MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Coś spadło prosto z nieba?

Agata KOWALCZYK

Trudno uwierzyć w taki zbieg okoliczności... Dwie kobiety jechały ulicą Małą w Kielcach smartem ze szklanym dachem. Nagle usłyszały potworny huk, coś spadło na dach. Szklana tafla rozsypała się w drobny mak, raniąc ręce prowadzącej kobiety. Cudem nie doszło do tragedii. Policja na razie nie wie co za tajemniczy przedmiot spadł i przede wszystkim skąd.

- W czwartek rano jechałam z koleżanką ulicą Małą. Nagle usłyszałam straszny huk, coś spadło na dach, odbiło się od niego dwa razy i spadło na ziemię. Szyba rozpadła się w drobny mak i poraniła mi ręce - mówi Monika z Kielc. - Byłam w potwornym szoku. Nie wiedziałam co się stało. Dobrze, że nie straciłam panowania nad autem i nie wjechałam na pieszych czy parkujące samochody.

Monika natychmiast zatrzymała wóz, kierowcy zaczęli trąbić, bo to wąska ulica i nie mogli wyminąć smarta. Nikt się nie zatrzymał, nie spytał co się stało.

Kobiety podejrzewają, że na dach spadł duży kamień. Niestety, gdy wysiadły z samochodu, były tak zdenerwowane, że nie pomyślały o odszukaniu go. - Ktoś rzucił go z okna albo spadł z dachu. W pobliżu jest remont, może tam ktoś go wyrzucił. Na pewno nie wypadł on spod kół aut. Kamień był duży i leciał prosto z nieba z wielkim impetem - dodaje Monika.

- Jestem przerażona, ponieważ mam czteromiesięczne dziecko i mogłam z nim jechać. A gdyby kamień przebił dach i uderzył w dziecko? Mógł też spaść na głowę przechodnia czy wpaść do wózka z niemowlakiem. To śmierć na miejscu - mówi Monika.

Na miejsce wypadku natychmiast przyjechała policja. - Nie znaleźliśmy kamienia ani innego przedmiotu, który mógł spaść na samochód - informuje Iza Grabowska, rzeczniczka prasowa Miejskiej Komendy Policji w Kielcach. - Na razie interesujemy się pracownikami z pobliskiej budowy.

Do wypadku doszło w pobliżu kamienicy przy ulicy Małej 10, należącej do miasta. Pojechaliśmy na miejsce sprawdzić co mogło się tam wydarzyć. Do budynku prowadzi brama, przed którą jest brukowany wjazd. Część kostek ktoś powyciągał i leżą na kilku kupkach. Jedna z ich mogła być przyczyną wypadku, tylko jakim cudem znalazła się w powietrzu?

Z budynku mógł się oberwać także fragment tynku, komina albo coś innego i spaść z dachu. Także sąsiednia kamienica nie jest w najlepszym stanie i widać miejsca bez tynku, ze sterczącymi obłamanymi cegłami. Znaleźliśmy też budowę, ale jest ona w głębi podwórka i na pewno nic, co nie miało nóg, nie wydostało się z niej na ulicę Małą.

- Nie mam pojęcia co się stało - powiedział nam jeden z mieszkańców kamienicy przy ulicy Małej 10. - Od ulicy mieszkają starsi ludzie, nie ma tam dzieci, na pewno nikt nie wyrzucił kamienia przez okno.

Zdziwiony wydarzeniami jest Jerzy Miernik, zastępca dyrektora Miejskiego Zarządu Budynku, do którego należy kamienica. - Remont jest prowadzony w oficynie, więc na pewno wypadek nie ma z nim nic wspólnego. Nasi administratorzy sprawdzają stan naszych budynków i nie dopuszczamy do obrywania się elewacji, ale nigdy nie można wykluczyć takiej sytuacji - tłumaczy dyrektor.

Ta sytuacja mogła zdarzyć się każdemu kierowcy, bo kamień mógł wpaść do auta przez przednią szybę każdego wozu. Przydarzyła się jednak kobietom, które jechały rzadko spotykanym autem ze szklanym dachem. W Kielcach są najwyżej dwa, może trzy takie auta. Aż trudno uwierzyć w taki niesamowity zbieg okoliczności.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie