Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Warunki to opłata

/ATA/

"Carrefour" nie chciał negocjować warunków zakupu działki na Ślichowicach w Kielcach - tak wynika z wczorajszych zeznań przed kieleckim sądem członków komisji przetargowej. W tym procesie oskarżonym jest zastępca prezydenta Kielc, Marian Parafiniuk. Prokurator zarzuca mu brak gospodarności przy sprzedaży działki pod hipermarket na Ślichowicach.

- Zaproponowałem "Carrefourowi" wprost, dajcie 100 tys. zł więcej niż "Echo Investment" i zrezygnujcie z warunków. Odpowiedzieli, że oni nie są handlarzami działek, ich interesuje tylko realizacja celu, wówczas bliżej nieokreślonego - mówił przed sądem Jerzy Mielnik, przewodniczący komisji przetargowej.

Dodał, że próbował przekonać przedstawicieli "Carrefoura" do rezygnacji z warunków, bo prezydent miasta nie mógł ich spełnić. - Nie mogłem dyskutować o warunkach, na których spełnienie prezydent nie miał wpływu. Ich wysoką cenę wraz z warunkami odebrałem jako propozycję opłaty za wydanie pozwolenia na budowę, a to jest sprzeczne z prawem - kontynuował Mielnik.

Jego zdaniem, cena 8,5 mln zł, za którą sprzedano działkę "Echu Investment" była dobra. - W 2003 roku do listopada zanim nie doszło do tej transakcji nie udało się nam sprzedać ani jednej dużej działki - tłumaczył. - Choć ceny wywoławcze były dużo niższe.

Barbara Drezińska, która także pracowała w komisji negocjacyjnej potwierdziła, że Francuzi nie byli zainteresowani dyskusją o warunkach. - Mieli upoważnienie tylko do negocjacji ceny, a zgodę na rezygnację z warunków mógł wyrazić tylko zarząd firmy - tłumaczyła.

- Czy proponowaliśmy im skontaktowanie się ze swoimi szefami? - pytał prokurator.

- Trudno było narzucać im, co mają robić. W czasie obrad komisji nie mogli kontaktować się z zarządem, ale po wyjściu z sali mogli robić, co chcieli - odpowiadała Drezińska.

- Wybierając ofertę "Echa" wiedzieliśmy, że dostajemy gotówkę w dniu podpisania umowy. "Carrefour" wiązał się z niepewnością, a pieniądze mogły wpłynąć za rok, dwa albo nawet za trzy lata - zeznała.

Prokurator zdrowo wymaglował skarbnika miasta Jana Chudzika, aby dowiedzieć się, jakie skutki dla gminy mogła mieć decyzja o nierozstrzygnięciu rokowań w listopadzie 2003 roku. Odpowiedziami był nieco rozczarowany. - Do zrealizowania wydatków zabrakłoby 8,5 mln zł. Trzeba by je obciąć albo zaciągnąć kredyt, ale pod koniec roku byłoby to niemożliwe ze względu na długotrwale procedury. Miasto mogło utracić płynność finansową, nauczyciele nie dostaliby pensji, a na koniec powołano by zarząd komisaryczny - snuł czarne wizje skarbnik.

Następna rozprawa 28 września i na pewno nie ostatnia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie