Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dzięki pomocy fundacji Anny Dymnej, rodzina z Tarnobrzega - Wielowsi resztę życia spędzi w godziwych warunkach

Klaudia TAJS
Beata Tyburska na tle nowego domu.
Beata Tyburska na tle nowego domu. Klaudia Tajs
To już pewne. Rodzina Beaty Tyburskiej, która od kilku lat mieszka w przerobionej na budynek mieszkalny stajni, za kilka miesięcy przeprowadzi się do nowego domu. Swoją cegiełkę do szczęścia powodzianki z tarnobrzeskiego osiedla Wielowieś, dołożyła Fundacja Anny Dymnej Mimo Wszystko.

- To jest nasz dom, a właściwie to, co do tej pory udało się zbudować - pokazuje Beata Tyburska, powodzianka z Wielowsi. - Odliczamy każdy dzień pracy przy nim. Ja mogę pomóc nawet przy pracach wykończeniowych, ale żeby tylko były pieniądze. A tych już nie ma. Żeby tylko udało nam się przed zimą wprowadzić. Jak nie, będę musiała złożyć podanie u inspektora nadzoru budowlanego, żeby pozwolił przenieść rozbiórkę stodoły na późniejszy termin, bo przecież pod niebem mieszkać nie będziemy.

SAMI PRZECIW BIUROKRACJI

Dla Beaty Tyburskiej ubiegły rok zaczął się wspaniale. Dokładnie w Trzech Króli urodził się jej synek Konrad, jej trzecie dziecko. Narodziny Konrada pozwoliły zapomnieć o trudnych chwilach, jakich pani Beata i jej najbliżsi doświadczali w poprzednich latach. Kilka lat temu spalił się jej dom. Ledwo udało się go odbudować, a przyszła powódź.

Po przejściu dwukrotnej fali powodziowej, na jaw wyszła sytuacja, w jakiej znajduje się rodzina. Okazało się, że Beata wraz z życiowym partnerem Romanem, dziewięciomiesięcznym Konradkiem i 10-letnim Robertem, od wielu lat mieszka w stodole, zaadoptowanej na budynek mieszkalny. Wskutek błędu urzędników rodzina Beaty na odbudowe domostwa, po powodzi otrzymała zaledwie 20 tysięcy złotych. Powinna, tak jak pozostali powodzianie z jej sąsiedztwa, co najmniej 100 tysięcy. Przyznanie tak małej kwoty, a właściwie jej polowy, bo drugą miałaby otrzymać od Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie, po wykazaniu faktur, remont zaadoptowanej na dom stodoły przedłużał się, a wręcz był nawet niemożliwy. Dopiero po interwencji lokalnych dziennikarzy i dzięki pomocy dominikanki siostry Rozarii, która od początku wspomaga rodzinę Tyburskich, urzędnicy odpowiedzialni za szacowanie strat popowodziowych, wrócili na posesję pani Beaty, ponownie ocenili rozmiar szkód i przyznali jej na odbudowę domu ponad 100 tysięcy złotych.

Jednak rządowa pomoc okazała się niewystarczająca. Pozwoliła na wybudowanie domu w stanie surowym zamkniętym. - W środku domu udało się zrobić jeszcze wylewki, postawić ściany i pociągnąć schody na piętro - pokazuje Roman, partner życiowy Beaty. - Gotowa jest także kotłownia z piecem. A gdzie reszta. Trzeba wyszpachlować ściany, pomalować i wyposażyć.

Niestety, rodzina nie jest w stanie samodzielnie wykończyć i wyposażyć domu. Powód? Brak pieniędzy oraz nieporadność. Nie może również liczyć na pomoc finansową z Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie w Tarnobrzegu, gdyż ten nie przewiduje udzielania wsparcia na taki cel.

ZNALEŹLI SIĘ DOBRZY LUDZIE

Dzięki życzliwości ludzi dobrej woli i poświęceniu siostry Rozarii, budowa domu zostanie zakończona. Z pomocą przyszła Fundacja Anny Dymnej Mimo Wszystko, która dostrzegła potrzeby rodziny i podała jej pomocną dłoń. - Rodzina Beaty Tyburskiej otrzyma od naszej Fundacji 30 tysięcy złotych - potwierdza Marcin Pałys z Fundacji. - Pełnomocnikiem i dysponentem pieniędzy będzie siostra Rozaria, która opiekuje się rodziną. Pieniądze mają być przeznaczone na zakup materiałów budowlanych i opłacenie ekip remontowych.

Z POMOCĄ GMINY

Siostra Rozaria, której na sercu leży jak najszybsza wyprowadzka rodziny pani Beaty z przebudowanej stajni, zwróciła się o pomoc w wykończeniu domu, do tarnobrzeskich władz. Wystarczyło kilka spotkań z Robertem Niedbałowskim, wiceprezydentem Tarnobrzega, by zapowiedzieć oficjalnie, że w wakacje rodzina wprowadzi się do nowego domu. - W poniedziałek będę miał kosztorys na wykończenie domu - zapowiada Robert Niedbałowski. - Wtedy usiądziemy wspólnie z siostrą Rozarią, wykonawcą i zaplanujemy pracę.

Zakres robót niezbędnych do wykończenia domu, jak przyznaje wiceprezydent Niedbałowski jest duży. - Trzeba poprawić wylewki na piętrze, które się kruszą - wylicza. - Najistotniejszą sprawą jest poprawa schodów prowadzących na piętro, które przebuduje w ramach robót pogwarancyjnych wykonawca. Rozmawiałem z kilkoma hurtowniami, które mogłyby nam przekazać część materiałów budowlanych. Budowa zostanie zakończona do końca lipca.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie