Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Znowu cieszy się życiem. Łucznik Startu Kielce marzy o paraolimpiadzie w Rio de Janeiro

Dorota KUŁAGA
Wojciech Piotrowski trenuje pod okiem mistrza paraolimpijskiego Ryszarda Olejnika (drugi z prawej), razem z Ireneuszem Kapustą (pierwszy z lewej) i Mirosławem Niedbalskim.
Wojciech Piotrowski trenuje pod okiem mistrza paraolimpijskiego Ryszarda Olejnika (drugi z prawej), razem z Ireneuszem Kapustą (pierwszy z lewej) i Mirosławem Niedbalskim. Łukasz Zarzycki
W wyniku wypadku Wojciech Piotrowski wylądował na wózku inwalidzkim. Teraz jest łucznikiem Startu Kielce, marzy mu się występ na paraolimpiadzie w Rio de Janeiro.

Wojciech Piotrowski

Wojciech Piotrowski ma ogromną motywację do treningów. Marzy mu się występ na igrzyskach paraolimpijskich, najlepiej już w 2016 roku w Rio de Janeir

Wojciech Piotrowski ma ogromną motywację do treningów. Marzy mu się występ na igrzyskach paraolimpijskich, najlepiej już w 2016 roku w Rio de Janeiro. Łukasz Zarzycki

Wojciech Piotrowski ma ogromną motywację do treningów. Marzy mu się występ na igrzyskach paraolimpijskich, najlepiej już w 2016 roku w Rio de Janeiro.
(fot. Łukasz Zarzycki)

Wojciech Piotrowski

Urodził się 14 listopada 1980 roku w Kielcach. Jest łucznikiem Zrzeszenia Sportu i Rehabilitacji Start w Kielcach. Marzy o występie na igrzyskach paraolimpijskich w Rio de Janeiro. Żona Greta, synowie Dominik - 10 lat i Kacper - 4 lata. W wolnych chwilach lubi pograć w tenisa stołowego.

W 2009 roku Wojciech Piotrowski mocno ucierpiał w wypadku komunikacyjnym i wylądował na wózku inwalidzkim. Świat mu się zawalił...Teraz znowu potrafi cieszyć się życiem. Dzięki najbliższym i łucznictwu, w którym radzi sobie coraz lepiej i marzy o tym, żeby wystartować na paraolimpiadzie w Rio de Janeiro.

- W wypadku komunikacyjnym doznałem urazu rdzenia kręgowego w odcinku piersiowym. To był dla mnie straszny cios. Byłem załamany...W ciągu kilku sekund życie wywróciło się o 180 stopni - wspomina Wojtek, który w wyniku tego wypadku wylądował na wózku inwalidzkim.

POCZĄTKI BYŁY TRUDNE

Pierwszy rok po wypadku był dla niego bardzo trudny. - To była masakra. Nie mogłem wstać z materaca, musiałem liczyć na pomoc innych. Momentami brakowało cierpliwości. Ale całe szczęście, że miałem wsparcie bliskich - żony, dzieci, rodziców, brata. Dzięki nim przetrwałem te trudne chwile - dodaje.

W czasie rehabilitacji poznał Janusza Kowalczyka, łucznika Startu Kielce. On zachęcił go do uprawiania tej dyscypliny sportu. - Wcześniej próbowałem grać w koszykówkę na wózkach, byłem na kilku treningach w Piekoszowie, ale nie przekonałem się do tego sportu. Janusz zachęcił mnie do treningu łuczniczego. I muszę przyznać, że ta dyscyplina od razu mi się spodobała. Na początku strzelałem z apacza, ale po sześciu tygodniach zacząłem już strzelać z łuku klasycznego - opowiada zawodnik Startu Kielce.

Inni też robią duże postępy

Inni też robią duże postępy

- Wojtek był już kiedyś sportowcem, ma to zacięcie, które potrzebne jest w tej dziedzinie życia. Musi ciężko pracować. Ale myślę, że jak wszystko będzie się dobrze układać, to jest szansa, że powalczy o to, żeby znaleźć się kadrze na najbliższą paraolimpiadę - mówi o nim trener Ryszard Olejnik, medalista igrzysk paraolimpijskich. Pod jego okiem w Starcie Kielce trenuje sześciu zawodników, między innymi Mirosław Niedbalski, Henryk Kisiel i Ireneusz Kapusta. Ten ostatni od niedawna, ale również ma spore możliwości i robi szybkie postępy. Na co dzień mieszka w Staszowie, pracuje w tamtejszym Urzędzie Miasta i Gminy, zajmuje się promocją.

MARZY MU SIĘ START W RIO

Dobrze wypadł na ubiegłorocznych zawodach w Lublinie, teraz z nadzieją czeka na starty w tym sezonie. - Wiem, że przede mną dużo pracy, głównie nad techniką. Mam jednak wspaniałego trenera. Rysiu Olejnik ma do nas świetne podejście, poza tym dużą wiedzę. Jest się od kogo uczyć - podkreśla Wojtek, który trenuje kilka razy w tygodniu. Zwykle na obiektach Stelli Kielce, ale czasem też w domu w Brzezinach.

Ma niesamowitą motywację do treningów. Marzy mu się występ na igrzyskach paraolimpijskich w Rio de Janeiro. - Do tego jest jeszcze daleka droga, ale nie odpuszczę. Będę o to walczył. To byłoby coś niesamowitego, gdybym znalazł się w kadrze narodowej i wystartował na tej imprezie - mówi utalentowany łucznik.

ZDROWIE I SZCZĘŚLIWA RODZINA

Dzięki bliskim i nowemu wyzwaniu, jakim jest łucznictwo, znowu cieszy się życiem. - Cóż, czasu się nie cofnie. Są jeszcze gorsze przypadki, jeszcze większe dramaty. Dlatego staram się cieszyć z każdego dnia. Dobrze, że mam sprawne ręce, jakoś sobie radzę. Poza tym, jak jestem w Kielcach, to żona i synowie też pomagają mi się ubrać, założyć aparaty stabilizujące. Mam kochającą rodzinę, a to jest duże szczęście - z przekonaniem stwierdza Wojtek, który w wolnych chwilach lubi też pograć w tenisa stołowego. Razem z Januszem Kowalczykiem, kolegą ze Startu Kielce.

Jego sportowe marzenie jest znane - występ na paraolimpiadzie. A pozasportowe? - Najważniejsze jest zdrowie, wierzę, że będzie dopisywać mnie i moim bliskim. I mam nadzieję, że dalej będzie mi się tak układało w rodzinie, bo jest to mój największy skarb - mówi Wojtek Piotrowski.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie