Elektrownia w grupie Enea

Minister skarbu państwa włączył Elektrownię Kozienice do poznańskiej grupy kapitałowej Enea. Działające w zakładzie związki zawodowe mają się dziś zebrać, by podjąć ewentualną decyzję o ogłoszeniu akcji protestacyjnej.

Jeszcze przed dwoma tygodniami załoga Elektrowni Kozienice kategorycznie sprzeciwiała się takiej prywatyzacji. Zgodnie z obowiązującymi przepisami oznaczałaby ona bowiem, że byli i obecni pracownicy firmy nie otrzymaliby akcji pracowniczych tylko ekwiwalent pieniężny. Obiecano im średnio po 140 tysięcy złotych dla jednego uprawnionego do akcji.

Na 12 lipca zapowiedziano strajk. Jednak tego samego dnia zjawili się w elektrowni minister skarbu Wojciech Jasiński oraz minister gospodarki Krzysztof Tchórzewski. Przywieźli propozycje, które miały "ugasić" atmosferę strajkową w przedsiębiorstwie.

MINISTER OBIECAŁ
Zaproponowano, że uprawnieni do akcji otrzymają ekwiwalent pieniężny w dwóch ratach po 70 tysięcy złotych. Takie rozłożenie wypłaty spowodowałoby możliwość uniknięcia konieczności zapłacenia 40-procentowego podatku. Padła też propozycja, że będzie przygotowana taka nowelizacja przepisów, aby pracownicy elektrowni mogli zamiast ekwiwalentu pieniężnego dostać akcje Enei.

Tymczasem z listu, jaki otrzymali z Ministerstwa Skarbu Państwa związkowcy, wynika, że jednak pracownicy elektrowni nie dostaną akcji, jeśli 90 procent uprawnionych zgodzi się wziąć pieniądze.

NAGŁA DECYZJA?
Związkowcy postanowili wstrzymać się z ewentualnymi decyzjami na temat protestu do czasu aż otrzymają propozycje ministerstwa na piśmie.

- Liczyliśmy na to, że jakakolwiek decyzja w sprawie włączenia elektrowni do Enei nie zapadnie przed ostatecznymi uzgodnieniami z załogą.

Tymczasem z zaskoczeniem dowiedzieliśmy się z Internetu, że już jesteśmy w Enei - mówi Sławomir Kutyła, przewodniczący Międzyzwiązkowego Komitetu Strajkowego.