Zapowiadają że jeśli nie dostana podwyżki płac a zarobki nie zostaną zrównane z pracownikami z zakładu w Sadach koło Poznania może dojść do strajku.
Organizatorami pikiety była Międzyzakładowa "Solidarność". Jej przewodniczący Jan Seweryn twierdzi, że pracownicy otrzymują o prawie tysiąc złoty mniejsze wynagrodzenia niż osoby zatrudnione w zakładzie w Poznaniu na tych samych stanowiskach. - Domagamy się aby tak znaczne różnice zostały zniwelowane - mówi związkowiec. - My jesteśmy jedną firmą, pod jednym zarządem, wykonujemy te same autobusy a płace miedzy nami są różne - mówił Jan Seweryn.
- Zarząd firmy zaproponował nam taki wzrost wynagrodzeń, który nas nie zadowala - mówi przewodniczący Seweryn. - Obecnie domagamy się podniesienia płac o 300 złotych dla każdego pracownika. Jak zapowiadają związkowcy, jeśli pikieta nie przyniesie spodziewanych rezultatów będą podejmować inne działania. Nie wykluczają także strajku.
Związkowców i załogę pod starachowickim zakładem MAN- a wspierał Waldemar Bartosz, szef Zarządu Regionu "Solidarności".
- Źle się dzieję, kiedy traktuje się pracowników ze względu na miejsce pracy, nie może tak być, że w tej samej firmie, przy tej samej produkcji i z tego co ja wiem ciężkiej pracy tutaj, są tu znacznie niższe zarobki niż na przykład w Poznaniu - mówił szef świętokrzyskiej "S". - I to, że w tej pikiecie bierze udział tylu ludzi świadczy o tym , że nie godzą się na takie traktowanie- dodał. Zdaniem Waldemara Bartosza nie jest też tak, że zakład nie ma pieniędzy tylko cynicznie wykorzystuje bezrobocie w regionie. W myśl zasady jeśli nie ty, to na twoje miejsce przyjdą inni.
Strefa Biznesu: Zwolnienia grupowe w Polsce. Ekspert uspokaja
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?