Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zapominamy o nakazach kościelnych. Grzeszymy nawet na... Facebooku

Luiza BURAS-SOKÓŁ [email protected]
Flickr
Z najnowszych badań TNS OBOP wynika, że do lamusa schowaliśmy siedem grzechów głównych wyszczególnionych przez kościół katolicki i stworzyliśmy nowy podział. Mało przeszkadza nam seks przedmałżeński, za to nie mamy tolerancji dla nadużywania alkoholu.

Czym jest grzech w rozumieniu kościoła?

Czym jest grzech w rozumieniu kościoła?

Ksiądz Karol Zegan, duszpasterz wydziału katechetycznego kieleckiej kurii: - Jest to świadome przekroczenie bożego przykazania. Jeśli zatem ktoś wie, że to, co robi jest złe i niemoralne, a mimo to dopuszcza się tego czynu, popełnia grzech.

Za największy grzech Polacy uważają zdradę, przy czym są to głównie młodzi ludzie. Aż 9 na 10 osób do 29 roku życia ją potępia. Starsi podchodzą tego czynu z większą wyrozumiałością. - Być może wynika to z tego, że młodzi ludzie nie maja jeszcze zbyt licznych doświadczeń. Jeżeli już myślą o związku, to w sposób emocjonalny, chcą żeby był trwały i silny. Starsze pokolenie natomiast podchodzi do tego z większym dystansem - przypuszcza psycholog Krzysztof Gąsior.

KRYZYS GRZECHU

Wysoko na liście grzechów potępianych przez Polaków są także kłamstwo, zazdrość oraz, co może nieco dziwić - nadużywanie alkoholu. 6 na 10 pytanych w ankiecie osób wskazało je jako zachowanie niedopuszczalne, co pozwala przypuszczać, że stereotyp Polaka-pijaka wkrótce może stać się jedynie mitem. - Na polu podejścia Polaków do kwestii alkoholu zaszły duże zmiany. Rzeczywiście nadużywanie alkoholu jest coraz częściej postrzegane jako niewłaściwe, wciąż jednak jest spore społeczne przyzwolenie na przykład dla picia w miejscu pracy czy prowadzenia samochodu może nie bezpośrednio po spożyciu, ale na drugi dzień rano - zauważa psycholog Krzysztof Gąsior.

Ekspert wskazuje, że to, jak i co postrzegamy obecnie za grzech niewątpliwie związane jest z przemianami kulturowymi i społecznymi zachodzącymi w kraju. Z kolei ksiądz Karol Zegan, duszpasterz wydziału katechetycznego kieleckiej kurii przyznaje, że kryzys grzechu jako złego występku obserwuje od lat. - Ta tendencja widoczna jest z socjologicznego punktu widzenia. W krajach wysoko rozwiniętych postępuje laicyzacja. Mniejszą wagę przykładamy do tradycyjnych wartości. Dziś człowiek żyje subiektywnie, według zasady, że to, co dla niego jest dobre nie może być złem - wyjaśnia ksiądz Zegan. - Zaciera się grzech postrzegany w kategoriach duchowych, zapominamy o grzechach głównych, nauce kościoła i jego autorytecie. Liczy się tylko nasze ego - stwierdza duchowny.

GRZESZYMY NA FACEBOOKU

Zmienia się również nasze podejście do grzechów popełnianych w miejscu pracy. To już nie kradzież przyborów biurowych, ale prowadzenie prywatnych rozmów z telefonu służbowego Polacy uważają za przewinienie. Sądzi tak 26 procent pytanych. Dla 24 procent grzechem jest spóźnianie się do pracy, a dla 17 procent korzystanie z portali społecznościowych, takich jak Facebook czy Nasza Klasa w godzinach pracy. Wymieniano także robienie zakupów przez Internet, prowadzenie rozmów na Gadu-Gadu czy przeglądanie portali plotkarskich. Zaledwie 4 procent osób uznało, że niewłaściwe jest picie alkoholu w miejscu pracy.

- Z psychologicznego punktu widzenia zauważam, że pominięte zostały tu ważne kategorie. Najwyraźniej u ludzi ginie istotna koncepcja grzechu związanego z relacjami międzyludzkimi, a to właśnie na tej płaszczyźnie dzieje się dużo złego. Jeśli ktoś nie uważa obmowy koleżanki czy nieeleganckiego potraktowania podwładnego za grzech, to jest to niepokojące - stwierdza psycholog Krzysztof Gąsior.
Potwierdza to ksiądz Karol Zegan. - Rzeczywiście ta kategoria grzechu straciła swój wymiar. Złe traktowanie klienta, brak szacunku dla współpracowników nie są postrzegane przez ludzi jako przewinienie. Zapominamy o tym, że nawet jeśli obgadujemy za czyimiś plecami lub nasze zachowanie nie wywołuje łez, to i tak widzi je Bóg - przypomina duszpasterz.

WIEŚ WIDZI GRZECH

Nie jest natomiast zaskoczeniem, że większą świadomość złych czynów mają mieszkańcy wsi. Osoby mieszkający w miastach wykazują większą tolerancję dla zachowań, które w małych miejscowościach uchodzą za niemoralne. Dla przykładu seks przedmałżeński wzbudza potępienie u 44 procent mieszkańców wsi, ale już tylko 26 procent mieszkańców dużych miast uznaje go za grzech. - To wynika z przywiązania do tradycyjnych wartości. W mieście człowiek ginie w tłumie, zlewa się z masą, nie znajduje się pod presją społeczną i czuje się anonimowy. Z kolei ludzie na wsiach żyją w małych, znających się wspólnotach. Tu trudniej zrezygnować z obowiązujących od lat wartości - mówi ksiądz Zegan.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie