Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dariusz Przytuła zawarł ugodę marszałkiem. Odejdzie z pracy z zadośćuczynieniem

Zdzisław Surowaniec
Dariusz Przytuła zamiast dyscyplinarnego zwolnienia  otrzymał zadośćuczynienie od marszałka.
Dariusz Przytuła zamiast dyscyplinarnego zwolnienia otrzymał zadośćuczynienie od marszałka. Zdzisław Surowaniec
Dariusz Przytuła, zwolniony w ubiegłym roku dyscyplinarnie z Urzędu Marszałkowskiego, gdzie kierował oddziałem dotacji i dopłat drogowych przewozów pasażerskich w Departamencie Dróg i Publicznego Transportu Zbiorowego, zawarł w sądzie ugodę z marszałkiem. Nie wróci do pracy, ale otrzymał sześciomiesięczną wypłatę wynagrodzenia jako zadośćuczynienie.

ZOBACZ także:
Prezydent Janusz Kubicki o rozmowach z mieszkańcami Zielonej Góry na facebooku Gazety Lubuskiej

(dostawca: gazetalubuska.pl/gazetalubuska.pl)

Przytuła igrał z ogniem. Kiedy w Urzędzie Marszałkowskim władzę przejęło Prawo i Sprawiedliwość, Przytuła, związany z Platformą Obywatelską, krytykował na facebooku wpychanie przez PiS swoich ludzi na różne stanowiska. Bo jak raz dyrektorem departamentu organizacyjnego u marszałka został Lucjusz Nadbereżny, związany z PiS wówczas stalowowolski radny (obecny prezydent).

Marszałek zarzucił mu, że korzystał z komunikatorów w godzinach pracy. W urzędzie przypatrzyli się krytycznym wpisom. 17 lipca na Facebooku Przytuła napisał o awansie związanego z PiS Rafała Webera na dyrektorskie stanowisko w Wojewódzkim Ośrodku Ruchu Drogowego: "Tak PiS rozdaje stołki, ludzie bez odpowiednich kompetencji zawodowych, na szybko robią studia podyplomowe, aby objąć stołki. No, ale PiS może tak robić, im się wybacza, bo to prawi, dobrzy ludzie. Nieważne, że bez kompetencji". Dodajmy - Weber był wówczas radnym miejskim Stalowej Woli (został nim w nowej kadencji i jest przewodniczącym Rady Miejskiej).

Sprawdziliśmy w jakich godzinach Przytuła robił wpisy na Facebooku. Wygląda na to, że jest fanem tego portalu. Informował o wyjeździe do pracy i wypiciu "pysznej porannej kawy" (zamieścił zdjęcie kubka z kawą), o wycieczkach (są fotografie jego nóg), o swoich zachwytach przyrodą, dzieli się tym, co go gnębi w rozwoju miasta i regionu. Godziny wpisów są różne, wczesnoporanne (jak ten krytykujący PiS) czy też w godzinach, które można zaliczyć do godzin pracy, jeśli nie brał urlopu.

Wobec Przytuły Urząd wszczął procedurę zwolnienia dyscyplinarnego. - Za dużo czasu spędzał w pracy na korzystaniu z portalu społecznościowego" - poinformował w komunikacie Tomasz Leyko - rzecznik prasowy marszałka Władysława Ortyla. W końcu został zwolniony.

- Powodem zwolnienia jest rażące naruszenie Kodeksu Pracy i regulaminu pracy Urzędu Marszałkowskiego Województwa Podkarpackiego, polegające na zaniedbywanie obowiązków służbowych kosztem aktywnego udzielania się na jednym ze znanych portali społecznościowych - stwierdził Leyko. Jak dodał, pracownik ponad połowę czasu w pracy poświęcał logowaniu się i angażowaniu w dyskusje na portalu, a jego liczne wpisy miały charakter polityczny.

Przytuła odparował: - Swoją pracę wykonywałem odpowiedzialnie i z dużym zaangażowaniem. Nigdy od września 2011 roku nie spóźniłem się do pracy, dbałem o szybkie załatwianie trudnych spraw urzędowych, wprowadziłem w życie kontrole przewoźników zgodnie z przygotowaną przez mojego poprzednika procedurą.

Dalej stwierdził: - Kierowałem zespołem pięcioosobowym. Kontrola dopłat to bardzo żmudna i precyzyjna praca. To dokładne sprawdzanie każdego sprzedanego przez przewoźnika biletu z ustawową ulgą. Często kontrole prowadziłem osobiście, bo to dostarczało mi wiedzy na temat stosowania się przewoźników do wymagań i przepisów związanych z dopłatami. Po kontroli, wypłacane były kwoty nawet do pięciu milionów złotych miesięcznie. To bardzo odpowiedzialna praca, gdyż w grę wchodzę publiczne pieniądze, a próby wyłudzeń się zdarzają.

Stwierdził wprost: - Nie nadużywałem przerw w pracy. Były one standardowe, a w trakcie nich oddzwaniałem na pilne telefony lub krótko korzystałem z portali społecznościowych. Nigdy nie otrzymałem nawet upomnienia, wręcz przeciwnie od swoich bezpośrednich przełożonych otrzymywałem podziękowania za rzetelnie wykonywaną pracę. Zdarzało się też tak, że pracowałem dłużej i nigdy nie wystąpiłem o wynagrodzenie z tego tytułu. Deprecjonowanie mojej osoby na podstawie rzekomo źle wykonywanej pracy uważam za mocno krzywdzące. Nie dam się zastraszyć, będę walczył o swoje dobre imię.

Teraz powiedział: - Zawarłem ugodę, bo nie chcę już wracać do pracy w Urzędzie obecnym Marszałkowskim.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie