MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Zabójcza bójka

Sylwia BŁAWAT

Zarzutów jest kilka. Ten najpoważniejszy, za który można dostać nawet dożywocie, to zabójstwo 23-letniego studenta i usiłowanie zamordowania jeszcze dwóch innych młodych ludzi w kieleckiej dyskotece. Podejrzany jest 22-latek, zatrzymany we wtorek wieczorem przez policjantów. Wszystko wskazuje na to, iż zaczęło się tak głupio, że aż trudno sobie to wyobrazić. Od okularów przeciwsłonecznych.

Morderstwo w kieleckiej dyskotece "Galaktyka" wstrząsnęło wszystkimi. Nic dziwnego. Zginął chłopak, który dopiero wchodził w życie. 23-letni student pośród tłumu bawiących się ludzi dostał kilka ciosów nożem, dwaj inni też. Tylko on miał najmniej szczęścia. On tych ciosów nie przeżył. Opinia społeczna i przyjaciele zabitego oburzali się na zabójcę, na właściciela dyskoteki, na ochroniarzy, policjantów. Ale nikt wtedy nie mówił o drugiej stronie medalu. O tym, że najprawdopodobniej doszło do bójki, w której uczestniczyły dwie strony. Zabójca z kolegami i być może... przyjaciele zabitego. Wtedy jakby wszyscy oślepli. Nikt nie mógł sobie przypomnieć, kto kogo bił, kto wyciągnął nóż, kto uderzył. Ani o co poszło. I kto, prócz mordercy i jego ofiary, brał udział w wymianie ciosów. Potem był marsz przeciw przemocy. Niewykluczone, że manifestowali w nim też ci, którzy tamtej nocy aktywnie uczestniczyli w tragedii... Którzy wiedzieli, kto i dlaczego zabił, ale milczeli.

Dyskoteka pełna ślepych

Dramat w dyskotece "Galaktyka" wydarzył się nocą z 17 na 18 maja. Oficjalna wersja głosiła tak: nikt nic nie widział, nagle na podłodze znaleziono poranionych mężczyzn - 23-letniego Marcina i dwóch innych chłopaków, 18- i 20-letniego. Rannych zabrano do szpitali. Marcin nie przeżył.

Na miejsce przyjechała oczywiście policja i zaczęła legitymować i odpytywać wszystkich, którzy jeszcze byli w sali. Ale wtedy okazało się, że dyskoteka pełna była ślepych i głuchych. Nikt nic nie widział, nie słyszał, nie miał bladego pojęcia o tragedii.

Przeszukano także pomieszczenia i przyległy teren. Na zewnątrz znaleziono składany nóż, tzw. motylek. W środku - nóż sprężynowy. Ten drugi, jak się teraz okazuje, najprawdopodobniej był narzędziem zbrodni... Wyrzucił go ten, kto z dyskoteki wyszedł zaraz po zabójstwie, nim jeszcze przyjechały radiowozy. Ten, kto polami szedł do domu, a tam zdjął ubranie i spalił je, by nie było żadnych śladów. Ten, kto teraz mówi, że jak na drugi dzień przeczytał w gazecie o śmierci 23-latka w "Galaktyce", przeżył duży stres.

Trzy noże,
trzy samodziały

Policjanci od razu po zabójstwie typowali, że podejrzany o jego dokonanie może być 22-latek z podkieleckiej wsi. Nie mogli jednak od razu go zatrzymać, bo - jak tłumaczyli - nie mieli na razie dość dowodów. W końcu postanowili działać. A pretekst się znalazł - za chłopakiem był bowiem rozesłany list gończy sprzed trzech lat. Poszukiwano go, bo został skazany przez sąd na trzy lata więzienia za rozbój. Swoją drogą, ciekawostka - spokojnie się bawił na kieleckich dyskotekach, a organa ścigania przez trzy lata nie mogły go znaleźć...

We wtorek wieczorem postanowili działać. Do domu chłopaka w podkieleckiej wsi pojechali w obstawie antyterrorystów. I dobrze, bo on najwyraźniej nie miał zamiaru poddać się bez walki. Gdy zobaczył charakterystyczne mundury, sięgnął pod kurtkę, pod pachę. A tam w specjalnym skórzanym futerale miał nóż. Drugi taki sam umocował sobie (też w skórzanej pochwie) nad kostką u nogi, trzeci ukrył w kieszeni. Żadnego nie zdążył użyć, bo gdy tylko sięgnął pod pachę, antyterroryści dobiegli i podcięli mu nogi. Chłopak padł twarzą na ziemię i podniósł się dopiero, gdy mu pozwolili.

Znalezione przy nim noże to nie wszystko, miał też trzy sztuki broni domowej roboty, tzw. samodziały, a także kilka działek marihuany i amfetaminy, ale ponieważ podobno policjanci udokumentowali, że częstował znajomych większymi ilościami narkotyków, postawiono mu zarzut posiadania znacznych ilości środków odurzających. Oraz - oczywiście - nielegalne posiadanie broni i amunicji (którą też znaleziono), za co grozi osiem lat więzienia.

Wokół zrobiło się pusto

Ale osiem lat więzienia to mało, chłopakowi grozi znacznie więcej, zarzucono mu bowiem, że zabił 23-letniego Marcina w "Galaktyce" i próbował zabić tam dwóch innych mężczyzn, a za to można dostać nawet dożywocie.

Śledczy odtworzyli też - na razie hipotetycznie - jak mogły wyglądać przyczyny tragedii i przebieg ostatnich chwil tuż przed nią. Jedna z wersji zakłada, że z samym początkiem sprawy zatrzymany teraz 22-latek w ogóle nie miał nic wspólnego. Chodziło o innego uczestnika imprezy, który o godzinie 1 miał na nosie przeciwsłoneczne okulary. Te komuś przeszkadzały, więc je chłopakowi zdjął, a gdy tamten poprosił o zwrot, zaczęła się "zabawa". Ten, który je zabrał, rzucił okulary do innego, a tamten do jeszcze innego. Wtedy człowiek, z którym bawiono się w kotka i myszkę, poszedł poprosić o pomoc swojego kumpla. Doszło do nieprzyjemnej wymiany zdań, być może też ciosów. Potem o pomoc poproszono też ponoć właśnie 22-latka. I rozpętało się piekło. Starły się dwie grupy, które z grubsza można podzielić z racji miejsca zamieszkania na tych z Kielc i tych spoza miasta.

Czy 23-letni Marcin w którejś z tych grup był, czy też po prostu znalazł się tam przypadkowo, na razie nie wiadomo. Podejrzany o zabójstwo mówi ponoć, że gdy nacierali na niego ci z miasta, wyjął nóż, ale ten nikogo nie powstrzymał przed dalszym atakiem. A po chwili wokół niego zrobiło się pusto... Ktoś tylko zakrwawiony leżał na podłodze.

Milczenie ze strachu?

Czy tak było naprawdę? To jedna z hipotez. Ale jeśli tak, to niemożliwe, by nikt nie widział bójki. Uczestniczyło w niej prawdopodobnie wiele osób, nie trwała kilka sekund, tylko przynajmniej kilka minut. Odbywała się w kilku fazach. Nie da się tego nie zauważyć. Śledczy teraz przypuszczają czemu nikt nic mówił. Ze strachu. I to wcale nie przed zemstą drugiej strony, tylko przed... odpowiedzialnością karną, bo udział w bójce jest przestępstwem, za które grozi do trzech lat więzienia. A jeśli faktycznie to było motorem milczenia, na nic się nie zdało, bo policjanci powoli wyłapują uczestników zadymy.

W środę zatrzymali trzech młodych mężczyzn, tych z grupy zamiejscowych. Cała trójka dostanie zapewne zarzuty udziału w bójce. Ale to nie koniec, będą kolejne zatrzymania, kolejne zarzuty. Jeśli okaże się, że wśród walczących byli także 18- i 20-latek, którzy zostali tragicznej nocy poranieni nożami, oni też staną przed prokuratorem. Jeśli się okaże...

To nie koniec

Wczoraj prokurator Bogdan Karp, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Kielcach, podał oficjalny komunikat na temat postępów w śledztwie w sprawie zabójstwa 23-letniego Marcina i usiłowania zabójstwa jego dwóch kolegów.

- Zatrzymany został 22-letni mężczyzna, karany już za rozboje i pobicie. Przedstawiliśmy mu zarzut zabójstwa studenta w dyskotece, usiłowanie zabójstwa dwóch innych, nielegalne posiadanie trzech sztuk broni samodziałowej i amunicji oraz znacznych ilości środków odurzających w postaci marihuany i amfetaminy. Wystąpiliśmy do sądu z wnioskiem o tymczasowe aresztowanie mężczyzny - mówił. Czy to koniec sprawy? Na pewno nie.

Dyskoteki nie otwiera

Zgodnie z zezwoleniem wydanym przez Urząd Miasta w Kielcach, w dyskotece "Galaktyka" mogło bawić się pół tysiąca osób, tymczasem w noc zabójstwa policjanci wylegitymowali około 900. Sprawa naruszenia przepisów o organizacji imprez masowych trafiła do kieleckiego sądu. Niezależnie od tego miejscy urzędnicy zdecydowali o zawieszeniu zgody na organizację imprez, dopóki właściciel klubu nie spełni wskazanych przez nich warunków. Miał on na to czas do połowy maja. Tuż przed tym terminem w kieleckim ratuszu informowano, że szef dyskoteki wywiązał się ze zobowiązań. Wyposażył ją ponoć w detektory metalu przy wejściach, powiększył również ochronę, zatrudniając między innymi panie do przeszukiwania wchodzących na zabawy dziewcząt. W tym tygodniu niektóre media przyniosły informacje, że w piątek w "Galaktyce" odbędzie się pierwsza po długiej przerwie impreza, tymczasem właściciel dyskoteki, pytany wczoraj o jej przyszłość, odpowiadał:

- Klubu nie otwieram. Na sto procent. Mam go dość. Chociaż dysponuję wszystkimi zezwoleniami, spełniam warunki podyktowane przez miasto, to rezygnuję. Co będzie w budynku? Nie wiem. Może sklep meblowy. To wasza zasługa. To media doprowadziły mnie do takiego stanu.

/minos/

Odpowiedzieć muszą wszyscy

Podinspektor Andrzej Sierzputowski, naczelnik Wydziału Kryminalnego Komendy Wojewódzkiej Policji w Kielcach: - Od razu po zabójstwie studenta w kieleckiej dyskotece powołana została specjalna grupa operacyjno-śledcza, składająca się z policjantów pionu kryminalnego Komendy Miej-skiej w Kielcach i Wojewódzkiej. Wyjaśnienie tajemnicy śmierci młodego człowieka było dla nas priorytetem. Ale nie tylko to. Nie może dochodzić do tego typu zajść, nie będziemy pobłażać tego typu zachowaniom, jak bójka, w wyniku której ktoś ginie. Odpowiedzieć muszą wszyscy, którzy w niej uczestniczyli, bez względu na to, czy są studentami, czy nie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie