Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W kieleckim szpitalu stworzono nowoczesny oddział, tylko nie ma kontraktu. Pacjenci protestują

Iwona ROJEK
 Fizjoterapeutki czekają na pacjentów, a na oddziale nie ma nikogo. Chorzy są odsyłani do domu.
Fizjoterapeutki czekają na pacjentów, a na oddziale nie ma nikogo. Chorzy są odsyłani do domu. Aleksander Piekarski
Ponad sto osób podpisało się pod protestem w sprawie nieczynnej rehabilitacji w Świętokrzyskim Centrum Neurologii. Nowo oddany oddział nadal stoi pusty, bo nie udało się podpisać kontraktu z Narodowym Funduszem Zdrowia.

Pacjenci i ich rodziny napisali, iż są oburzeni faktem, że nie mogą się rehabilitować w utworzonym oddziale, a są osobami po udarach, z zaburzeniami, mowy, niedowładami i jedynym ratunkiem jest dla nich jak najwcześniejsza rehabilitacja. "Może, gdyby ktoś z funduszu doznał nagle udaru mózgu, wiedziałby jakie ma to dla nas znaczenie" - takie gorzkie słowa zawarli w proteście.

- Mnie też ciężko uwierzyć, że stworzyłem tak potrzebną rehabilitację, gdzie mogliby ćwiczyć chorzy po udarach, ze stwardnieniem rozsianym, Parkinsonem, po operacjach kręgosłupa, a całe piętro stoi niewykorzystane - oburza się Jan Gierada, dyrektor szpitala na Czarnowie, pod który podlega neurologia. - Sale czekają na chorych, czeka sprzęt i fizjoterapeutki. Ale nie mogę się zgodzić na to, co proponuje mi fundusz zdrowia, że zapłacą mi tylko za siedmiołóżkowy oddział, a resztę pieniędzy otrzymam w przyszłości. Dlatego złożyłem do funduszu odwołanie, domagam się zapłaty za całość, za wszystkie dwadzieścia siedem łóżek. Dyrektor informuje, że na początku lutego wysłał też pismo w tej sprawie do marszałka i poprosił go o skuteczną interwencję. Zapowiada, że gdy to nie pomoże poruszy Najwyższą Izbę Kontroli w Warszawie.

Pusto i ciemno

Na wyremontowanym oddziale rehabilitacyjnym nie ma nikogo, oprócz personelu czekającego na chorych. Każdego dnia spodziewamy się, że w końcu pacjenci tu dotrą - mówią. - Przecież najważniejsze powinno być ich zdrowie, gdyby tu ćwiczyli mogliby szybciej dojść do sprawności - podkreślają Aneta Mróz i Anna Bielecka.

Ale Zofia Wilczyńska i Andrzej Błaszczyk, dyrektorzy świętokrzyskiego oddziału funduszu zdrowia tłumaczą, że odrzucili ofertę, bo nie spełniała wymogów formalnych, ale teraz dla dobra chorych mogą pójść dyrektorowi na rękę. - Wystarczy, żeby dyrektor Gierada wycofał odwołanie, jakie złożył, wtedy podpiszemy z nim umowę. Otrzyma 700 tysięcy złotych, bez rozpisywania dodatkowych konkursów. Jak pieniędzy zabraknie, to potem dołożymy.

Nie wierzy w obietnice

Dyrektor Gierada nie zgadza się z tym, że jego oferta miała jakieś braki. Dodaje, że odwołania nie wycofa. - Zrobiłbym to, gdyby w funduszu dali mi zapewnienie na piśmie, że otrzymam pieniądze w konkretnym czasie, na wszystkie łóżka, nie tylko na siedem - informuje. - W słowne obietnice nie wierzę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie