Poniedziałkowe wybuchy
Poniedziałkowe wybuchy
W ubiegłym tygodniu - także w poniedziałek - do wybuchu doszło w mieszkaniu w bloku przy ulicy Jagiellońskiej w Kielcach. Z wstępnych ustaleń śledczych wynika, że do eksplozji doszło bo lokator, któremu za nie płacenie rachunków odcięto gaz, nielegalnie podłączył się do sieci.
Jak opowiadali wieczorem mieszkańcy, w parterowym budynku przy ulicy Hutniczej w Kielcach mieszka siedem rodzin. W poniedziałek po godzinie 20 budynkiem wstrząsnęło.
- Wersalka, na której leżałam, nagle przesunęła się spod ściany na środek pokoju. Nie wiedziałam, co się stało. Myślałam, że może śnieg zaczął spadać z dachu - opowiadała na gorąco pani Ewa Mizerska.
- Piłam herbatę, gdy nagle kuchenne szafki pospadały a ściana w pokoju pękła. Potem zobaczyłam, że u sąsiadów ściany nie ma w ogóle. Uciekłam na dwór - relacjonowała inna mieszkanka budynku. Jej sąsiada eksplozja zastała w wannie.
Co się stało? O godzinie 20.13 strażacy dostali sygnał o pożarze w budynku przy ulicy Hutniczej. Na miejscu okazało się, że to nie pożar. Z pierwszych ustaleń strażaków wynikało, że najprawdopodobniej eksplodował gaz ulatniający się z butli w mieszkaniu zajmowanym przez 63-latka.
- Instalacja musiała być nieszczelna i w czasie, gdy mężczyzna posługiwał się otwartym ogniem, co nie jest zabronione, doszło do eksplozji - mówił obecny na miejscu Krzysztof Janicki, zastępca komendanta kieleckiej straży pożarnej.
Mieszkańcy budynku wskazywali, że jako pierwszy na ratunek ruszył mężczyzna w czapce z daszkiem. Nie chciał rozmawiać o tym, co zrobił. - Co tam. Tylko butle wyrzuciłem - bagatelizował.
Gdy na miejscu pracowały trzy zastępy straży i inne służby, mieszkańcy uszkodzonego budynku czekali na decyzję, czy będą mogli wrócić do domów. W otoczeniu wciąż czuć było zapach gazu.
- W tym momencie do swoich mieszkań nie może wrócić 11 osób. Czekamy na inspektora nadzoru budowlanego, który oceni stan budynku i zdecyduje, do których mieszkań można wrócić we wtorek - tłumaczył przed godziną 22 Krzysztof Przybylski, szef Wydziału Zarządzania Kryzysowego i Bezpieczeństwa Urzędu Miasta w Kielcach. - Dla osób, których mieszkania zostały zniszczone, mamy przygotowane miejsca w hotelu. To kolejny przypadek niefrasobliwości w obchodzeniu się z gazem w sezonie zimowym, gdy okna są szczelnie pozamykane - oceniał.
63-latek, w którego mieszkaniu doszło do eksplozji, z poparzonymi rękami i twarzą został przewieziony do szpitala na Czerwonej Górze.
- Pomocy lekarzy potrzebowała również około 10-letnia dziewczynka, która zaczęła skarżyć się na nudności - informował Grzegorz Dudek ze świętokrzyskiej policji.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?