Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Historia Wiesława Wojtasa, działacza Solidarności w Hucie Stalowa Wola

Zdzisław Surowaniec
Wiesław Wojtas (w środku) przy komorniku, który miał zrobić licytację maszyn w jego dawnym zakładzie.
Wiesław Wojtas (w środku) przy komorniku, który miał zrobić licytację maszyn w jego dawnym zakładzie. Zdzisław Surowaniec
W życiu się nie spodziewałem, że mogą być takie metody załatwiania innych ludzi. W biznesie jestem dwadzieścia pięć lat i z czymś takim się nie spotkałem - twierdzi Wiesław Wojtas ze Stalowej Woli.

Opozycjonista z Solidarności

Opozycjonista z Solidarności

Wiesław Wojtas, opozycjonista w czasie komuny, lider podziemnej Solidarności Huty Stalowa Wola. Przewodniczący Komitetu Strajkowego w 1988 roku. Do historycznego strajku pod jego kierownictwem przystąpiła prawie cała załoga huty, wspierana przez mieszkańców. Urodzony 28 lipca 1957 roku w Dynowie. W latach 1975-89 pracownik huty.

Wiesław Wojtas - legendarny działacz Solidarności w Hucie Stalowa Wola, prowadził ostatni strajk nazywany "gwoździem do trumny komunizmu". Jako biznesmen w wolnej Polsce poniósł klęskę. Jest jednak pewny, że najgorsze ma za sobą i odzyska utracony majątek. Oskarża innego biznesmena o podstępne przejęcie jego spółki i wyprowadzenie z niej majątku.

Wojtas należy do nielicznych działaczy antykomunistycznej opozycji, którzy w wolnej Polsce wzięli sprawy w swoje ręce i założyli biznes. Zaczął działalność w przydomowym garażu, osiągnął wiele jako właściciel dwóch dobrze prosperujących firm z branży obróbki skrawaniem, zatrudniających 80 ludzi. Te firmy to Stalwo przy ulicy Przemysłowej i WOWI przy ulicy Grabskiego.

Światowy kryzys

- Do 2008 roku było dobrze - przyznaje. Kręgosłup przetrącił mu światowy kryzys w konstrukcjach spawanych i gwałtowny spadek zamówień. Utracił płynność finansową. I wtedy skorzystał z oferty biznesmena, z którym prowadził interesy. Biznesmen zaproponował mu przejęcie udziałów w zamian za pomoc w uzyskaniu kredytów. Umowę zawarto u notariusza. Wojtas stał się mniejszościowym udziałowcem spółki o nazwie Stalwo, ale na stanowisku prezesa. - Nie zdawałem sobie sprawy, że wchodzę w zastawioną od dawna sieć - mówi.

W nowym układzie Wojtas szybko poczuł się odsunięty od spraw finansowych. Większościowy udziałowiec - jego zdaniem - od początku dążył do likwidacji spółki i jej sprzedaży, doprowadzając do nadmiernego zadłużenia, aby odciążyć swoje spółki. Miał się na tym obłowić, w grę wchodziło 1,5 miliona złotych czystego zysku.

Na początku 2013 roku, cztery miesiące po wejściu nowego udziałowca, ogłoszona została likwidacja spółki Stalwo, a Wiesław Wojtas i jego syn, któremu przekazał udziały, dostali zakaz wchodzenia do zakładu i poczuli się wyzerowani. - Dali mi tylko zgodę, żebym wziął psy - mówi Wojtas.

I odtąd walczy na całego o sprawiedliwość. Jego zdaniem łatwiej było pokonać komunę, niż teraz dochodzić sprawiedliwości w sądzie. Narzeka, że mimo tylu doniesień o przekrętach, "struktury władzy" tolerują to, co robi człowiek, który jego zdaniem zniszczył go. A co na to biznesmen, któremu Wojtas zarzuca wrogie przejęcie spółki? Usłyszeliśmy od niego: - Jeżeli pan Wojtas powie publicznie coś, co będzie godzić w dobre imię moje i interes prowadzonego przeze mnie biznesu, spotkamy się w sądzie.

Niewyparzony język

Rozżalony Wojtas dalej nazywał go bez pardonu przestępcą. Pomijając niewyparzony język Wojtasa jako byłego przywódcy walczącej z komuną Solidarności, miał ku temu powody. Biznesmen został skazany w 2012 roku na dwa lata pozbawienia wolności w zawieszeniu na trzy lata za udział w zorganizowanej grupie przestępczej, której celem były przestępstwa przeciwko mieniu, obrotowi gospodarczemu oraz autentyczności dokumentów.

Pierwsza rozprawa o zniesławienie odbyła się rok od złożenia pozwu, czyli w połowie stycznia tego roku w Sądzie Rejonowym w Stalowej Woli. Sąd zaproponował ugodę, na co obie strony - Wojtas i reprezentujący pozywającego adwokat - nie wyrazili zgody. Wówczas sędzia stwierdził, że odpowiednim do rozpatrzenia tej sprawy jest Sąd Rejonowy w Tarnobrzegu. Nie wiadomo, kiedy odbędzie się tam proces.

Zarzuty korupcji

Wojtas, od kiedy poczuł się oszukany, zarzuca swoim "prześladowcom" korupcję, oszustwa i powiązania z urzędnikami. Doniesienia i oskarżenia kieruje na policję, do prokuratury, sądów, a nawet Centralnego Biura Antykorupcyjnego i Śledczego. Żadna z tych instytucji nie spełniła do tej pory oczekiwań Wojtasa.

- Zarzuciłem Sądowi Gospodarczemu korupcję. Po tym powinna być kontrola. Prokuratura także jest skorumpowana. Przez lata pracy nikt im tego nie powiedział, trafiło na mnie. Nasi śledczy przez cztery miesiące przesłuchali czterech świadków, w tym mnie i syna. W takiej ważnej sprawie, kiedy człowieka pozbywa się majątku, dorobku życia, zostawia się go na lodzie - mówi zdenerwowany, choć ugodowo dodaje, że nie wszyscy są skorumpowani.

Wygrał proces

W grudniu ubiegłego roku Wojtasowi zajaśniała nadzieja na przerwanie złej passy. Sąd Okręgowy w Rzeszowie unieważnił akt notarialny, którym przystąpił do spółki. To był zwrot w akcji. - Pani sędzia stwierdziła wprost, że zostałem podstępem wciągnięty do tej spółki, a mój były wspólnik okazał się niewiarygodny, bo co innego mówił na policji, a co innego w sądzie. Zabezpieczyła mój majątek w zakładzie na Grabskiego przed sprzedażą i skierowała wszystkie sprawy do ponownego rozpatrzenia. To, co przegrałem, natychmiast zacząłem wygrywać. To cud nad Wisłą albo nad Wisłokiem, bo to Rzeszów - cieszy się.

Jednak dawni wspólnicy Wojtasa złożyli apelację od wyroku. - A ja wniosłem kontrę do tej apelacji. Jestem pewny, że sprawę wygram. Oliwa sprawiedliwa na wierzch wypływa - mówi z ogniem.

O ile zakład przy ulicy Grabskiego jest pod kłódką zabezpieczony sądownie, to zakład przy ulicy Przemysłowej jest sprzedawany. Znalazł się kupiec na budynek, z zakładu są sprzedawane maszyny. - Przed tygodniem komornik chciał sprzedać maszyny na zabezpieczenie pod sprawę, która się toczy w sądzie. To jest jedyny komornik, który się zgodził z nimi współpracować. Żaden ze Stalowej Woli nie chciał. Przyjechał z Warszawy Praga Południe. Nie było chętnych do kupna - cieszy się Wojtas.

Chce odszkodowania

Mówi, że likwidator sprzedał już naczepę do TIR-a po kapitalnym remoncie. - Dostałbym za nią sześć i pół tysiąca złotych, oni ją sprzedali za cztery tysiące. W akcie notarialnym nie ma zapisu, abym wnosił ruchomości do spółki. Nieruchomości tak, ale maszyn nie ma w akcie notarialnym. Nie są własnością likwidatora, on sprzedaje coś, co nie jest jego własnością - dowodzi. I zapowiada pozwy o odszkodowanie za bezumowne korzystanie z jego majątku.
- Zakładam sprawę o odszkodowanie. Na początek zażądam dwa miliony dwieście tysięcy złotych za użytkowanie moich maszyn. To jest początek. To połowa tego, co będę żądał. Naliczę im tyle, że dużo zarobię. Cztery miliony ściągnę, skasuję ich, ile wlezie. Wpadnę z komornikiem i zajmę mu majątek (tu wymienia nazwisko miejscowego biznesmena). On z tymi przestępcami wszedł w układ, bo mu załatwili trzydzieści milionów kredytu na rozwój firmy - mówi, pewny swego.
Odzyskał wigor. - Przez pierwsze trzy miesiące nie wiedziałem, co się ze mną dzieje. Moi bliscy mnie nie poznawali. Dopiero po jakimś czasie się pozbierałem i zgodnie z moją naturą zdołałem im się przeciwstawić. I nie popuszczę do oporu. Nie będzie jakichś polubownych rozwiązań. Zniszczę ten układ, nie tylko po to, aby siebie uratować, ale żeby innym krzywdy nie zrobili - zapowiada. Ale przyznaje: - Na razie jestem goły i wesoły. W tej chwili nie mam nic. Dwa lata nie pracuję, ubezpieczeń społecznych nie mam płaconych. Jestem właścicielem Stalwo i Wobi, firmy nie pracują, a składki powinienem płacić. Żyję za przysłowiową złotówkę.

Idzie do przodu

Na koniec usłyszałem od legendarnego Wojtasa: - Nie przyjmuję wersji negatywnej. Kiedyś syn wszedł do pokoju i mówi "tato, a co będzie, jak przegramy?". Powiedziałem "Marcin, ja nie mam czasu na myślenie, co będzie jak przegramy. Mnie to nie interesuje. Ja rozpatruję tylko jak wygramy. I proszę mi tu nie przychodzić z negatywnymi myślami, bo ja tego nie będę brał pod uwagę". Idziemy do przodu i mamy wygrać.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Zwolnienia grupowe w Polsce. Ekspert uspokaja

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie