Ziemniak raz, czyli kuchenna codzienność w okupowanej Polsce
Człowiek, który często ryzykował życiem, by zdobyć pożywienie dla swoich bliskich, mógł nazywać się bohaterem. Niemieckie władze okupacyjne przeorganizowały całą przejętą administrację. Ingerowali również w aprowizację. Żywność była reglamentowana, a co za tym idzie, wszystkie inne możliwe sposoby na pozyskiwanie produktów spożywczych były nielegalne i surowo karane przez okupantów. Czy na terenie całego Generalnego Gubernatorstwa sytuacja wyglądała tak samo? Względy aprowizacyjne znacząco różniły się pomiędzy miastem a wsią. Trudno jednoznacznie ocenić, na jakim obszarze łatwiej można było pozyskać żywność. Mieszkańcy wsi mieli możliwość uprawy warzyw i owoców oraz uboju zwierząt. Jednak od 1940r. oficjalnie wprowadzono obowiązkowe dostawy produktów rolnych oraz hodowlanych zwane kontyngentami, a nierejestrowany ubój własnych zwierząt był karany, nawet śmiercią. Dlatego pomimo większych możliwości, na barkach mieszkańców wsi spoczywało wyżywienie swoich rodzin, wspomaganie miast, partyzantów i uporanie się z grabieżą.
Kartofle, koty i gołębie na polskich stołach
Jak wyglądała kuchnia okupacyjna? Oszczędnie to zbyt mało powiedziane, oszczędzać trzeba mieć co! Tak jak wskazuje tytuł okupacyjnej książki kucharskiej Zofii Serafińskiej „Ziemniaki na pierwsze…na drugie…na trzecie”, były one podstawą diety w czasie II wojny światowej. W miastach sadzono je nawet w doniczkach. Najbardziej zaskakujące potrawy z ziemniaków to: „Bomba kartoflana” (ziemniak z olejem i solą) „Kartofle z makiem”, tort ziemniaczany lub biszkopt. Ważnym produktem było również mleko. Znane są przypadki, potajemnego trzymania w kamienicach kóz, a nawet krów!
Towarem deficytowym było zdecydowanie mięso, najbardziej popularne w trakcie okupacji stały się króliki, gołębie i wrony. Jedzono również koninę, mimo iż na wsi koń był bardzo cenionym i potrzebnym zwierzęciem. W skrajnych przypadkach mówi się o jedzeniu mięsa z kota lub psa. Z relacji wynika, że mięso z kota ze śmietaną miało bardzo pyszny, słodkawy smak. Sam Tadeusz Komorowski „Bór” zasmakował tej potrawy, myśląc że to królik. Nie zapominajmy również o chlebie kartkowym, czyli tak zwanym „dźwiękowcu”, który opisywany był jako kwaśny i powodujący problemy z żołądkiem.
Dostępna za kartki była również marmolada (najczęściej buraczana) i margaryna, które nie były często tym, za co ja podawano, a ich smak pozostawiał wiele do życzenia. Ogromną popularnością cieszyły się suchary, które jedzono i podawano na różne sposoby. Ponadto były one idealne do dłuższego przechowywania i zrobienia z nich zapasów na trudniejsze dni.
Okupacyjna zupa na gwoździu
Najczęstszymi sposobami sporządzania potraw było gotowanie, smażenie, pieczenie i mielenie, czego możemy dowiedzieć się z licznych książek kucharskich, które powstawały w trakcie okupacji. Najbardziej popularne i znane napisała Elżbieta Kiewnarska. Słynęła z opisywania oszczędnych potraw, tak by ówczesne panie domu były w stanie ugotować coś z niczego. Nie zabrakło również przepisów, na lepsze czasy i na wypadek dobrobytu w kuchni. Proponowała w
iele produktów, które można podmienić w razie ich braku. W trakcie całej okupacji królowały tak zwane „erzace”, czyli po prostu zamienniki towarów, które były trudno dostępne lub niedostępne. Najbardziej popularnym była kawa i mąka z żołędzi, herbata z liści, suszonych obierek owoców lub korzenia marchwi, smalec zamiast boczku, pokrzywy zamiast szpinaku, a np. fusy po kawie dodawano do ciast. Natomiast płukanka po mleku lub woda po ugotowanych kluskach służyła za bazę do zup. W czasie okupacji były one najbardziej popularne, ponieważ z chlebem stanowiły pożywną i przede wszystkim łatwo dostępną potrawę. Kreatywność w polskich kuchniach pozwalała na ugotowanie zupy właściwie na wszystkim, co aktualnie posiadali mieszkańcy. Była to ważna umiejętność, szczególnie że nawet wykupienie wszystkich towarów z kartek żywnościowych, co nie było łatwe, nie pozwalało na dostateczne wyżywienie rodziny. Doprowadziło to do rozkwitu czarnego rynku, a pozyskiwanie żywności opierało się w dużej mierze na działaniach według niemieckich okupantów – nielegalnych. Przydzielone racje były po prostu głodowe!
Mateusz Morawiecki przed komisją śledczą
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?