We wtorek, w dniu ogłoszenia wyroku minęło dokładnie trzy lata od tragicznych wydarzeń. Do zbrodni doszło 22 listopada w domu wielorodzinnym na osiedlu Sandomierskim w Kielcach. Zwłoki 53-latka dzień później znalazła jego znajoma. Leżał na wersalce, był nagi. Ciało miał zwrócone do ściany, był okryty rąbkiem pledu lub koca. Jak wynikało później z aktu oskarżenia, mężczyzna miał 35 ran kłutych na głowie, 21 na szyi i 35 na całym tułowiu. Rany zadano nożem, śrubokrętem i butelką. O zbrodnię oskarżono dwóch mężczyzn - 19-latka i 31-latka. Proces w kieleckim Sądzie Okręgowym trwał długo. Oskarżeni składali wyjaśnienia po kilka razy!
NIKOMU NIE WADZIŁ
- Oskarżeni nie ułatwiali sądowi zadania. Raz jeden się przyznawał, później wycofywał się z wyjaśnień. Drugi oskarżony mówił, że nigdy na miejscu nie był, że nie wie, o co chodzi. To była bardzo skomplikowana sprawa, zebrano mnóstwo materiału dowodowego i to właśnie na podstawie materiałów sąd wydał dzisiejszy wyrok - mówiła sędzia Lena Romańska.
A wyrok był surowy: po 25 lat dla każdego z oskarżonych. Głównymi przesłankami do wydania wyroku był, zdaniem sądu brutalny charakter zbrodni w zasadzie niczym nieuzasadniony.
- Z zeznań świadków wynikało, że 53-latek był bardzo spokojnym człowiekiem. Nikomu nie wadził, z nikim nie miał zatargów. Był u niego problem z alkoholem, ale zwykle pił w zaciszu własnego mieszkania. Nie udało nam się ustalić, dlaczego doszło do zbrodni. Oskarżeni wyjaśniali różnie: że grali w warcaby, że poszło o jakieś pieniądze. Konkretny powód zabicia ofiary jest wciąż nieznany - mówiła sędzia.
"CZUŁ KAŻDĄ Z RAN"
W trakcie procesu zeznawało kilkunastu świadków, powołano także różnych biegłych, których zadaniem było ustalić, czy oskarżeni byli na miejscu zbrodni. Zdaniem sądu ta kwestia jest bezsporna.
- Zabezpieczone do badań ubrania oskarżonych dają niepodważalny dowód na to, że musieli być w domu mężczyzny i uczestniczyć w zbrodni. Krew ofiary była na każdej części odzieży mężczyzn: na spodniach, bluzach, nawet na bieliźnie. Rozbryzg krwi wskazywał na to, że całe zajście było dynamiczne - tłumaczyła sędzia.
O wysokości kary zdecydowało także, zdaniem sądu to, w jaki sposób ofiara straciła życie. - Ten mężczyzna czuł każdą z zadanych mu ran. A ciosów różnymi narzędziami było ponad siedemdziesiąt na całym jego ciele! Z relacji biegłego lekarza wynikało, że dopiero ostatnia z ran zadana w gardło pozbawiła mężczyznę życia. Ofiara była dręczona, zanim doszło do jej śmierci - mówiła sędzia Lena Romańska.
ŻADNYCH OKOLICZNOŚCI ŁAGODZĄCYCH
W trakcie uzasadniania wyroku jeden z oskarżonych kilka razy przerywał sędzi, po powtórnym upomnieniu 19-letni oskarżony został wyproszony z sali rozpraw.
- Nie znaleźliśmy żadnych okoliczności łagodzących dla oskarżonych. Obaj byli poczytalni w momencie dokonania zbrodni. Był tam alkohol, ale to, że oskarżeni byli pod jego wpływem, nie stanowi na ich rzecz, wręcz przeciwnie. Obaj w równym stopniu odpowiadają za tą śmierć - na koniec stwierdziła sędzia Romańska.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?