MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Dalszy ciąg batalii o sprzedaż gminnych działek w Nisku. Rada nie zmieniła stanowiska

Konrad SINICA [email protected]
Podczas dyskusji nad uchwałą, sprzedaży działek sprzeciwiali się radni Anna Stępień i Błażej Borowiec.
Podczas dyskusji nad uchwałą, sprzedaży działek sprzeciwiali się radni Anna Stępień i Błażej Borowiec. Konrad Sinica
Kilkudziesięciu mieszkańców osiedla 1000-lecia w Nisku złożyło wezwania do usunięcia naruszenia prawa w uchwale dotyczącej wyrażenia zgody na sprzedaż dwóch gminnych działek. Chodzi o tereny, na których niektórzy domagali się budowy zielonego parkingu. Rada nie przychyliła się do ich stanowiska.

Sprawa dwóch gminnych działek na osiedlu 1000-lecia w Nisku o łącznej powierzchni nieco ponad 10 arów ciągnie się już od kilku miesięcy. Najpierw padła propozycja dzierżawy tych terenów na 30 lat firmie, która planowało zbudować tam obiekt handlowy. W tej sprawie, podczas zebrania osiedlowego, tyle samo osób opowiedziało się za dzierżawą tych gruntów, co przeciw niej. Rada miejska stanęła wtedy na stanowisku, że teren należy sprzedać.

Niedawno pojawiła się kolejna propozycja dotycząca zagospodarowania spornych działek. We wniosku podpisanym przez 142 mieszkańców znalazła się prośba, aby w tym miejscu wybudować zielony parking. Rada miejska nie przychyliła się jednak do tego pomysłu i podjęła uchwałę wyrażającą zgodę burmistrzowi na sprzedaż terenów w trybie przetargowym.

CZY DOSZŁO DO NARUSZENIA PRAWA?

Po podjęciu tej uchwały, do rady miejskiej zaczęły napływać wezwania do usunięcia naruszenia prawa. Takie wezwania złożyły do rady miejskiej 44 osoby. Mieszkańcy podnosili między innymi, że przed podjęciem uchwały nie zostało zwołane zebranie osiedla, w związku nie mieli możliwości wyrażenia swojej opinii. Powoływali się również na zapisy Europejskiej Karty Samorządu Lokalnego mówiące o konsultowaniu decyzji w sprawach dotyczących społeczności.

Na piątkowej sesji radni zajęli się rozpatrzeniem wezwań mieszkańców. Towarzyszyła temu gorąca dyskusja. Przewodniczący rady Waldemar Ślusarczyk przedstawił radnym projekt uchwały odmawiającej uwzględnienia wezwań, wraz z obszernym uzasadnieniem przygotowanym przez radców prawnych urzędu. Z uzasadnienia wynikało, że zarzuty naruszenia uprawnień mieszkańców nie są zasadne.

Z opiniami radców polemizował radny Błażej Borowiec, który powoływał się na jedno z orzeczeń Naczelnego Sądu Administracyjnego.

- Ten dowód, jeżeli państwo odrzucicie wezwanie mieszkańców, na pewno będzie też analizowany i na pewno uwzględniony przez Wojewódzki Sąd Administracyjny jako dowód w sprawie - powiedział radny.

Ponadto radny Borowiec odniósł się do wypowiedzi z poprzedniej sesji dotyczących miejsc parkingowych i gruntów pod ich ewentualną budowę w tej części osiedla 1000-lecia. Powołując się na pismo prezesa spółdzielni stwierdził, że zarząd Spółdzielni Budownictwa Mieszkaniowego nie posiada terenu na budowę parkingów przy budynkach będących w jej zasobach i jak najbardziej popiera inicjatywę stworzenia nowych miejsc postojowych w postaci zielonego parkingu.

Z kolei radny Andrzej Sądej przypomniał, że jeszcze do czerwca 2006 roku spółdzielnia posiadała działkę w sąsiedztwie spornych gruntów. Nieruchomość ta była większa i przylegająca bezpośrednio do gruntów spółdzielni. Jednak walne zgromadzenie wyraziło zgodę na sprzedaż tego terenu i spółdzielnia sama pozbyła się własnych gruntów, na których teraz mogłyby powstać miejsca postojowe.

NIE BYŁO PROBLEMU

Sporo emocji wzbudziła sprawa niezwołania zebrania osiedlowego i wysłuchania opinii mieszkańców w sprawie sprzedaży tych gruntów.

- Jeżeli w innych miejscach miasta pozwala się mieszkańcom wypowiadać się we wszelkich kwestiach, to dlaczego nie umożliwić mieszkańcom osiedla 1000-lecia wypowiedzenia się w tej sprawie - mówił radny Błażej Borowiec. - Problem miejsc parkingowych jest potężny. To są zbiorowe potrzeby mieszkańców tego osiedla, które powinniśmy w jakiś sposób w ramach możliwości zabezpieczać.

- Jeżeli są 142 podpisy pod tym, żeby powstał parking, a nie sprzedawać, to powinniśmy tę wolę uszanować i przynajmniej zaprosić i wysłuchać tych mieszkańców - dodawał radny Ryszard Sroka.

Radny Borowiec apelował o uchylenie uchwały w sprawie sprzedaży i zwołanie zebrania ogólnego mieszkańców. Sugerował podjęcie uchwały dopiero po wysłuchaniu opinii zainteresowanych osób.

Część radnych podnosiła, że przez długi czas nikt nie interesował się tym terenem, ani nie zgłaszał żadnych postulatów dotyczących jego zagospodarowania.

- Dopóki nie wyszła sprzedaż tej działki, nie było żadnego problemu - powiedział radny Mariusz Juśko. - Nikt się nie zgłaszał do burmistrza, nikt nie chodził i nie zbierał podpisów. Problem się zaczął, kiedy urząd wziął się za gospodarowanie tym terenem.

KTO MA W TYM INTERES?

Burmistrz Niska miał pretensje do radnych klubu Porozumienie Samorządowo-Gospodarcze, którzy w piśmie do wojewody o stwierdzenie nieważności uchwały w sprawie sprzedaży działek mieli, jego zdaniem, sugerować, że burmistrz ma interes w tej sprawie. Chodziło o pojawiającą się w dokumencie nazwę spółki Ozimska (firma była zainteresowana dzierżawą terenów) obok nazwiska Ozimek.

- Oświadczam po raz kolejny - zaznaczał Julian Ozimek. - Nie miałem, nie mam i miał nie będę, w międzyczasie nie nabyłem żadnych praw w takiej spółce i z taką spółką nie rozmawiałem. Proszę się ode mnie odczepić. I nie powołujcie się na interes społeczny, bo to nie jest interes społeczny, tylko wasz prywatny.

Ostatecznie radni większością głosów zadecydowali o odrzuceniu wezwań mieszkańców. Za przyjęciem uchwały w tej sprawie zagłosowało 14 radnych, przeciw było 4 rajców, a 2 osoby wstrzymały się od głosu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie