MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Zagubiła się w życiu. Historia małej Agatki z "okna życia"

Iza BEDNARZ [email protected]
Okno Życia mieści się w budynku Caritas Kieleckiej przy placu Panny Marii 1 w Kielcach. Jest wyposażone w alarm i czujnik ruchu. Można do niego sięgnąć wprost z ulicy.
Okno Życia mieści się w budynku Caritas Kieleckiej przy placu Panny Marii 1 w Kielcach. Jest wyposażone w alarm i czujnik ruchu. Można do niego sięgnąć wprost z ulicy. fot. Aleksander Piekarski
Dzwonek alarmu terkotał jak na pożar. - Jakieś żarty, czy co? - pomyślała siostra Lucjana Mucha, kiedy zobaczyła w Oknie Życia torbę z uszami, taką, w jaką pakuje się ubrania. - Pewnie ktoś zostawił ciuszki dziecięce - przeszło jej przez myśl. Nagle torba jakby się poruszyła, rozległ się płacz.

Tylko w 2009 roku

Tylko w 2009 roku

* W maju pracownik oczyszczalni ścieków w podkieleckiej Cedzynie znalazł ludzki płód. Z pierwszych informacji wynikało, że matka poroniła w połowie siódmego miesiąca, a dziecko wyrzuciła do ścieków.
* W sierpniu Prokuratura Rejonowa w Skarżysku umorzyła śledztwo w sprawie martwego dziecka znalezionego wiosną w skarżyskiej sortowni śmieci. Z ustaleń wynikało, że dziecko urodziło się zdrowe, ale zostało zamordowane. Do Skarżyska mogło trafić ze Starachowic.
* W październiku kobieta zbierająca puszki w śmietniku na Szydłówku w Kielcach znalazła w reklamówce ciałko nowo narodzonego chłopca.

- Zajrzałyśmy z siostrami do środka, a tam, dzieciątko, Boże, jakie śliczne! - siostra Lucjana Mucha, przełożona domu sióstr Zgromadzenia Najświętszej Rodziny z Nazaretu, które opiekują się Oknem Życia przy placu Panny Marii w Kielcach ciągle ma przed oczami noworodka, którego znalazła w piątek, parę minut po 16.30. - Było ciepło ubrane, miało trzy czapeczki, żeby przypadkiem nie zmarzło. Ktoś, kto je zostawił, na pewno je kochał. Popłakałyśmy się i od razu zaczęłyśmy się modlić za to dziecko i za jego matkę. No, oczywiście wezwałyśmy pogotowie, bo takie są procedury - zaznacza. - Jak lekarz z pogotowia zbadał dziecko i okazało się, że to dziewczynka, nazwałyśmy ją Agatka, bo każdy człowiek musi mieć jakieś imię. Akurat było świętej Agaty.

CO JEST NAJWAŻNIEJSZE?

Niespełna dwutygodniowa Agatka trafiła na odział niemowlęcy Wojewódzkiego Specjalistycznego Szpitala Dziecięcego w Kielcach. - Jest zdrowa, zadbana, dobrze odżywiona - informował nas lekarz dyżurny Andrzej Durlik.

Niecałe trzy godziny później do szpitala przyszła najpierw babcia, potem matka Agatki - 18-letnia dziewczyna, porządnie wystraszona. Chciały wziąć dziecko z powrotem. Ale szpital nie może wydać dziecka, które zostało porzucone, choćby tylko na parę godzin. - Mimo że matce nie zostały ograniczone prawa rodzicielskie, decyzję o wydaniu dziecka musi podjąć sąd - tłumaczy sędzia Marcin Chałoński, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Kielcach.

Doraźny sztab kryzysowy, w którym znaleźli się lekarze z oddziału niemowlęcego i ksiądz Krzysztof Banasik, wicedyrektor Kieleckiej Caritas, postawili matkę Agatki do pionu. Wszystko jej się w życiu poplątało: rok temu zaczęła szkołę średnią - zawaliła, zaszła w ciążę - zostawili ją ci, na których najbardziej liczyła. Trudne. Nawet, jeśli po części to konsekwencje własnych, głupich wyborów. Pogubiła się w tym, co jest najważniejsze.

Jak przyszła do szpitala, tak została. Przystawiła małą do piersi. Kiedy Agatka zaczęła ssać posapując przez nos, uspokoiły się obie.

Okna Życia

Okna Życia

Pierwsze Okno Życia otwarto w 2006 roku w Krakowie przy ulicy Przybyszewskiego 39 w domu zakonnym sióstr Najświętszej Rodziny z Nazaretu. Dzięki temu oknu nazaretanki uratowały już 11 noworodków. Drugie Okno Życia powstało w kwietniu 2007 w Szpitalu Powiatowym w Starachowicach. Obecnie w Polsce działa blisko 30 Okien Życia, przede wszystkim w budynkach Caritas, domów zakonnych, szpitalach. W województwie świętokrzyskim działają aktualnie dwa Okna Życia - w Kielcach, w budynku Caritas Kieleckiej przy placu Panny Marii 1 oraz w Sandomierzu, w budynku Caritas Sandomierskiej przy ulicy Opatowskiej 10. Okno Życia w Starachowicach przestało funkcjonować po przeprowadzce szpitala do nowego budynku.

Ksiądz Krzysztof Banasik zabrał się za prostowanie im życia. Skontaktował się z Miejskim Ośrodkiem Pomocy Rodzinie, zrobił własny wywiad rodzinny, przy okazji wyszło, że matka noworodka nie ma nawet dowodu osobistego. - Powoli wszystko wyjaśniamy. Chyba będzie dobrze - jest umiarkowanym optymistą. - Szkoda tylko, że wcześniej nikt niczego nie zauważył, że musiało dojść do takiej sytuacji.

PYTANIA DO ZADANIA

Kiedy dzieje się coś takiego, zawsze pierwsze pytanie brzmi: gdzie była pomoc społeczna? - Niestety, nie wszędzie jest pomoc społeczna - Renata Segiecińska, wicedyrektor Wydziału Polityki Społecznej w Urzędzie Wojewódzkim w Kielcach, nie chce odbijać piłeczki, ale wkurza ją ten schemat. - Bo przecież człowiek nie funkcjonuje w próżni! Ta dziewczyna chodziła do szkoły i przerwała naukę, i co, nikt nie sprawdzał, co się stało z uczennicą? Akurat! W szpitalu nie zdziwiło nikogo, że dziewczyna nie ma nawet dowodu osobistego, żadnej dokumentacji ciąży? I tak wypisali ją w siną dal? Nikomu się nie zapaliła czerwona żaróweczka? - zadaje pytania.

- Przecież można było dać znać do rejonu opiekuńczego, że jest taka pacjentka, sprawdzilibyśmy sytuację. Bardziej od zmiany systemu potrzebna jest zmiana myślenia i świadomości społecznej - uważa. - Nie wszędzie mamy swoich pracowników, dlatego dobrze byłoby, żeby różne instytucje zaczęły ściślej współpracować z pomocą społeczną. Ludzie muszą ze sobą rozmawiać! Dobrze byłoby wprowadzić trochę pracy socjalnej w służbie zdrowia, żeby pracownicy zainteresowali się, czy ma kto odebrać kobietę po porodzie, czy ona ma w co ubrać dziecko? Wiem, że w niektórych szpitalach są już odpowiednio przeszkolone pielęgniarki.

CO SIĘ OPŁACA?

Rafał Szpak, dyrektor Świętokrzyskiego Centrum Matki i Noworodka przy ulicy Prostej w Kielcach, zatrudnił w swoim szpitalu psychologa klinicznego. - I opłacało się - mówi. - Pani Natalia sama jest matką dwójki dzieci, ma dobry kontakt z pacjentkami, w kilku przypadkach udało jej się wspólnie z matkami znaleźć lepsze rozwiązanie niż pozostawienie dziecka w szpitalu - mówi.

W ciągu ostatnich pięciu lat matki pozostawiły w szpitalu na Prostej 14 noworodków (w tym troje w ubiegłym roku). - Proszę mi wierzyć, to najczęściej są prawdziwe ludzkie tragedie. I dla tych matek, i dla dziecka jest to czasem najlepsze wyjście - uważa. Przeszkolił pielęgniarki, żeby zwracały uwagę na to, jak matki zajmują się dziećmi, w jakim są stanie, czy ich zachowanie nie zdradza, że mają jakoś problem. - Lepiej, jeśli sprawa rozwiąże się u nas, niż potem policja miałaby znaleźć dziecko na śmietniku - mówi. Większość dzieci trafiła do adopcji, ale kilka matek się rozmyśliło. Na zmianę decyzji mają 6 tygodni po porodzie. Jednym pomógł psycholog, innym szpitalny kapelan, szpital współpracuje też ze Świętokrzyskim Centrum Psychiatrii. - Zawsze jest jakieś wyjście, ważne, żeby znaleźć to najlepsze dla dziecka - podkreśla Rafał Szpak.

Doktor Tomasz Walendziak ze Starachowic ma moralnego kaca. Trzy lata temu otwierał w Szpitalu Powiatowym w Starachowicach drugie w Polsce Okno Życia. W ubiegłym roku, po przeprowadzce szpitala do nowego budynku okno "gdzieś się wytraciło". - Chyba nikt nie pomyślał, żeby urządzić je w nowym miejscu - analizuje. Od ponad roku nie pracuje już w szpitalu, obecnie kieruje Prywatnym Ośrodkiem Medycyny Pracy w Starachowicach. Jako radny miasta zgłaszał interpelację w sprawie przywrócenia okna, nie wzbudziła entuzjazmu. - Może dlatego, że w oknie nikt nigdy nie zostawił dziecka? A może po prostu żadna matka nie była w takiej potrzebie? Ale przecież nie chodzi tylko o statystyki, ale o ideę. O ugruntowaną świadomość społeczną, że jest takie miejsce, do którego można przynieść dziecko, jeśli matka nie jest w stanie wychować go - tłumaczy. Obiecuje, że jeszcze raz postawi sprawę Okna Życia na Radzie Miasta.

BĘDZIE DOBRZE?

W środę Sąd Rodzinny w Kielcach postanowił, że do czasu zakończenia postępowania w sprawie ewentualnego ograniczenia praw rodzicielskich matce Agatki, mała może wrócić do niej. Kurator, który przeprowadzał wywiad rodzinny nie dopatrzył się żadnych przeszkód lokalowych ani społecznych. - Babcia dziecka zobowiązała się do tego, że pomoże matce w opiece nad nim. Sąd dodatkowo zobowiązał kuratora do przeprowadzania raz w tygodniu wywiadu z tą rodziną - dodaje sędzia Marcin Chałoński. Uważa, że jeśli rodzina przejdzie pomyślnie okres próbny, sprawa może skończyć się umorzeniem.

Pytam siostrę Lucjanę Muchę, czy nie potępia matki Agatki. - A za co?! - oburza się. - Przecież to, co zrobiła, było rozpaczliwym wołaniem o pomoc. Nie pozbyła się dziecka. Bała się, że nie zdoła sama go wychować, dlatego zostawiła w bezpiecznym miejscu. Mimo wszystko zachowała się roztropnie - uważa.
Nazaretanki codziennie modlą się za rodzinę Agatki. - Będziemy też w miarę swoich możliwości pomagać tej rodzinie - deklaruje siostra Lucjana. Bardzo przeżyła to pierwsze dziecko w Oknie Życia.

Ciągle przypomina sobie słowa, które Jan Paweł II powiedział do nazaretanek w lutym 2000 roku, w 125 rocznicę powstania ich zgromadzenia: "Rodzinie trzeba dzisiaj pomóc, bo przeżywa wiele trudności i narażona jest jak nigdy przedtem na wiele niebezpieczeństw, manipulacji i ataków. Bardzo was proszę, drogie siostry, skoncentrujcie swoje wysiłki na rodzinie, dołóżcie wszelkich starań, nie szczędźcie wysiłku, w miarę waszych możliwości, warunków i okoliczności, w jakich spełniacie swoją misję".
Siostra Lucjana wie, że lepiej byłoby gdyby Okno Życia pozostało symbolem. Ale też zdaje sobie sprawę, że będą matki w trudnej sytuacji. - Dlatego bardzo proszę, żeby się nie lękały i przyszły do Okna Życia po pomoc - podkreśla.

Ksiądz Banasik działa, organizuje, załatwia. W Caritasie czekają już dwa wózki dla Agatki (głęboki i spacerowy), kompletuje się wyprawka. - Rozeznajemy, czego potrzeba i będziemy się uzupełniali w działaniach z Miejskim Ośrodkiem Pomocy Rodzinie. Mamy psychologa, prawnika, w razie czego możemy też pomóc w taki sposób - kreśli wstępny scenariusz. Podkreśla, że rodzinie Agatki potrzebne są teraz spokój, systematyczne wsparcie i czas. Wierzy, że wszystko się powoli ułoży. Widział już podobne dramaty w domach samotnych matek, prowadzonych przez Caritas. - Po jakimś czasie, kiedy opadną emocje, rodziny przemyślą sobie wszystko, zabierają matki z dziećmi do domów, żyją normalnie. Niektórym dziewczynom udaje się założyć pełną rodzinę. Wiele zależy od tego, czy człowiek się zmobilizuje, żeby wyjść z kryzysu - tłumaczy.

Wczoraj Agatka została wypisana ze szpitala. Jej matka wie, że teraz czeka ją egzamin prawdziwej dojrzałości.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie