Blasku imprezie dodali znakomici goście. Trzej mistrzowie międzynarodowi - z Niemiec, Rosji i Szwecji oraz sławny "polski samuraj".
TRZY JĘZYKI
Najdłużej, bo przez trzy dni przebywał w Kazimierzy Hans Hohn. Niemieckiego mistrza zaprosił na galę jego serdeczny przyjaciel - Mariusz Błaszkiewicz, znany jako "samuraj z Nowego Brzeska".
Hans Hohn okazał się bardzo sympatycznym człowiekiem. Otwarty, bezpośredni, w niczym nie przypomina zmanierowanej gwiazdy. Rozmawia w trzech językach: niemieckim, angielskim i... chińskim. W wolnych chwilach chętnie pozował z fanami do zdjęć, rozdawał autografy.
Opowiedział nam o swojej drodze na szczyty sukcesu. Nie była ona łatwa, wymagała silnej woli i wielu wyrzeczeń.
NAUKI U MNICHÓW
- Gdy miałem cztery lata, ojciec zapisał mnie do klasztoru prowadzonego przez mnichów tybetańskich. To była twarda szkoła życia. Przez 15 lat uczyłem się wschodnich sztuk walki, ale nie tylko - wspomina Hans Hohn. - Wyszedłem stamtąd jako młody mężczyzna. Wszystko, co potem osiągnąłem, zawdzięczam mnichom.
Dzisiaj jest gwiazdą pierwszej wielkości. Mieszka w Luebz, gdzie prowadzi akademię sztuk walki. Posiada najwyższy stopień 10 dan, jeździ z pokazami po całym świecie.
W Kazimierzy Hans Hohn zaprezentował efektowny show. Zdradził nam potem, że była to "podrasowana" wersja egzaminu, jaki zdawał na zakończenie pobytu w klasztorze mnichów tybetańskich.
NA ŚMIERĆ I ŻYCIE
Na kazimierską galę zostali też zaproszeni mistrzowie z Rosji - Tair Narimanov i Szwecji - Leif Hermansson. Polską elitę czempionów wschodnich sztuk walki reprezentował Mariusz Błaszkiewicz.
Potężnie zbudowany soke z Nowego Brzeska ma w dorobku tytuł mistrza Europy i zdobycie Pucharu Świata. Prowadzi Współczesną Szkołę Sztuk Wojennych Samurai, a rzemiosła uczył się od prawdziwego japońskiego samuraja Tosimichi Takeuchi.
- Byłem jego uczniem przez osiem lat. Pan Tosimichi Takeuchi nauczył mnie walki samurajskim mieczem. Na śmierć i życie - podkreśla Mariusz Błaszkiewicz.
TATIANA BIJE
Na galę do Kazimierzy Wielkiej przyjechały reprezentacje szkół walki z Niemiec i byłej Jugosławii, a także z Krakowa, Kobyłki, Łącka, Jaworzna, Bytomia. Najdłuższą drogę przebyli nasi goście z Siemiatycz na Podlasiu. 18-osobowa ekipa, prowadzona przez Andrzeja Nowaczuka, przejechała - bagatela - 800 kilometrów, w tę i z powrotem.
W drużynie z Krakowa brylowała siedmioletnia Tatiana. Stanęła do walki... z chłopakiem i na macie nie dała mu żadnych szans. Pobiła Olafa bez problemu, krótko kwitując swoją wygraną: - Biedaczek.
Dodajmy, że pojedynki odbywały się w różnych kategoriach wagowych i wiekowych: od pięciolatków do seniorów. Najmłodszym adeptom sztuk walki towarzyszyli rodzice, a najgoręcej dopingowały mamy.
JAPONIA W KAZIMIERZY
To był jedyny weekend, gdy kazimierska hala przypominała... Japonię. Na ścianie stanęła okazałych rozmiarów "brama", zachowana była też oprawa zawodów, zgodnie z tradycjami wschodnich sztuk walki. Zawodnicy głęboko się kłaniali, sędziowie matowi nosili czarne "spódnice". Nawet woreczek, sygnalizujący zakończenie walki, wypełniony był oryginalnym... japońskim ryżem.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?