MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Stal gotowa

Arkadiusz KIELAR

- Gdybyśmy nie byli na to przygotowani organizacyjnie i finansowo, to nie porywalibyśmy się na awans do drugiej ligi - jasno stawia sprawę Bronisław Żak, prezes Stali Stalowa Wola. Piłkarze trzecioligowej "Stalówki", którzy są liderami rozgrywek po rundzie jesiennej, otrzymali zielone światło od zarządu i teraz wszystko już tylko w ich nogach...

Prezes Żak zdołał wyprowadzić Stal na prostą, w klubie nie ma długów, a w budżecie na sezon 2005/2006 jest przewidziany milion sześćset tysięcy złotych. Skuteczne okazało się połączenie funkcji prezesa Stali z funkcją prezesa "Wodexu", spółki, w której większość udziałów ma klub. Te funkcje łączy Bronisław Żak, co pozwala uniknąć nieporozumień na linii klub-spółka. Półtora roku temu prezes energicznie wziął się za porządki w "Wodexie" i to przyniosło wymierne efekty. A gdy dobrze ma się spółka, która prowadzi między innymi pralnie, hotel, zakład remontowo-budowlany, tartak, usługi porządkowe, to dobrze ma się też klub. Piłkarze czy koszykarze "Stalówki" w klubie mają płace minimalne, na przykład 900 złotych, a pozostała część wynagrodzenia wynika już z umowy reklamowej, jaką zawodnicy podpisują z "Wodexem". W ten sposób ich płace wzrastają na przykład do 2,5 tysiąca złotych miesięcznie.

- Ale jeszcze niedawno bałem się odebrać pocztę, bo mogło przyjść pismo od komornika - żartuje prezes Żak. - Wyjście z długów nie było prostą sprawą, bardzo ciężko pracowaliśmy na to, by sytuacja w "Wodexie" została unormowana. W klubie nie musimy się dzięki temu przejmować już brakiem tysiąca czy dwóch tysięcy złotych, jak niegdyś, bo proporcje są teraz inne. Oczywiście nie mamy u nas "Ameryki", ale widać duży postęp. Mam z tego satysfakcję, bo był czas, gdy Żak komuś w mieście przeszkadzał i trzeba było go odsunąć, by dzięki temu ponoć miało się dziać lepiej w sporcie w Stalowej Woli. A okazało się, że nie tędy droga. Bo ja podchodzę do spraw klubu ekonomicznie, to też jest biznes i tak to trzeba traktować. No i trzymam klub z dala od polityki...

Ustabilizowana sytuacja w klubie sprzyja sukcesom sportowym. Piłkarze Stali, choć bez wielkiej presji, mają walczyć o awans do drugiej ligi.

- Jeżeli nie wywalczą awansu, to nikt ich z tego powodu nie zabije - mówi Bronisław Żak. - My mieliśmy zresztą taki plan, że w tym sezonie zespół ustabilizuje się i o awans powalczy dopiero w kolejnym. Ale skoro nadarzyła się taka okazja, piłkarze są liderami po rundzie jesiennej, to dlaczego nie spróbować? Gra w drugiej lidze okazałaby się wcale nie taka kosztowna. Odeszłyby nam opłaty za sędziów, które pokrywa w drugiej lidze Polski Związek Piłki Nożnej, doszłyby jakieś wpływy z telewizji. Pewnie wzrosłyby nieco płace zawodników, ale myślę, że trzy tysiące miesięcznie to byłoby już przyzwoicie na drugą ligę. Z premiami też byśmy sobie poradzili. Podam przykład: nasz zespół wygrał teraz dziewięć spotkań w trzeciej lidze, za co miał premie 6 tysięcy złotych do podziału za mecz, czyli razem 54 tysiące złotych. A w drugoligowym HEKO Czermno piłkarze wygrali cztery mecze, mając 12 tysięcy złotych do podziału. Czyli zarobili 48 tysięcy złotych, mniej niż w Stali. Bo wygrać w drugiej lidze dziewięć meczy, to jest sztuka...

Stal jest przygotowana organizacyjnie i finansowo na awans, zarząd chce też stworzyć jak najlepsze warunki do przygotowań drużyny w przerwie zimowej.

- Wszystko wskazuje na to, że piłkarze pierwszy raz od czterech lat pojadą na obóz przygotowawczy. W klubie powinno znaleźć się te dodatkowe dziesięć tysięcy złotych - deklaruje Bronisław Żak.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie