Zwycięstwo w końcówce. Nida Pińczów - Przebój Wolbrom 2:1

Robert Szczygieł, trener TS 1946 Nidy Pińczów:

Robert Szczygieł, trener TS 1946 Nidy Pińczów:

- Obawiałem się tego meczu, ponieważ było to trzecie spotkanie w ciągu siedmiu dni. Przebój to solidny zespół, dlatego uczulałem piłkarzy, żeby nie sugerowali się wynikiem wtorkowego meczu, w którym Juventa wygrała w Wolbromiu 4:0.

Już w 8 minucie Nida mogła wyjść na prowadzenie. Łukasz Mika wywalczył piłkę w środku boiska, zagrał do wbiegającego w pole karne Bartosza Zyguły, po którego strzale z trzynastu metrów bramkarz gości Maciej Palczewski końcami palców wybił piłkę poza boisko. W 25 minucie, po ponownym przejęciu piłki przez Łukasza Mikę, w sytuacji podbramkowej znalazł się Dominik Sobczyk, ale po jego strzale golkiper Przeboju dobrze interweniował. Do przerwy toczyła się wyrównana gra.

W drugiej części meczu ofensywna gra Nidy spowodowała, że zespół z Wolbromia cofnął się do obrony. W 60 minucie, ku zaskoczeniu wszystkich, to Przebój wyszedł na prowadzenie. Z rzutu rożnego piłkę w pole karne dośrodkowywał Michał Guja, futbolówka trafiła do Józefa Mazeli, który strzałem z pięciu metrów umieścił ją w bramce. Nida rzuciła się do odrabiania strat. W 65 minucie, po strzale z rzutu wolnego, minimalnie chybił Łukasz Mika. Dwie minuty później nad poprzeczką uderzał Łukasz Biały. W 68 minucie Łukasz Mika został faulowany w polu karnym, sędzia podyktował "jedenastkę", którą na bramkę zamienił Jacek Wilkus. Mimo ciągłych ataków pińczowskiego zespołu, wydawało się, że mecz zakończy się remisem, ale w doliczonym czasie gry z rzutu rożnego piłkę w pole karne dośrodkowywał Michał Mika, obrońcy Przeboju wybili ją, a przejął Łukasz Biały i strzałem z siedemnastu metrów pokonał bramkarza gości, strzelając zwycięskiego gola.