Ogłoszenie o zaproszeniu do negocjacji w sprawie nabycia akcji spółki ukazało się dziś rano na stronach internetowych Ministerstwa Skarbu Państwa oraz w dzienniku ogólnopolskim.
KTO DO NEGOCJACJI?
To rozpoczyna proces prywatyzacji. Zainteresowani mają czas do 9 kwietnia na zgłoszenie chęci przystąpienia do negocjacji. Za opłatą mogą uzyskać tak zwane memorandum informacyjne o spółce zawierające informacje o jej sytuacji prawnej i ekonomiczno-finansowej. Resort do negocjacji zaprosi wybranych inwestorów. Przedmiotem rozmów będzie cena za nabywane akcje, zobowiązania inwestycyjne, zobowiązania w zakresie ochrony środowiska, zobowiązania dotyczące ochrony interesów pracowników i innych osób związanych ze spółką oraz sposób zabezpieczenia wykonania tych zobowiązań.
DOBRA WIADOMOŚĆ
Dla Marka Wołocha, szefa Przedsiębiorstwa Komunikacji Samochodowej w Kielcach, wiadomość o rozpoczęciu prywatyzacji spółki to dobra wiadomość. Dążył do tego od momentu objęcia fotela prezesa.
- Cel został spełniony. Inwestor ma możliwość przyjrzeć się spółce i ocenić szanse. Zarząd może przedstawić pakiet rozwoju dla inwestora, a pracownicy mają możliwość wynegocjować lepszy pakiet socjalny - twierdzi. Jego zdaniem proces prywatyzacji mógłby zakończyć się już w czerwcu.
- To super sprawa - tak o prywatyzacji mówi z kolei Zbigniew Zwierzyński, szef zakładowej "Solidarności" w PKS. - Cieszymy się. Lepiej późno niż później. Wiadomo, jaka jest sytuacja. Katastrofalna. To ostatni dzwonek. Czekamy na inwestora, który by uratował 200 miejsc pracy - podkreśla.
,b>ŁAKOMY KĄSEK
Na rozpoczęcie prywatyzacji PKS z niecierpliwością czekało też Miejskie Przedsiębiorstwo Komunikacji w Kielcach. Jego prezes, Elżbieta Śreniawska od dawna głośno mówi o tym, że jest zainteresowana przejęciem spółki. - To nie czcze przechwałki. Musimy wszystko skalkulować, zobaczyć, jak wygląda zadłużenie i majątek. Jesteśmy przygotowani na kupno. Prowadzimy rozmowy z bankami, które mogą nas wesprzeć - przyznaje.
MPK pewnie będzie miało silną konkurencję w walce o PKS, które jest łakomym kąskiem dla potencjalnych inwestorów. Bo spółka to nie tylko długi (zaległości z tytułu nie zapłaconych składek dla Zakładu Ubezpieczeń Społecznych oraz pensji dla pracowników), ale i atrakcyjne grunty w centrum miasta, warte co najmniej kilkanaście milionów złotych.
Strefa Biznesu: Zwolnienia grupowe w Polsce. Ekspert uspokaja
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?