Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dramat w biegu. Tarnobrzeski lekkoatleta trafił do szpitala

Dorota KUŁAGA kuł[email protected], Piotr SZPAK [email protected]
Dyrektor tarnobrzeskiego NOT Kazimierz Sławek był zakochany w bieganiu, ale będzie musiał teraz zerwać ze swoją pasją.
Dyrektor tarnobrzeskiego NOT Kazimierz Sławek był zakochany w bieganiu, ale będzie musiał teraz zerwać ze swoją pasją. Marcin Radzimowski
Tarnobrzeski lekkoatleta stracił przytomność, został przewieziony do szpitala. Jego stan jest poważny.

W sobotę w czasie XIX Międzynarodowego Półmaratonu Świętokrzyskiego imienia redaktora Mieczysława Kalety w Bukowej doszło do przykrego zdarzenia. Około dwa kilometry przed metą przytomność stracił tarnobrzeski biegacz Kazimierz Sławek. Został przewieziony do szpitala.

W półmaratonie w Bukowej w województwie świętokrzyskim wystartowało blisko 150 zawodników z Polski, Kenii, Etiopii, Ukrainy i Słowacji. Nie po raz pierwszy udział w tej imprezie wziął Kazimierz Sławek. Niestety, około dwa kilometry przed metą stracił przytomność.

ZASŁABŁ PO KONIEC BIEGU

- Pod koniec biegu, na rozwidleniu dróg w miejscowościach Występy i Mieczyn, zasłabł jeden z zawodników, stracił też przytomność - mówił nam Andrzej Dusza, rzecznik prasowy włoszczowskiej policji.

- Policjanci zabezpieczający półmaraton błyskawicznie podjechali do niego, jako pierwsi podjęli akcję reanimacyjną, jednocześnie wezwali lekarza zawodów, który dojechał w ciągu kilku minut. Po przyjeździe karetki nadal trwała akcja reanimacyjna, udało się przywrócić oddech i biegacz został przewieziony na Oddział Intensywnej Opieki Medycznej do szpitala we Włoszczowie - powiedział Andrzej Dusza. Dodał też, że policjantami, którzy udzielili pierwszej pomocy byli aspirant Krzysztof Kościołek i sierżant sztabowy Tomasz Nowak. Obydwaj pracują w drogówce.

MODLITWA O ZDROWIE

Wczoraj tarnobrzeski lekkoatleta w dalszym ciągu przebywał w szpitalu we Włoszczowie. A to przykre zdarzenie bardzo przeżywał Włodzimierz Zawalski, organizator półmaratonu.

- Nie mogę dojść do siebie, bardzo mi przykro, że doszło do tego zdarzenia. Kaziu to mój przyjaciel, jak tylko mógł, to przyjeżdżał do Bukowej, razem startowaliśmy też w maratonach. Mam nadzieję, że Kaziu wróci do zdrowia. Modlę się o to i wierzę, że Opatrzność będzie nad nim czuwać - powiedział Włodzimierz Zawalski, ceniony maratończyk z Bukowej, organizator tego półmaratonu.

PROBLEMY Z SERCEM

Kazimierz Sławek jest dyrektorem Tarnobrzeskiego NOT-u, biega stosunkowo od niedawna. Zaczął bieganie grubo po "czterdziestce". Radził sobie całkiem dobrze.

- Miałem problemy z sercem, ale kiedy zacząłem biegać minęło mi nadciśnienie i mogłem odstawić mnóstwo leków. Biegając wdeptujemy swoje problemy w asfalt i jestem szczęśliwy, że mogę startować w maratonach oraz różnego rodzaju biegach - mówił przed dwoma miesiącami w naszej redakcji, kiedy opowiadał nam o swojej późno rozpoczętej, ale jakże pięknej karierze biegacza. Właśnie biegi i turystyka fascynują go najbardziej.

O bieganiu, o swojej pracy w NOT mógł opowiadać godzinami, mimo, że przekroczył już "sześćdziesiątkę", był pełen energii, pełen radości życia.

STRASZNY SEN

Kazimierz Sławek do Bukowej pojechał własnym autem razem z prezesem Klubu Biegacza Witar Tarnobrzeg Zenonem Dziadurą.

- Przed wyjazdem do Bukowej miałem straszny sen, czegoś się bardzo bałem. Mówiłem do Kazia by prowadził auto bezpiecznie, jakbym przeczuwał, że coś się może stać złego. Na starcie do biegu wszyscy czuliśmy się źle, on za to bardzo dobrze. Kiedy nie było go długo na mecie powiedziałem do kolegi z naszego klubu Bogusia Kisiela, że boję się o Kazia. Kiedy przyjechał policjant na motocyklu i szybko zabrał ze sobą pielęgniarkę byłem wstrząśnięty, bałem się, że pojechali do Kazia. Później był już dramat. Przeżyłem i przeżywam straszne chwile.

ZŁE WSPOMNIENIA

Zenon Dziadura opowiedział nam historię sprzed 17 lat, która dotyczyła tego samego biegu, wtedy meta była w Bocheńcu, niedaleko Bukowej.

- To było 17 lat temu, ale pamiętam to jakby się stało wczoraj. Na 400 metrów przed metą nasz wspaniały kolega Zbigniew Mackiewicz upadł, stracił przytomność i już jej praktycznie nigdy nie odzyskał. Jakieś fatum wisi nad nami w tym biegu. Mam nadzieję, że Kazio wyjdzie z tego cało, że wróci do normalnego życia, bo o bieganiu nie będzie już mowy. Czekam na chwilę, kiedy spotkam go na jesiennym Biegu Nadwiślańskim i powspominamy wspólne starty, pośmiejemy się. Teraz pozostaje tylko czekać i wierzyć, że Opatrzność będzie nad nim czuwała - dodał prezes Dziadura.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie