Trenerzy o meczu:
Trenerzy o meczu:
Marek Motyka, trener Korony: - Po wygranym pucharowym meczu u siebie, jechaliśmy tu z dużymi nadziejami, liczyliśmy na to, że przynajmniej nie przegramy. Próbowaliśmy zagrać inaczej - trzema pomocnikami w środku i jednym napastnikiem. Po pierwszych 15 minutach było już widać, że to ustawienie nie pasuje Koronie. Po przerwie chcieliśmy uratować sytuację, ponieważ przegrywaliśmy 0:1, niestety Paweł Buśkiewicz doznał kontuzji i ciężko było doprowadzić do wyrównania.
Rafał Ulatowski, trener GKS: - Piłkarze do końca spotkania trzymali cały stadion w napięciu. W pierwszym kwadransie mogliśmy przesądzić o wyniku spotkania, niestety nie wykorzystaliśmy kilku dobrych sytuacji. Prowadzenie 1:0 nie dawało nam pewności, że zwyciężymy. Do końca meczu czekaliśmy, czy uda nam się dowieźć ten wynik do końca, czy Korona zdoła wyrównać, choćby w doliczonym czasie gry.
-W Bełchatowie musimy zagrać dużo lepiej, żeby myśleć o korzystnym wyniku - mówił po ostatnim meczu ligowym z Piastem Gliwice Cezary Wilk. Tamto spotkanie Korona wygrała 3:2, mimo że przegrywała już 0:2. W sobotę losów spotkania, mimo ambitnej gry, odwrócić się nie udało…
CELNIE TYLKO KIEŁB
Trener Marek Motyka po raz pierwszy w tym sezonie zdecydował się na ustawienie 1-4-5-1. W środku pomocy, obok Cezarego Wilka i Aleksandra Vukovicia, zagrał Mariusz Zganiacz, a w ataku wysunięty Edi Andradina. -Już po pierwszych 15 minutach było widać, że to ustawienie nie pasuje Koronie - przyznał na konferencji prasowej trener Motyka.
I rzeczywiście, mimo trójki pomocników Korona wcale nie miała przewagi w środku pola, a Edi nie radził sobie w roli wysuniętego napastnika. Nieco lepiej gra Korony zaczęła wyglądać po przerwie, gdy wróciła ona do wcześniejszego ustawienia - Paweł Buśkiewicz wszedł do ataku, boisko opuścił Mariusz Zganiacz. Kilka razy na przedpolu bramki Łukasza Sapeli było gorąco, do wysiłku zmusił go też Jacek Kiełb w doliczonym czasie gry, ale do wyrównania nie udało się doprowadzić.
HERNANI, ROBAK, STASIAK…
Trzeba jednak przyznać, że tych emocji w końcówce mogłoby nie być, gdyby nie bardzo dobra dyspozycja Radosława Cierzniaka i słaba skuteczność gospodarzy. Z łatwością dochodzili do pozycji strzeleckich, ale gorzej było z wykorzystywaniem okazji. - Na razie GKS jest lepszy, Korona gra bojaźliwie - mówił w przerwie meczu Marcin Robak, były napastnik Korony, obecnie Widzewa Łódź. Na trybunie siedział niedaleko Hernaniego, który nie mógł zagrać z powodu urazu barku oraz byłego prezesa KSZO Ostrowiec Mirosława Stasiaka.
Losy spotkania mógł rozstrzygnąć w 57 minucie Dariusz Pietrasiak, ale jego uderzenie z rzutu karnego obronił Radosław Cierzniak. - Miałem strzelać w róg, w ostatniej chwili zmieniłem decyzję. Radek zostawił nogę i obronił. Z Zagłębiem Lubin udało mi się wykorzystać "jedenastkę", teraz nie. To mój pierwszy zmarnowany karny - mówił po meczu wychowanek Cukrownika Włostów, były zawodnik KSZO.
Przez kilka ostatnich minut Korona grała w "dziesiątkę", ponieważ urazu biodra doznał Paweł Buśkiewicz, a trener Marek Motyka wcześniej wykorzystał limit zmian. - Wyskoczyłem do główki i niefortunnie upadłem na biodro. Ból był tak duży, że nie byłem w stanie nawet stać na boisku - powiedział Paweł Buśkiewicz. Korona ambitnie atakowała jeszcze w doliczonym czasie gry (druga połowa była przedłużona aż o pięć minut), ale nie znalazła pomysłu na zaskoczenie pewnie grającej defensywy gospodarzy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?