MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Como - Włochy. Raj dla milionerów (video)

Jarosław Panek
Tonąca w palmach Villa Melzi. Tak właśnie mieszkają najbogatsi ludzie tego świata.
Tonąca w palmach Villa Melzi. Tak właśnie mieszkają najbogatsi ludzie tego świata. D. Łukasik
Mieszkańcy brzegów włoskiego jeziora Como przyzwyczaili się już do widoku wielkich gwiazd.

Swego czasu Madonna wpadała tu w odwiedziny do Gianniego Versace, a teraz Brad Pitt chętnie odwiedza swojego przyjaciela George'a Clooneya. Como to porośnięty palmami raj na ziemi.

Jezioro Como to prawdziwy cud natury. Wciśnięte między alpejskie szczyty, obsypane zimą śniegiem, latem zachwyca dostojnymi palmami i innymi ciepłolubnymi roślinami, takimi jak bambusy, sekwoje czy drzewiaste sędziwe oleandry. Woda jest tak czysta, że widać, jak pływają w niej metrowej długości ryby, zaś wysoka temperatura przy brzegu zachęca do kąpieli, ale uwaga. Pośrodku tafli jezioro ma aż… 400 metrów głębokości i jest jednym z najgłębszych śródlądowych zbiorników wodnych na naszym kontynencie. A przy tym wszystkim Como jest po prostu zachwycające i piękne. Nic dziwnego, że jako miejsce do mieszkania już od ponad stu lat wybierają je najbogatsi ludzie świata, politycy, bankierzy, gwiazdy kina i muzyki. Ceny najdroższych willi, tych położnych nad brzegiem jeziora dochodzą do kilku milionów dolarów, ale chętnych do zakupu nie brakuje, gorzej jest z podażą, bo brzegi są, niestety, coraz gęściej zabudowywane i wolnych terenów zwyczajnie na nich brakuje.

Clooney, Pitt, Madonna i Versace

Trasa do Como pełna jest niespodzianek, nieprawdopodobnych widoków i ostrych niebezpiecznych zakrętów. Wąska asfaltowa dróżka wciśnięta między przepaść nad jeziorem a alpejskie szczyty, między którymi wlewają się wody tego akwenu nie pozwala rozwinąć prędkości. Średnia na liczniku w wynosi 25, czasem 27 kilometrów na godzinę, a to i tak szczyt szaleństwa. A gdy trzeba się minąć z innymi autem, oba po prostu zwalniają lub wręcz przystają. Innego sposobu nie ma. A że brzegi jeziora w linii prostej liczą… kilkaset kilometrów, dojazd do poszczególnych miasteczek zlokalizowanych nad wodą trwa czasem po dwie godziny. Ale najbogatsi ludzie tego świata jakoś nie narzekają. Wciśnięte między góry na granicy szwajcarsko - włoskiej jezioro stało się mekką światowej elity. Każdy marzy, żeby mieć tu willę lub chociaż apartament.

Bo czy jest coś piękniejszego niż widok na skaliste strome szczyty gór zimą pokryte śniegiem i na palmy rosnące u ich stóp, które dostojnie przeglądają się w lazurowej tafli wody. Każde zdjęcie wykonane nad brzegiem Como to gotowa pocztówka z raju, nic więc dziwnego, że jezioro często bywa wykorzystywane przez filmowców, którzy szukają plenerów do filmów o bogaczach albo do filmów science fiction. Słynna Villa del Balbianello grała na przykład pałac królowej Amidali w II części "Gwiezdnych Wojen: Atak klonów". Tu kręcono także thriller "Oceans' Twelve" z Georgem Clooneyem i Bradem Pittem. To wtedy George Clooney zakochał się w tym miejscu i kupił białą dwupiętrową rezydencję, nazwaną Villa Oleandra wraz z niewielką skalistą plażą, schowaną w zatoczce przed oczami ciekawskich. Tu także powstawała najnowsza część filmu o Jamesie Bondzie Casino Royale.

Ale willa Clooneya, choć składa się z wysokiego parteru i dwóch eleganckich pięter, jest znacznie skromniejsza niż wspaniały pałac zastrzelonego w Hollywood genialnego włoskiego projektanta Gianniego Versace. Ten król barokowego przepychu i przesady graniczącej z kiczem kupił tu prawdziwy pałac, w którym chętnie gościł Madonnę i księżną Dianę. Rezydencja jest tak piękna, a z tarasu na parterze rozciągają się z niej tak fascynujące widoki na taflę jeziora, że siostra genialnego Włocha Donatella postanowiła jej nie sprzedawać nawet wtedy, gdy po śmierci brata dom mody był na skraju bankructwa i trzeba było pozbyć się wielkiej kolekcji obrazów Picassa, żeby zaspokoić wierzycieli. Ale Villa Fontanelle, która od strony jeziora zachwyca imponującą fontanną, została w rodzinie.

Zapach kwiatów i wielkich pieniędzy

Trudno jednego dnia zobaczyć całe Como, gdyż jezioro jest po prostu zbyt duże. W dodatku ma charakterystyczny kształt. Z góry przypomina nieco zniekształconą gwiazdę Mercedesa. Trzy, ciągnące się na kilkadziesiąt kilometrów wąskie, długie odnogi, w połączeniu z drożyną okalającą całą taflę wody sprawiają, że jednego dnia obejrzenie wszystkiego jest zwyczajnie niemożliwe. Dlatego albo należy poświęcić na zwiedzanie okolicy trzy dni, albo wybrać jedną czy dwie najbardziej znane miejscowości nad daną odnogą i podziwiać tyko je.

Wielu turystów zaczyna swą podróż w tych okolicach od przyjazdu do miejscowości Como. To największe z miasteczek położonych nad tutejszymi wodami, którego jeden z placów miasta poziomem położenia zrównuje się niemal z taflą jeziora. Z wysadzanej palmami promenady rozciąga się fantastyczny widok na niebieską wodę, pobliskie szczyty i przylepione do nich osady. Miasto Como jest głośne, pełne barów, dyskotek i nocnych klubów, w których bawi się złota młodzież Europy, wydają lekką ręką tysiące euro zarobione przez rodziców.

Miasto Como to zdecydowanie najmniej romantyczne miejsce, czasem uznawane przez niektórych za raj dla tych, którzy więcej o swoich pieniądzach opowiadają, niż ich mają. Ci najbogatsi wolą skrywać się w innych częściach brzegu, czasem oddalonych od miasta Como o kilka godzin jazdy. Tu w palmowych gajach, upajając się słodkawym zapachem kwitnących różowymi kiściami drzew oleandra, odpoczywają po kolejnej udanej operacji przejęcia konkurenta, po kolejnym odebranym Oskarze albo wyczerpującym przyjęciu wydanym z okazji następnej edycji Grammy. Wielki świat i wielkie pieniądze, jakie czuć tu na każdym kroku, przyciągają turystów, pragnących choć trochę ogrzać się w blasku sławy VIP-ów.

Żeby choć trochę poczuć tę specyficzną atmosferę, turyści muszą za wszystko słono płacić. Niewielkie miasteczka z ich wytwornymi hotelami z czasów fin de siecle i restauracyjne tarasy położone bezpośrednio nad wodą wyjątkowo kuszą, żeby tu przenocować albo chociaż przysiąść na kawę. Ale najtańszy nocleg to wydatek rzędu 150 euro za pokój. Po sezonie cena spada do 100 euro. Najmniejsza butelka coli, kupiona u ulicznego sprzedawcy kosztuje… 5 euro, a w kawiarniach i restauracja jest jeszcze drożej. Te wysokie ceny sprawiły, że turysta odwiedzający brzegi jeziora Como jest jednak trochę wyselekcjonowany. Mało tu młodzieży, raczej ludzie starsi i w średnim wieku, którzy odcinają kupony od udanych zawodowych karier.

Najpiękniejsze miasto nad jeziorem

Jednym z takich cichych spokojnych miasteczek, gdzie przeciętny turysta to raczej człowiek w średnim wieku, z grubym portfelem i drogim autem, jest Bellagio.

Większość przewodników podaje, że to najpiękniejsze miasto jeziora Como po… ciepłej stronie. No właśnie, bo Como ma brzegi i stoki - zimny oraz ciepły. W miejscach, gdzie wysokie góry zasłaniają dostęp słońca, widać gołe skalne ściany i skąpą roślinność. Tam gdzie słońce grzeje aż nadto, najpierw uderza ciężki zapach tropikalnych roślin, potem feeria kolorów kwitnących kwiatów, a na końcu szum wachlarzowatych liści palm. Bellagio leży po słoneczne stronie, a jakby tego było mało jest miasteczkiem specyficznym, bo znajduje się na samym środku jeziora, w miejscu, gdzie trzy odnogi schodzą się ze sobą. Z trzech stron oblewa je więc woda.

W dodatku domy i ulice powstały na bardzo stromych stokach, stąd po większości uliczek jeździć autem raczej nie można, bo zwyczajnie są to schody. Bellagio to kwintesencja architektonicznego stylu fin de siecle. Klasyczne różowe i beżowe kamieniczki z oknami ozdobionymi drewnianymi okiennicami, tonące rzecz jasna z palmach. Z parkingu przed miasteczkiem, gdzie trzeba zostawić auto, idzie się do centrum nadmorską promenadą wysadzaną oleandrami tak sędziwymi, że z krzewów zamieniły się w drzewa.

Bogaci turyści przyjeżdżają tu czasem tylko po to, żeby przez pół dnia patrzeć na panoramę jeziora albo popijać latte, lub wreszcie robić zakupy w drogich butikach Dolce&Gabbany, Armaniego, Versace i innych włoskich tuzów mody, których to sklepów, jak kilkutysięczną mieścinę, jest zastanawiająco dużo, podobnie jak salonów z biżuterią. Od czasu do czasu obrzeżami miasteczka przemkną właściciele old mobili, przedwojennych maybachów, chevroletów czy hispano suiza, którzy ubrani w skórzane hełmy i wielkie okulary demonstrują krążącym spacerowiczom swoje niebywałe i bardzo drogie perły motoryzacji.

Na obrzeżach Bellagio można też zwiedzić wspaniały ogród willi Melzi, choć przewodniki podają, że bynajmniej nie jest to najładniejszy ogród w okolicy. Ale i tak zapiera dech w piersiach. Francesco Melzi był wiceprezydentem republiki włoskiej w czasach napoleońskich i nad jeziorem Como zbudował neoklasycystyczną willę z wielkim ogrodem, ciągnącym się wzdłuż brzegów. Rezydencja nadal pozostaje prywatną własnością, ale ogrody za opłata można zwiedzać. Warto chociażby ze względu na zgromadzoną tu kolekcję rzadkich roślin z całego świata, które są nawet szczegółowo opisane na wbitych w ziemię tabliczkach Znajdziemy więc tu kanaryjskie 30-metrowe palmy, jeszcze wyższe ponad stuletnie amerykańskie sekwoje, papirusy z delty Nilu i prawdziwy bambusowy gaj. Wszystko to cudownie, intensywnie pachnie, doprowadzające niekiedy turystów do stanu lekkiego oszołomienia, co w połączeniu z kojącym szumem delikatnych fal jeziora sprawia, że można zapomnieć o bożym świecie, siedząc cały dzień na ławeczce i wgapiając się w białe łódki, wycieczkowe stateczki oraz promy, które przewożą turystów na drugi brzeg.

Z Bellagio można się na przykład dostać takim promem do miejscowości Tremezzina. To tutaj pod koniec II wojny światowej miały miejsce dramatyczne wydarzenia. Pewnego dnia w asyście ochrony przyjechał tutaj Benito Mussolini wraz ze swoją kochanką i z oficerem włoskiej armii. Oficer najpierw zastrzelił kochankę, a potem dyktatora. Tak skończył się jego sen o faszystowskiej potędze Włoch.
Ale dziś turyści nie chcą pamiętać tych czarnych kart historii. Wolą zachwycać się przyczepionymi do stromych stoków willami, podziwiać prywatne plaże i przystanie dla jachtów albo zwyczajnie smakować tę niebywałą wąską drogę wokół jeziora. Tak wąską, że niewielkie parkingi czasem muszą wisieć na platformach zawieszonych nad przepaścią, a garaże na stromych stokach gór okazują się być budowane na… dachach budynków, przylepionych do zboczy kilka metrów niżej.

Nie ma wątpliwości. Jeśli ktoś chce zobaczyć, jak wygląda raj na ziemi, musi koniecznie zobaczyć jezioro Como.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie