W Polsce banki mleka matek miały dotąd tylko cztery miasta: Warszawa, Kraków, Toruń i Opole. Do tej listy dołączył właśnie Rzeszów, a dokładnie Kliniczny Szpital Wojewódzki numer 1. To szósty szpital w Polsce i pierwszy na Podkarpaciu, który urodzone tu przedwcześnie maluchy karmi mlekiem pozyskanym od innych matek. Takich, które wytwarzają go więcej niż potrzeba na zaspokojenie potrzeb własnego dziecka.
Mleko jak lek
W praktyce Bank Mleka Matki to po prostu osobna lodówka, w której trzyma się buteleczki z zamrożonym mlekiem. Mleko matki oddają za darmo. Rzeszowska lecznica bierze je ze szpitala imienia świętej Rodziny w Warszawie. Po co?
– Jeżeli rodzi nam się wcześniak albo maluch z wrodzonymi wadami układu pokarmowego, to często pojawia się problem z karmieniem – tłumaczy Małgorzata Stefańska, ordynator oddziału intensywnej terapii i fizjologii noworodka Klinicznego Szpitala Wojewódzkiego numer 1, konsultant wojewódzki ds. neonatologii. – Bo mama w 29. lub 30. tygodniu ciąży nie jest przygotowana do karmienia, często jest w stresie, musi dopiero pobudzić laktację, a my nie mamy czym w tym czasie karmić dziecka.
Do tej pory wcześniaki podłączano do kroplówki lub podawano sztuczne mleko. Ale tego ostatniego lekarze unikali, bo mleko to pochodzi od krów, ma zupełnie inną florę, a dodatkowo przyczynia się do rozwoju najgroźniejszej dla wcześniaków choroby, czy¬li martwiczego zapalenia jelit, prowadzącego do perforacji jelita. Z kolei mleko matki przed tą chorobą zabezpiecza, dlatego przez lekarzy jest traktowane nie tylko jako pokarm, ale wręcz lek.
– Chroni noworodka przed infekcjami, zakażeniami, skracając czas hospitalizacji, ale także zmniejsza ryzyko zachorowania na wiele chorób, w tym przewodu pokarmowego, cukrzycy typu 1 i 2, alergii – wylicza doktor Stefańska. – To służy całemu społeczeństwu, bo dzieci karmione piersią rzadziej trafiają do szpitali, co pozwala zmniejszyć wydatki na leczenie.
I dodaje, że kilkadziesiąt lat temu w Polsce były już banki mleka, ale działały komercyjnie. Dziś szpital za 50 mililitrów mleka płaci jedynie 14 złotych. To wyłącznie koszty utrzymania banku, z którego ono pochodzi. Bo matki oddają je za darmo. I podobno w innych regionach Polski wcale nie trzeba ich do tego namawiać. Specyfika Podkarpacia jest w tym względzie niestety inna, bo rodzące tu kobiety stosunkowo rzadko karmią piersią. To nie tylko wina stereotypów, ale także efekt braku szerokiego dostępu do szkół rodzenia i poradni laktacyjnych, których Narodowy Fundusz Zdrowia nie kontraktuje, a na które nie wszystkie mamy mogą sobie pozwolić. Dlatego szpital chce szeroko propagować karmienie piersią, by w przyszłości rozbudować swój bank mleka o pomieszczenia, gdzie kobiety będą mogły pokarm oddać.
Dawczynie są badane
Lekarze uspokajają, że takie mleko jest nie tylko zdrowe, ale i w 100 procentach bezpieczne dla dziecka. Każda butelka jest przebadana mikrobiologicznie, ma swój kod kreskowy, pozwalający sprawdzić, skąd pochodzi pokarm dla dziecka. U dawczyń obowiązkowo wykonuje się badania w kierunku HIV, zapalenia wątroby typu B i C oraz kiły. Kandydatki pytane są o tryb życia, historię przebytych chorób, w tym infekcyjnych. Dyskwalifikujące dla potencjalnej dawczyni są choroby przewlekłe, palenie papierosów, picie alkoholu, zażywanie narkotyków, a także przyjmowanie niektórych leków i wypijanie zbyt dużej ilości napojów zawierających kofeinę.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?