"Zieleń" przegrała kolejny duży przetarg. Kto będzie odśnieżał kieleckie drogi?

Do przetargu na zimowe utrzymanie miasta przez 3 najbliższe zimy zgłosiły się trzy konsorcja. Najmniejszą cenę, 16 milionów 659 tysięcy złotych zaproponowały Fart, Fart Bis z Kielc i Interbud z Radomia. Rejonowe Przedsiębiorstwo Zieleni wspólnie z Veolią było gotowe odśnieżać miasto nieco drożej, bo za 17 milionów 89 tysięcy złotych. Miejski Zarząd Dróg wybrał tańszą ofertę. Rozstrzygniecie nie jest prawomocne, konkurenci mogą składać odwołanie.

NIE MOGLI INACZEJ?

- Nie mogliśmy postąpić inaczej. Rejonowe Przedsiębiorstwo Zieleni kwestionowało, że konkurent nie ma wystarczającej liczby sprzętu. Fart złożył oświadczenie, że ma wymagane wyposażenie i to nam wystarczy. Nie mamy prawa sprawdzać. A kontrahent po wygranym przetargu może dopiero kompletować maszyny czy szukać podwykonawcy. Jak to zrobi, to nie nasza sprawa. Ma być gotowy w oznaczonym terminie na rozpoczęcie akcji zima. Jeśli nie będzie, to wówczas możemy zerwać umowę - wyjaśnia Jarosław Skrzydło, rzecznik prasowy Miejskiego Zarządu Dróg w Kielcach.

Prezes Fartu, Mirosław Szczukiewicz, nie chce pogrążać miejskiej spółki, chce z nią współpracować.

- Słyszę, że pokonaliśmy "Zieleń" i przez nas mnóstwo osób straci pracę. Proponowałem firmie współpracę i dalej ofertę podtrzymuję. Rozmawiałem z prezesem przed przetargiem i proponowałem zawiązanie konsorcjum i wspólny start. Wybrali Veolię. Po otwarciu ofert, gdy było wiadomo, że przedstawiliśmy najniższą cenę zaoferowałem współpracę, ale prezes odmówił. Czy zależy mu więc na utrzymaniu pracowników - pyta prezes Szczukiewicz. - Dalej jestem otwarty i zapraszam do współpracy.

Prezes Rejonowego Przedsiębiorstwa Zieleni, Michał Miszczyk, też jest gotowy do współpracy, ale dopiero, gdy wyniki przetargu będą ostateczne. - Propozycji zawiązania konsorcjum nie otrzymałem, owszem była rozmowa o współpracy, gdy okazało się, że Fart przedstawił tańszą ofertę. Na tym etapie nie mogłem nic deklarować, przecież to byłoby dzielenie skóry na niedźwiedziu. Nie było i nadal nie wiadomo jak skończy się przetarg. Poza tym byłem i jestem związany umową z Veolią i obowiązuje mnie lojalność. Po uprawomocnieniu się wyników przetargu jestem gotowy na współprace. Nie mogę się kierować względami ambicjonalnymi, gdy muszę wpłacić pensje 200 osobom - przyznaje prezes Miszczyk.

PRZEGRANA = ZWOLNIENIA?

Dodaje, że przegrany przetarg nie oznacza zwolnień w firmie. - Nie jesteśmy nastawieni na jedną działalność. Pracownicy zostaną przesunięci do innych zadań. Wygramy przetargi w różnych branżach. Możemy jeszcze startować w konkursach na zimowe utrzymanie dróg w mniejszych miastach - zapewnia. - Dwa przegrane przetargi nie oznaczają klęski w firmie.
Rejonowe Przedsiębiorstwo Zieleni w tym roku przegrało drugi, ważny przetarg ogłaszany przez miasto. Wcześniej straciło kontrakt na utrzymanie miejskich parków.

Prezes Miszczyk jeszcze nie wie, czy będzie się odwoływał od wyników przetargu na zimowe utrzymanie miasta. - Dopiero dostaliśmy dokumenty, pracownicy potrzebują kilku dni, aby je przejrzeć i stwierdzić, czy przetarg został rozstrzygnięty zgodnie z prawem. Jeśli nie znajdą błędów to nie będziemy się odwoływać - przyznaje.