Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

"Złodzieje, oddajcie pieniądze" - samotny protest pod urzędem w Szydłowie (video)

Marcin JAROSZ [email protected]
Robert Szafraniec stał w poniedziałek pod urzędem gminy w Szydłowie. Domaga się, aby zapłacono mu za pracę, którą jak mówi wykonał solidnie i rzetetelnie.
Robert Szafraniec stał w poniedziałek pod urzędem gminy w Szydłowie. Domaga się, aby zapłacono mu za pracę, którą jak mówi wykonał solidnie i rzetetelnie. Marcin Jarosz
Mieszkaniec gminy Stopnica pikietował w poniedziałek przez urzędem gminy, w Szydłowie. Bez flag, bez trąbek, i bez głośnych okrzyków. Stał zwrócony w stronę okien urzędników i wójta a przed sobą miał kartkę "Złodzieje, oddajcie pieniądze".

"Złodzieje, oddajcie pieniądze" - z taką kartką Robert Szafraniec stał w poniedziałek przez kilka godzin pod urzędem gminy w Szydłowie. Był również w środku, ale stąd usunęła go policja.

TRZY SŁOWA NA KARTCE: "ZŁODZIEJE…"

Pan Robert mieszka w miejscowości Zaborze, w gminie Stopnica. Jeszcze do niedawna prowadził małą firmę "Budokop". Wykonywał roboty ziemne, wykopy, zajmował się transportem. Zamówienia były, pomagali synowie, dało się żyć z rodzinnego biznesu. Dziś jak mówi - stracił wszystko a firma, dla której pracował, twierdzi, że nie wykonywał dla nich niczego.

Co robił w poniedziałek pod urzędem gminy, w Szydłowie? - Przyjechałem tutaj domagać się zapłaty za swoją pracę - mówi mężczyzna. To w Szydłowie był podwykonawcą dla firmy Matmaster. - Na ulicy Krakowskiej wykonywałem kanalizację, usługę transportową. Woziłem kamień, piasek, jechałem tam, gdzie mnie posłali. Pracowałem razem z synami. Rodzinna firma. Dziś o swoje ciężko zarobione pieniądze walczę w sądzie, ale prawnicy tej firmy stwierdzili, że ja żadnych prac tutaj nie wykonywałem - opowiada mężczyzna.

RODZINNY BIZNES DAWAŁ CHLEB, DO CZASU…

Jego walka o pieniądze trwa od ponad roku. Wystawiał faktury, ale nie otrzymał pieniędzy.

- Było tylko po tysiąc złotych na paliwo, żebym jeździł, a reszta później. Dla mnie jest to potężny cios, bo to nie pierwsze pieniądze, których nie dostałem od tej firmy. Pracowałem też w Bałtowie, przy wodociągu. Tutaj dług to już ponad czterdzieści tysięcy złotych - mówi mężczyzna. W sumie daje to ponad 50 tysięcy złotych.

W sądzie jest bez szans, bo - jak mówi - reprezentanci firmy Matmaster wskazują, że jego firma nie wykonywała żadnych usług. Powołują się przy tym na brak umowy pomiędzy podmiotami. - Ja podpisałem dokumenty negocjacyjne. Znajdują się tam takie same zapisy jak w umowie, tylko nagłówek jest opatrzony jako negocjacje. Czas płynie i wkrótce sprawa zostanie przedawniona - mówi mężczyzna.

USŁUGA BYŁA, ALE FAKTURY BEZ AKCEPTACJI

Udało nam się porozmawiać na ten temat z Mateuszem Masternakiem, szefem kieleckiej firmy Matmaster. - Powiem szczerze, że nie udało mi się osobiście go poznać. Wykonywał on drobne usługi na rzecz naszej firmy, ale sprawa jest bardziej skomplikowana, dlatego spór rozstrzygnie sąd. Chodzi między innymi o nieścisłości w fakturach, które były nam przedstawiane. Tylko tyle mogę dziś w tej sprawie powiedzieć - mówi Mateusz Masternak prezes "Matmaster".

Robert Szafraniec wskazuje, że jeszcze w lipcu ubiegłego roku zwracał urzędnikom w Szydłowie uwagę, że firma, którą wybrali nie jest wiarygodna i nie wykonuje należycie swojej pracy. Był w tym roku dwa razy na sesji rady gminy, ale również bez skutku. - Po tym, jak pierwszy raz ten pan zwrócił się do nas z informacjami o swoich kłopotach, zwróciłem się do wykonawcy inwestycji o wyjaśnienia. Nam też zależy, aby ta sprawa była jasna. Jeśli potwierdzi się, że nie ma tutaj pomiędzy tymi podmiotami umowy, to wydaje mi się, że pozostaje tylko droga sądowa. My nie możemy tutaj nic zrobić - mówi Jan Klamczyński, wójt Szydłowa.

MĘŻCZYZNA: STRACIŁEM WSZYSTKO.
PIKIETA POD GMINĄ DO SKUTKU

Dziś mężczyzna został wyproszony z urzędu przy asyście policji. - Byłem szarpany, mam podartą kurtkę - pokazuje. Tak się dziś dziękuje za pracę - dodaje. Dziś jego firmy już nie ma. Cios, jakiego doznał, okazał się zabójczy. Z czego się utrzymuje?

- Nie mam żadnych pieniędzy, ciągle pożyczam, ale ile można. Mam dziesięcioro dzieci. Siedmioro nie ma jeszcze osiemnastu lat. Straciłem wszystko i nie mam innego wyjścia. Tylko tak mogę powiedzieć, że zostałem oszukany. Ma w tym udział również i gmina, bo wiedziała od dawna o tej sprawie, ale nic nie zrobiła. Ja chcę tylko tych pieniędzy, na które ciężko zapracowałem. I będę tutaj przychodził dotąd, aż osiągnę swój cel - mówi zdesperowany mężczyzna.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie