"Park maszyn"
Pan Zbigniew z synem Radosławem prezentują najstarszy z trzech ciągników, jaki mają w swoim gospodarstwie - Ursus C330. - Nadal jest niezastąpiony - podkreślają.
(fot. Łukasz Zarzycki)
"Park maszyn"
Tak właśnie pan Zbigniew z synem Radosławem nazywają swoją stajnię sprzętów. Mają ich wiele, bo przy pracach w polu zapewniają ogromną pomoc. - Jest ona nieoceniona - podkreślają. Posiadają trzy ciągniki o mocach 120, 95 i 30 koni mechanicznych. - Ten ostatni to Ursus C330. Starszy już model, ale niezastąpiony w wielu pracach - mówią gospodarze. Ponadto u nich na stanie są jeszcze dwa kombajny: Bizon Z056 i John Deere 1075, a także między innymi nowa prasa, agregaty uprawowo-siewne, pług obrotowy, opryskiwacze, owijarka samozaładowcza i mieszalnik. - I jeszcze trzy silosy. Choć to nie sprzęty mechaniczne, są bardzo ważne dla naszej pracy. Pozwalają przechować dużo zboża. Zwłaszcza, że największy ma 92 metry sześcienne pojemności - wyjaśnia syn Radek.
- Pierwszy udział w konkursie i od razu duży sukces - przyznają Zbigniew i Julianna Fornal, którzy zajmują się uprawą zboża. Pomaga im syn Radosław, który jest dla nich wielkim wsparciem. - Dzięki niemu łączę wiedzę i nowości z praktyką, a to przepis na sukces - podkreśla pan Zbigniew.
Gospodarstwo państwa Fornalów w Komparzowie daje się zauważyć. Nawet nie tyle z racji tego, że pani Julianna jest sołtysem tej miejscowości. Widać bowiem dużo budynków, silosy, sprzęt - zwyczajnie uwagę zwraca wielkość przedsięwzięcia. Ale państwo Fornalowie są przez niektórych rozpoznawani także jeszcze przez co innego.
- Handlujący obwoźnie mięsem kilka razy w ciągu roku przyjeżdżają do wsi oferować swoje wyroby. Pukają do wielu mieszkańców, do sąsiadów też. Jednego z nich handlarz pyta: "A oni to w ogóle jedzą? Bo nigdy od nas nic nie chcą" wskazując na nas. Sąsiad odpowiada: "A pewnie. Ale swoje" - taką anegdotkę na początek opowiada Zbigniew Fornal, gdy z nim, żoną Julianną i synem Radosławem spotykamy się u nich w gospodarstwie.
HOBBY, BEZ KTÓREGO NIE MÓGŁBY ŻYĆ
W istocie państwo Fornalowie sami sobie zapewniają większość jedzenia. Chowają trzodę, mają kury, kilka sztuk krów. Choć na tym nie bazują, wiedzą, że warto takie zwierzęta u siebie trzymać. - Zapewniają zdrowie, zero chemii. Weźmy na przykład takiego tucznika, 115 kilogramów wagi. Z niego mam karkówkę, baleron, szynkę i kiełbasę. W sumie około 50 kilogramów mięsa, bez żadnych dodatków. Do tego jajka od naszych kur, a różnią się w smaku od sklepowych, oj różnią. Tamtych zresztą nie lubię, tylko swoje - podkreśla pan Zbigniew.
To tylko jasno pokazuje, jak "uzależniony" jest od naturalności i rolnictwa. Sam jasno mówi, że bez tego nie mógłby żyć. - To moje hobby. Dla mnie ziemia jest jak matka. Nie raz bywało tak, że człowiek zdenerwował się i najchętniej rzuciłby to. Ale po chwili przechodziło. Inaczej nie potrafiłbym żyć, tylko tak, jak do tej pory - zaznacza pan Zbigniew.
Gospodarstwo państwa Fornalów to nie byle co. Aż 70 hektarów pola, choć swojego 40 hektarów, reszta w dzierżawie. Na nich zboże, bo też jego uprawa stanowi główne źródło utrzymania gospodarstwa. - Zwierzęta to dodatek. Po pierwsze, aby to, co zostanie z pól nie zmarnowało się, bo rośliny stanowią dobrą paszę, a po drugie na wspomniany własny użytek. Przede wszystkim jednak zboże, a w pierwszej kolejności pszenica, na którą przeznaczamy co roku 20-25 hektarów pola, żyto i pszenżyto. Dopiero w dalszej kolejności jęczmień i owies, którego uprawiamy najmniej, choć nie ukrywam, że planujemy więcej - opowiada pan Fornal.
