MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Działkowicze chcieli opowiedzieć policji o złym traktowaniu zwierząt, ale nikt ich nie przesłuchał

Klaudia TAJS [email protected]
Na początku lipca, po kolejnych interwencjach Małgorzata Myszka, z tarnobrzeskiego stowarzyszenia ochrony praw zwierząt, w asyście strażnika miejskiego, oglądała przez płot, w jakim stanie są zwierzęta.
Na początku lipca, po kolejnych interwencjach Małgorzata Myszka, z tarnobrzeskiego stowarzyszenia ochrony praw zwierząt, w asyście strażnika miejskiego, oglądała przez płot, w jakim stanie są zwierzęta. K. Tajs
Wrze wśród właściciel ogrodów działkowych na tarnobrzeskiej Kamionce. Lawina krytyki sypie się na policję i prokuraturę, która badała sprawę jednego z działkowiczów, który w upalne, lipcowe dni, przetrzymywał drób w nagrzanej szklarni.

Sprawa została umorzona, a najbliżsi sąsiedzi działkowicza twierdzą, że nawet nie zostali w tej sprawie przesłuchani.

Pan Mirosław jest jednym z sąsiadów nieodpowiedzialnego działkowicza, który w lipcu, na kilka dni zamknął w szklarni swój inwentarz zapominając o tym, że temperatura powietrza dochodziła w tym czasie do 30 stopni Celsjusza.

INNY OBRAZ DZIAŁKOWCA

Część działkowiczów z Kamionki, którzy sąsiadują z niefrasobliwym hodowcą drobiu otrzymało pisma z Prokuratury Rejonowej w Tarnobrzegu, z których wynika, że ani policja, ani prokuratura nie stwierdziła, że działkowicz w niedopuszczalny sposób zajmował się swoim inwentarzem. Tymczasem, zdaniem zainteresowanych działkowiczów, którzy przez kilka upalnych dni obserwowali zachowanie zwierząt, jest zupełnie odmienne. - To jest pismo z prokuratury, z którego wynika, że sprawa została umorzona - pokazuje pan Mirosław. - Na podstawie zgromadzonego materiału dowodowego, policja i prokuratura ustaliła, że nasz sąsiad nie znęcał się nad zwierzętami. W piśmie czytamy nawet, że we właściwy sposób opiekował się zwierzętami. Brak jest dowodów uzasadniających, że zwierzęta były przetrzymywane w złych warunkach. Ja tam byłem i wszystko widziałem. Dlaczego policja i prokuratura mnie nie przesłuchała? Albo innych świadków, którzy widzieli, jak drób leży w szklarni.

Zdaniem pana Mirosława zwierzęta były przetrzymywane w warunkach anormalnych, czego ku zaskoczeniu nie dopatrzyła się ani policja, ani prokuratura. - Podczas lipcowej interwencji na miejscu była policja i inni świadkowie, którzy widzieli umęczone zwierzęta w szklarni - wspomina. - W skwarze szklarni siedziały kaczki, jedna z nich zdechła. Psy nie były karmione i chodziły po własnych odchodach. Po prostu facet zapomniał, że ma działkę.

Zeznania w tej sprawie chciałaby złożyć pani Halina, która także nie godzi się z traktowaniem zwierząt, przez swojego sąsiada. - Jeśli nie zostali przesłuchani naoczni świadkowie, tego co działo się tutaj w lipcu, to kogo policjant przesłuchiwał? - pyta kobieta. - Gospodarza, który trzyma stronę nieodpowiedzialnego działkowicza. Ludzie, którzy mieli najwięcej do powiedzenia w tej sprawie, na pewno nie przysłuchano.

LIPCOWA INTERWENCJA

Sytuację przetrzymywanego w szklarni drobiu opisaliśmy w lipcu. Przypominamy. Po kolejnych, licznych interwencjach sąsiadów działkowicza, na miejsce przyjechała Straż Miejska w asyście przedstawicieli stowarzyszenia ochrony praw zwierząt. To, co zobaczyli, potwierdziło doniesienia sąsiadów. Małgorzata Myszka ze stowarzyszenia, nie zgodziła się z ówczesną wypowiedzią gospodarza ogrodu, Zdzisława Ostawińskiego, który zapewniał, że regulamin ogrodu dopuszcza trzymanie w altanach drobiu i drobnego ptactwa, a alarmujący działkowcy nie pochodzą ze wsi i nie wiedzą, że drób się w zamknięciu trzyma, nawet w 30 stopniowe upały. Dlatego zaalarmowała policję, że zwierzęta są przetrzymywane w niegodnych warunkach. - Gospodarz mówił bzdury, przecież jest ustawa o ochronie zwierząt, która mówi, w jakich warunkach zwierzęta mają być przetrzymywane - tłumaczy Małgorzata Myszka. - Ponieważ kontakt z rodziną właściciela i nim samym była utrudniona złożyłam także wniosek do prokuratury o odebranie zwierząt do schroniska i wyciagnięcie konsekwencji wobec działkowicza.

CZEKAMY NA ŚWIADKÓW

Komisarz Zbigniew Brzyszcz, zastępca komendanta Policji w Tarnobrzegu twierdzi, że o wyborze osób do przesłuchania decydował policjant prowadzący sprawę i prokurator. Nie potrafił odpowiedzieć na pytanie, dlaczego najbliżsi sąsiedzi działkowicza nie mogli podzielić się uwagami o sposobie traktowania przez niego drobiu. Jednocześnie dodaje: - Jeżeli są osoby, które mogłyby wnieść do sprawy istotne fakty, a nie zostały przesłuchane, to czekamy na nich w komendzie policji. Do składania zeznań zachęca Zbigniew Brzyszcz. - Jeśli ich zeznania okażą się na tyle ważne, to prokurator może zdecydować o wszczęciu postępowania w tej sprawie.

POD SPECJALNYM NADZOREM

Stanisław Mycek, prezes ogrodów działkowych na Kamionce przyznaje, że konflikty między sąsiedzkie istniały od zawsze. - Słyszałem, że sprawa przetrzymywania zwierząt w upale przez jednego z moich działkowiczów została umorzona - przyznaje prezes. - Widocznie policja nie znalazła dowodów na to, że było inaczej. Ze swojej strony mogę tylko zapewnić, że kiedy tylko jestem na ogrodach, zaglądam na działkę mężczyzny i sprawdzam, czy nie powtarza się sytuacja z lipca. Teraz jest wszystko porządku.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie