Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Żołnierze ze Świętokrzyskiego walczyli w Powstaniu Warszawskim. Poznaj ich historię

Tomasz Trepka
Rozmowa z Markiem Jedynakiem z Instytutu Pamięci Narodowej w Kielcach o udziale żołnierzy Armii Krajowej z regionu świętokrzyskiego w Powstaniu Warszawskim.

T.T. Jak to się stało, że żołnierze Okręgu Radomsko-Kieleckiego Armii Krajowej „Jodła” znaleźli się w Warszawie i wzięli udział w powstaniu warszawskim?

M.J. Byli to przede wszystkim warszawiacy, którzy otrzymali pomoc w regionie świętokrzyskim Członkowie Armii Krajowej, którzy znaleźli się na Kielecczyźnie by następnie walczyć w stolicy, odeszli zimą 1943 i 1944 roku na „meliny”. Było to naturalnym procesem, który towarzyszył rozformowaniu oddziałów na okres zimowy. Osoby te należały głównie do konspiracji warszawskiej, jednak musiały ukrywać się w innych częściach Polski. Oni też w czerwcu 1943 roku zbiegli ze stolicy, znaleźli schronienie w oddziałach partyzanckich, by następnie do niej powrócić, a wiosną 1944 roku zasilili szeregi grup dywersyjnych Armii Krajowej, które formowały się w Warszawie. Z perspektywy oddziałów partyzanckich, które przebywały w Górach Świętokrzyskich, kilkanaście osób wzięło czynny udział w powstaniu. Rdzennych mieszkańców Kielecczyzny walczących w powstaniu było zaledwie kilku.

T.T. Partyzanci z rejonu Gór Świętokrzyskich brali czynny udział w walkach na ulicach Warszawy?

M.J. To byli żołnierze frontowi, którzy mieli za sobą rok lub dwa lata działań dywersyjnych i partyzanckich. Oni walczyli w pierwszej linii np. w zgrupowaniach „Parasol”. Jedną z ciekawych osób biorących udział w powstaniu był strzelec Eugeniusz Bunicz „Gotów”. Walczył on m.in. na Ochocie, w tym bronił Reduty Wawelskiej. Po kapitulacji Warszawy udało mu się opuścić miasto wraz z ludnością cywilną, unikając tym samym odtransportowania z innymi jeńcami wojennymi na tereny III Rzeszy. W szeregach „Parasola” walczył podchorąży Czesław Kopczyński „Gandhi”, gdzie pełnił funkcję bronioznawcy. Sam będąc żołnierzem porucznika Jana Piwnika „Ponurego” pomógł innym partyzantom z jego oddziału dostać się do zgrupowania „Parasol”. To on wprowadził do grupy, młodego, zaledwie 15-letniego Jerzego Bartnika „Magika”, który w trakcie walk stracił oko. Za swoją niezłomną postawę w czasie powstania, został odznaczony przez Dowódcę AK Orderem Wojennym Virtuti Militari.

T.T. Jakie były losy żołnierzy z naszego regionu po upadku powstania warszawskiego? Zdarzało się, że powracali oni na Kielecczyznę?

M.J. Ich drogi były różne. „Magik” został odesłany do obozu jenieckiego w Austrii. Tam doczekał się wyzwolenia przez wojska amerykańskie. Tymczasowo pozostał w tym kraju, by następnie wyemigrować do Wielkiej Brytanii. Tam założył własną firmę. Dopiero po 1990 roku powrócił do Polski. Mając dobre i liczne kontakty m.in. z ambasadą amerykańską w Warszawie, ściągnął na „Wykus” żołnierzy „Marines” [Korpus Piechoty Morskiej Stanów Zjednoczonych, jeden z rodzajów amerykańskich sił zbrojnych – redakcja], zapoznając ich z codziennymi trudnościami towarzyszącymi życiu w partyzanckiej konspiracji. Byli też powstańcy warszawscy, którzy ewakuując się ze stolicy trafiali na Kielecczyznę. Tutaj szukali kontaktu z konspiracją. Jednym z nich był porucznik Stanisław Sabat „Korner”. Uciekł z transportu jeńców-powstańców, dotarł w Góry Świętokrzyskie, został włączony w szeregi I batalionu 2 pułku piechoty Legionów Armii Krajowej. Podobnie wyglądały losy sanitariuszki, Heleny Zdaniewicz. Także ona po upadku powstania warszawskiego służyła w I batalionie.

T.T. Udział w powstaniu warszawskim nie ułatwiał życia w powojennej Polsce?

M.J. Zdecydowanie nie, choć różne toczyły się losy poszczególnych żołnierzy-powstańców z terenów Kielecczyzny. Interesującą postacią jest Bronisław Sianoszek „Imrun”. Był to rodowity warszawiak, który działał na Kielecczyźnie, między innymi w ochronie suchedniowskiej konspiracyjnej fabryki pistoletów maszynowych „Sten”. Po jej wykryciu przez Niemców, wrócił do stolicy. Walcząc w powstaniu był dwukrotnie aresztowany przez gestapo. Udało mu się jednak uciec z więzienia. Następnie skierował swoje kroki na Polesie, gdzie nadal działał w partyzantce. Został aresztowany przez komunistyczny aparat bezpieczeństwa, przekazany NKWD. Skazano go na karę śmierci. Jednak jej nie wykonano, ponieważ zgodził się na współpracę z „bezpieką”, mógł być nawet agentem sowieckiego wywiadu, pomagając rozpracowywać antykomunistyczne organizacje podziemne. Stał się tym samym jednym z groźniejszych informatorów.

T.T. Można wywnioskować, że powstańcy z naszego regionu znajdowali się pod stałą obserwacją komunistycznego aparatu bezpieczeństwa?

M.J. To było powszechne działanie. Jedną z takich osób był walczący w „Parasolu”, kolejny żołnierz „Ponurego”, podchorąży Jacek Szperling „Jacek”. W trakcie walk o Warszawę w 1944 roku, przyznano mu zadanie celowniczego ręcznego karabinu maszynowego [potocznie nazywanego rkm – redakcja]. Brał udział w potyczkach na Woli oraz na Starym Mieście. Był dwukrotnie ranny w płuco. Udało mu się uciec przez kanały. Po wojnie był inwigilowany przez Urząd Bezpieczeństwa, następnie Służbę Bezpieczeństwa. Obserwowano go także po 1956 roku [po tak zwanej odwilży, która do pewnego stopnia polepszyła relacje żołnierzy Armii Krajowej z władzami komunistycznymi – redakcja]. Zbierano informacje dotyczące jego kontaktów z byłymi powstańcami, ale także życia zawodowego i prywatnego.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie