To był czerwcowy wieczór gdy reprezentacja Polski sromotnie przegrała z Kolumbią. 33-letni kielczanin oglądał mecz przy piwie i kilku głębszych w klubie przy Rynku. Potem wyszli z kolegą i postanowili, że jeśli jutro obaj mają drugą zmianę, to można jeszcze się napić. Podjechali na wysokość Politechniki, kupili po setce i pieszo ruszyli w stronę domu.
Nóż dla brata
W tym samym czasie miejskim autobusem do domu wracał innych kielczanin. 36-latek, który kilkanaście lat odsiadywał wyrok za zabójstwo. Kilka miesięcy wcześniej wyszedł z więzienia. Miał ze sobą spory kuchenny nóż. Opowiadał, że popołudniem zawiózł go bratu do szpitala, ale okazało się, że brat miał wyjść następnego dnia i już noża nie potrzebował. - Dlaczego zabrał pan taki 20-centymetrowy zamiast zwykłego? - dopytywał prokurator. - Wziąłem pierwszy z brzegu - wyjaśniał 36-latek.
Oskarżony mówił, że przed szpitalem spotkał kolegę. Wypili po piwie, potem kupili wódkę. Do autobusu wsiadł z ciężarną partnerką i wspomnianym znajomym.
- Wódkę spożywałem w autobusie. Nie wiem ile, ale czułem się trzeźwy - odpowiadał w czwartek na pytanie sądu.
Sytuacja się pogorszyła
Właśnie w autobusie linii numer 46 doszło do sprzeczki między 36-latkiem siedzącym na tylnych siedzeniach, a człowiekiem który stał przy tylnych drzwiach.
- Ten mężczyzna był wulgarny. Zwróciłem mu uwagę, że jest z nami kobieta w ciąży. Jak on zaczął wyzywać, nazwał mnie cwelem, sytuacja się pogorszyła. Wyprowadził mnie z równowagi - wyjaśniał 36-latek.
Autobus zatrzymał się na ulicy Warszawskiej na wysokości Bocianka. Człowiek który stał przy drzwiach wysiadł, a 36-latek za nim.
- On stanął do mnie przodem i mnie prowokował. Potem zaczął biec - wyjaśniał oskarżony. On też zaczął biec.
W cieniu za ekranami dźwiękochłonnymi skrzyżowały się drogi biegnących i 33-latka, który z kolegą wracał pieszo z oglądania meczu.
- Nagle zobaczyłem młodszego ode mnie chłopaka, którego znałem z widzenia i obcego człowieka, który go gonił. Miałem wrażenie, że temu który ucieka może stać się jakaś krzywda. Powiedziałem oskarżonemu „zostaw go”. Nie pamiętam szczegółów tego co było później. Usłyszałem jeszcze „on ma nóż”. Poczułem ukłucie, zrobił mi się ciepło, odpłynąłem. Świadomość odzyskałem dopiero rano w szpitalu - zeznawał pokrzywdzony.
„Chciałem go tylko postraszyć...”
33-latek dostał cios nożem w plecy. Policjanci informowali, że przeżył tylko dzięki błyskawicznie udzielonej pomocy medycznej. Zaprzeczał, by zanim padł cios zaczepiał lub groził osobom, które były z oskarżonym, lub by popchnął jego samego.
36-latek, który stoi teraz przed sądem oskarżony o usiłowanie zabójstwa, został zatrzymany kilka dni później we Wrocławiu gdzie pracował. Początkowo przyznawał się do zarzucanego mu czynu, potem zmienił zadanie.
- Przyznawałem się do użycia noża, ale nie do tego, że chciałem zabić. Chciałem go tylko postraszyć i byłem do tego sprowokowany. Myślałem, że uderzyłem go w pośladek. Dopiero od policjantów dowiedziałem się, co się stało - tłumaczył w czwartek sądowi. Nóż, jak mówi „odruchowo”, wyrzucił po zajściu do kosza.
Oskarżony na sądową salę przywieziony został zza krat. Jak informował, odsiaduje wyrok za wymuszenie, który zakończy się w lutym 2021 roku. Za usiłowanie zabójstwa może grozić nawet dożywocie. W czwartek na świadka wezwany został młodszy brat oskarżonego. Skorzystał z prawa do odmowy zeznań.
POLECAMY RÓWNIEŻ:
ZOBACZ TAKŻE: FLESZ. Jedziesz na ferie? Niewiedza może Cię drogo kosztować
Źródło:vivi24
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?