W czasie największych mrozów kielecki fotografik Jerzy Piątek musiał wykonać kilka zdjęć do kończonego właśnie albumu. Ponieważ zależało mu na plenerach, pojechał samochodem i dokonywał niezłych wygibasów, by zdjęcia wykonać. - Musiałem wychodzić przez okno na dach, bo o otwarciu drzwi nie było mowy - opowiadał. Po kilku minutach palce mu tak drętwiały, że nie był w stanie rozerwać opakowania filmu. - Musiałem przez to samo okno do samochodu wejść, odtajać i dopiero zmienić film.
Teraz artysta może mówić: przez okno do sztuki.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!