Piłkarze Kolportera Korony nie przypominali wczoraj zespołu, który w piątek zagrał koncertowo i pewnie pokonał GKS Bełchatów. Po słabszym meczu przegrali na wyjeździe z Łódzkim Klubem Sportowym 1:2 (0:1). Oznacza to, że stracili ostatnią na grę w europejskich pucharach - czyli Puchar Intertoto.
W sześciu ostatnich meczach ŁKS zdobył tylko jeden punkt. Wczoraj chciał przerwać tę fatalną serię i, niestety, ten cel zrealizował. Ale po kolei...
"GOLO" - WIELKI NIEOBECNY
- Szybka piłka! - krzyknął do swoich piłkarzy trener ŁKS Marek Chojnacki, kiedy w 4 minucie rozpoczynali akcję. I jego podopieczni wzięli sobie te słowa do serca, bo chwilę później zdobyli bramkę. Robert Łakomy podał do Łukasza Madeja, ten w tempo do Mariusa Kiżysa i pomocnik łodzian strzałem w długi róg pokonał Radosława Cierzniaka. - Nie możemy tracić takich goli. Jeden strzał w pierwszej połowie i bramka - mówił później zdenerwowany Hermes, kapitan Kolportera Korony.
W pierwszej połowie kielecki zespół oddał jeden celny strzał. Jego autorem był w 24 minucie Tomasz Brzyski, jednak uderzył zbyt lekko, żeby zaskoczyć Bogusława Wyparłę. - Na razie jest to słaby mecz, mam nadzieję, że po przerwie chłopaki zagrają tak, jak z Bełchatowem - mówił Paweł Golański. Był on największym nieobecnym wczorajszego pojedynku. - Szkoda, że nie mogę zagrać w spotkaniu dwóch klubów, którym najwięcej zawdzięczam - mówił popularny "Golo". Z powodu kontuzji mecz oglądał z trybun.
HERMES NA OTARCIE ŁEZ
Po przerwie trener Arkadiusz Kaliszan desygnował do gry Krzysztofa Gajtkowskiego. W 53 minucie był on bliski zdobycia wyrównującej bramki. Strzelił z 18 metrów, ale Bogusław Wyparło zdołał wybić piłkę na rzut rożny. Umiejętności "Bodzia W." sprawdził też Marcin Kuś, jednak i tym razem górą był bramkarz gospodarzy. Gdy wydawało się, że Korona w końcu zdobędzie bramkę, drugi cios zadali gospodarze. Łukasz Madej wyszedł sam na sam z Cierzniakiem, minął go i skierował piłkę do pustej bramki. W 75 minucie Madej mógł podwyższyć na 3:0, ale przegrał bezpośredni pojedynek z Cierzniakiem.
Dobrą zmianę dał Jakub Zabłocki, tuż po wejściu na boisko popisał się ładną akcją, zakończoną strzałem - Wyparło przeniósł piłkę nad poprzeczką. Obronił też uderzenie Macieja Kowalczyka, po ładnym dograniu przez Gajtkowskiego, i ponownie Zabłockiego w 88 minucie. Skapitulował dopiero w doliczonym czasie gry, kiedy technicznym strzałem z rzutu wolnego popisał się Hermes. - Ostatnio taką bramkę zdobyłem w zeszłym sezonie, w meczu z Górnikiem Łęczna. Szkoda, że ten gol nie daje nam nawet punktu - mówił zmartwiony Brazylijczyk.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?