- Ale to nie wszystko. Uprawiamy też rośliny strączkowe - dodaje syn Radosław. - Co prawda w małej skali, bo jedynie 5-6 hektarów, ale zawsze. Łubin, peluszka, wyka, to właśnie dominuje i przeważnie idzie jako pasza dla trzody.
- Ona to lubi, zwłaszcza łubin, bo słodki - oznajmia pan Zbigniew. - Aha, i jeszcze groch biały - po chwili dorzuca Radek.
WIEDZA I PRAKTYKA
Jak obydwaj podkreślają, nie mają problemów z nabywcami zboża. - Mamy dwóch zaufanych odbiorców, którzy co roku odbierają od nas 50 ton pszenicy i jęczmienia… Tak, aż tyle, a uprawiamy więcej - zaznacza pan Zbigniew. Więcej, bo też spora waga zboża jest kierowana do pobliskiego młyna i okolicznych mniejszych odbiorców, którzy potrzebują. - Czy myślałem o tym, by porozumieć się z jedną bądź kilka piekarniami i im sprzedawać zboże? Tak, ale to trudny interes - przyznaje pan Zbigniew. - Wymagający terminowości dostaw. Co miesiąc musielibyśmy dostarczać określoną ilość, a my chcemy działać spokojnie, bez stresu. Dlatego mamy innych nabywców - wyjaśnia Radek.
Zbigniew i Julianna Fornalowie
Pan Zbigniew z Radosławem przed największym z trzech silosów, które posiadają na swojej posesji. Ma on 92 metry sześcienne pojemności.
(fot. Łukasz Zarzycki)
Zbigniew i Julianna Fornalowie
Zajęli drugie miejsce w konkursie "Rolnik Roku 2013" w powiecie włoszczowskim i dziesiąte w klasyfikacji wojewódzkiej. Pan Zbigniew ma 53 lata, żona Julianna 49. Mają 27-letniego syna Radosława i 24-letnią córkę Milenę. Mieszkają w Komparzowie, gmina Kluczewsko, powiat włoszczowski. W gospodarstwie o powierzchni 70 hektarów dominującą produkcję stanowią zboża, szczególnie pszenica, żyto i pszenżyto. Dodatkowo utrzymują stado trzody - cztery maciory i odchów.
Syn pana Zbigniewa, jak sam podkreśla, stanowi dla niego wielką pomoc. I fizyczną, i umysłową. - Dzięki niemu świetnie łączymy wiedzę z praktyką, a łącząc te rzeczy można wiele osiągnąć - uważa pan Zbigniew. Jego Radek pomagać zaczął mu niejako naturalnie, choć idealnie pasuje w tym momencie powiedzenie, że początki bywają trudne.
A NA KONIEC ŚPIEWAJĄCO…
- Zaczynałem jako sześciolatek. Już wtedy wdrapywałem się na ciągnik. Pewnego razu chciałem pomóc tacie i zdecydowałem się pokierować maszyną. Niestety, nawet dobrze nie ruszyłem, a już zaliczyłem stłuczkę z drzewem. Na szczęście ciągnik "przeżył", ale bez reprymendy od taty się nie obyło - mówi żartobliwie Radek. Młody chłopak nie sparzył się tym, dziś stanowi duże wsparcie. Ma ogromną wiedzę o rolnictwie i maszynach, mało tego, potrafi każdą z nich naprawić. Zresztą jak sam pan Zbigniew. - W zasadzie nie potrzebujemy mechaników. Sami sobie reperujemy, gdy coś się stanie, ale najczęściej nic się nie dzieje, bo staramy się dbać o sprzęt - mówi gospodarz.
Teraz, wraz całą rodziną, odpoczywa po trudach rocznej pracy. Pola zaorane i przygotowane do wiosny, więc może skupić się na innych rzeczach, na przykład… śpiewaniu. - Lubię to zajęcie, bo to taka odskocznia od codzienności - przyznaje pan Zbigniew, który wraz z żoną Julianną są członkami działającego przy Kole Gospodyń Wiejskich w Komparzowie zespołu "Ale Babki". - Lecz tak naprawdę cały czas, w okresie zimowym, doglądam zwierząt, chodzę po gospodarstwie. Bo lubię to zajęcie. I dlatego bardzo ucieszyłem się z całą rodziną, gdy w konkursie "Rolnik Roku 2013" nasze gospodarstwo zajęło 10 miejsce w klasyfikacji generalnej i drugie w powiecie. To taka nagroda dla nas za całokształt. Bo gospodarstwo prowadzę już równo 30 lat - kończy Zbigniew Fornal.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?