Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Znany piłkarz Krzysztof Sobieraj mówi o kulisach swojej kariery. -Warto walczyć o swoje marzenia - przekonuje [ZDJĘCIA]

Jaromir Kruk
-Warto walczyć o swoje marzenia, nie poddawać się i mierzyć wysoko, nawet grając w niższych ligach - mówi Krzysztof Sobieraj.
-Warto walczyć o swoje marzenia, nie poddawać się i mierzyć wysoko, nawet grając w niższych ligach - mówi Krzysztof Sobieraj. Fot. Polska Press/Archiwum prywatne
Korona Kielce, Błękitni Kielce, Spartakus Daleszyce, Piast Chęciny, KSZO Ostrowiec, Star Starachowice, Heko Czermno, Nida Pińczów, MKS Końskie, AKS Busko-Zdrój, Tłoki Gorzyce, Arka Gdynia, Lubrzanka Kajetanów, Olimpia Elbląg, Warta Poznań, Ogniwo Sopot. To imponująca lista klubów, w których występował Krzysztof Sobieraj, obecny trener KP Starogard Gdański. W Arce kielczanin uważany jest za zasłużoną postać, z żółto-niebieskimi triumfował w Pucharze Polski, Superpucharze i wystąpił w eliminacjach Ligi Europy.

Wspominasz niekiedy swoje przygody z zespołami z niższych lig świętokrzyskich?
Krzysztof Sobieraj: To niższe ligi mnie zahartowały, ukształtowały mój charakter i osobowość. Dzięki grze w nich byłem dobrze przygotowany do walki o miejsce w futbolu na najwyższym krajowym poziomie. Doświadczenie zdobyte w klubach z regionu świętokrzyskiego cały czas procentuje, teraz w roli szkoleniowca. Obecnie pracuje w trzecioligowym KP Starogard Gdański. Miałem przed sezonem oferty pracy u boku Macieja Bartoszka i Wojciecha Stawowego, a niedawno Leszka Ojrzyńskiego. Ekstraklasa, pierwsza liga, lecz wolę samodzielnie działać na własne nazwisko. Bardzo dobrze mi się funkcjonuje w Starogardzie, wybrałem taką drogę i piłka nożna cały czas mnie cieszy. Najważniejsze, by czerpać z niej radość, spełniać się.

Kibicujesz swoim byłym klubom ze świętokrzyskiego?
Oczywiście, jestem na bieżąco. Cały czas zerkam na tabele i nieraz moje dawne zespoły mierzą się ze sobą. Sentyment pozostał, choć od 2004 roku mieszkam w Gdyni. Nie ukrywam, że najmilej wspominam swoją pierwszą czwartoligową przygodę ze Spartakusem Daleszyce. Panowała tam wyjątkowa, rodzinna atmosfera, a chłopaki z charakterem wzięli mnie i Pawła Jaworka, ówczesnych młodzieżowców pod skrzydła. Mieliśmy się wówczas od kogo uczyć. Nie chciałbym pomijać nazwisk, ale… Stachaczek, Gryz, Detka, Bętkowski, Meresiński, Duda, Matałowski, Pawłowski, Roter… Od jednych uczyłem się techniki, od innych charakteru. Nad tym towarzystwem pięknie panował Andrzej Więcek, bardzo dobry szkoleniowiec. Piękna przygoda, pełna fajnych meczów, dobrego humoru, radości. Miałem szczęście trafić do takiej doborowej ekipy. Od najmłodszych lat lubiłem grać o jakiś cel. Raz było to utrzymanie, raz awans. Według mnie zawodnik zawsze powinien mieć jakieś ambitne zadania do realizacji, nie można zadowalać się przeciętnością. Arka Gdynia ze mną w składzie poszła na całość i wygraliśmy Puchar Polski, Superpuchar, były te niezapomniane mecze z duńskim Midtjylland w eliminacjach Ligi Europy. Wtedy ja, chłopak z kieleckiego Bocianka byłem dumny, że broniłem barw z klubów z niższych lig ze świętokrzyskiego. Z Nidą Pińczów jako zawodnik awansowałem do trzeciej ligi, z AKS Busko najpierw utrzymaliśmy się w piątej, w kolejnym sezonie przyszedł awans do czwartej. Trochę tych pięknych momentów się uzbierało.

Kto z zawodników, z którymi grałeś w niższych klasach robił na tobie największe wrażenie sportowymi umiejętnościami?
Szymek Gryz wciąż gra w Lubrzance Kajetanów i z tego co słyszałem nadal zachwyca techniką. Krzychu Trela, obecny trener Spartakusa też jako piłkarz mógł zajść dalej, ale i tak się pokazał w niezłych klubach. Kuba Radkowski, bracia Kukuła – Wojtek i Piotrek, Rafał Pawłowski, znowu mógłbym wymieniać i wymieniać. Na przełomie dwudziestego i dwudziestego pierwszego wieku czwarta liga świętokrzyska była szalenie mocna. Te rozgrywki świetnie przygotowywały zawodników do rywalizacji o wyższe cele.

Dziś chyba łatwiej się wybić młodym?
Młodzi zawodnicy mają niemal wszystko podane jak na tacy. W czasach mojego dzieciństwa trzeba było czekać w kolejce by zagrać na asfalcie, chętnych nie brakowało. Teraz młodzież, w wielu przypadkach woli gry komputerowe. Mnie szlifowali też koledzy spod bloku, nauczyli walczyć o swoje. Na Bocianku w Kielcach roiło się od talentów, niestety większość z nich szybko się poddała. Ja miałem farta, bo trafiałem na szkoleniowców z pasją. Bonawentura Marciniak godzinami szlifował ze mną pewne elementy piłkarskiego abecadła, demonstrował co i jak muszę robić lepiej. Do dziś przypominają mi się mądre słowa Wita Bryły o boiskowych sytuacjach. Andrzej Raczyński, Eugeniusz Kucharski w szkole, Krzysztof Retlikowski na rozmaitych turniejach też mi bardzo pomogli. Marciniaka, Bryły, Retlikowskiego już nie ma wśród nas, ale ja o nich nie zapomniałem jak sięgałem po Puchar Polski, jak wychodziłem na plac w spotkaniach Ligi Europy z Arką Gdynia. Pomocną dłoń podała mi też Lubrzanka Kajetanów. W trudnym okresie po kontuzji w klubie braci Foks łączyłem grę w piłkę z praca trenerską, tam zdobyłem szkoleniowe szlify, jak to teraz się mówi odbudowałem i pojawiła się propozycja z Olimpii Elbląg. Znowu poszedłem do góry, i to bardzo wysoko na finał Pucharu Polski na Stadionie Narodowym i do kwalifikacji Ligi Europy. Mogę tylko zapewnić, że warto walczyć o swoje marzenia, nie poddawać się i mierzyć wysoko, nawet grając w niższych ligach. Często powtarzam to swoim podopiecznym w Starogardzie Gdańskim. Piłka nożna nie raz docenia ambitnych ludzi.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

"Szpila" i "Tiger" znowu spełniają marzenia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie