Mówią trenerzy:
Mówią trenerzy:
Zdzisław Maj, trener Nidy Pińczów: - Pierwszą połowę przespaliśmy. Nie wiem, może chłopcy za bardzo chcieli wygrać? W przerwie padło w szatni kilka mocnych słów i to pomogło. Jacek Wilkus otworzył worek z bramkami. Myślę, że teraz Nida ruszy.
Krzysztof Dziubel, trener Orląt Kielce: - Przegraliśmy na własne życzenie. W pierwszej połowie mogliśmy prowadzić 3:0. Po przerwie, kiedy po czerwonej kartce Nida grała w osłabieniu, powinniśmy to wykorzystać. Ale przegraliśmy mecz na własne życzenie.
Po solowej akcji, główką i precyzyjnym uderzeniem z dystansu - tak pomocnik "żółto-niebieskich" pokonał kieleckiego bramkarza. Były to trafienia na wagę pierwszego zwycięstwa Nidy w tym sezonie.
Pierwsza połowa nie wróżyła dobrze. Pińczowianie grali ospale, ich akcjom brakowało dynamiki. Lepiej prezentowali się goście, którzy byli bliżsi strzelenia bramki. Udało się to w 43 minucie - po dośrodkowaniu ruchliwy Damian Kopyciński uderzeniem z pierwszej piłki zdobył prowadzenie dla Orląt.
Po przerwie podrażniona Nida ruszyła do ataku. W 50 minucie Jacek Wilkus otrzymał podanie od Roberta Chlewickiego i po minięciu rywali uzyskał wyrównującego gola. Niedługo potem bramkarz gospodarzy Marcin Ciemiera za faul poza polem karnym zobaczył czerwoną kartkę.
Kielczanie nie wykorzystali jednak przewagi liczebnej. Za to Jacek Wilkus strzelił kolejne dwie bramki dla Nidy - po koronkowej akcji drużyny, główką tuż przy słupku, a w doliczonym czasie gry precyzyjnym strzałem z dystansu.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?