MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Jagodowa stolica Polski

Zdzisław SUROWANIEC <a href="mailto:[email protected]" target="_blank" class=menu>[email protected]</a>
Taki billboard stanął na placu Piłsudskiego, gdzie będzie ogłoszone, że Stalowa Wola została jagodową Stolicą Polski.
Taki billboard stanął na placu Piłsudskiego, gdzie będzie ogłoszone, że Stalowa Wola została jagodową Stolicą Polski. Z. Surowaniec
Jagodziarka z Antoniowa sprzedaje jagody w centrum Stalowej Woli.
Jagodziarka z Antoniowa sprzedaje jagody w centrum Stalowej Woli. Z. Surowaniec

Jagodziarka z Antoniowa sprzedaje jagody w centrum Stalowej Woli.
(fot. Z. Surowaniec)

W herbie Stalowej Woli jest koło zębate i dymiące kominy. To z czasów, kiedy panował entuzjazm do ciężkiego przemysłu. Gdyby dziś wymyślano herb miasta, pewnie znalazłyby się w nim - rower i... czarne jagody.

Marek Gruchota prezentuje podkoszulek, który będzie rozdawany zwycięzcom nagród.
Marek Gruchota prezentuje podkoszulek, który będzie rozdawany zwycięzcom nagród. Z. Surowaniec

Marek Gruchota prezentuje podkoszulek, który będzie rozdawany zwycięzcom nagród.
(fot. Z. Surowaniec)

W maju prezydent miasta ogłosił Stalową Wolę Rowerową Stolicą Polski. Na jutro marszałek Senatu Bogdan Borusewicz zaproszony został na ogłoszenie Stalowej Woli Jagodową Stolicą Polski. Stalowa Wola powstała w lesie. Po prostu budowniczowie stanęli na skraju Puszczy Sandomierskiej i zrąbali drzewa w miejscu, gdzie miały powstać huta i osiedle. Ponad połowę terenu Stalowej Woli pokrywa las. W maju do mieszkań wdziera się żółty pył z kwitnących sosen. W upalne letnie dni po ulicach roznosi się żywiczny, sosnowy aromat.

Jagodowa tradycja

Zbieranie w lesie tego, co w nim rośnie, to stara tradycja Stalowej Woli, gdzie do domów na skraju miasta przylegają olbrzymie lasy. Kiedy popularne były piece węglowe, zbierano w lesie nawet szyszki do palenia w piecach. Zbieranie jagód było przez dziesiątki lat tak powszechną tradycją, że kiedy dojrzewała czarna borówka, całe rodziny z bańkami (naczyniami na mleko), koszykami, dzbanami, słoikami i wiadrami szły w las. Zapędzali się nawet na wojskowe poligony, gdzie są piękne jagodzińce. Wówczas nikomu do głowy nie przychodziło świętować czasu zbierania jagód.

Czas na to przyszedł teraz. Właśnie w lipcu tego roku prezydent Andrzej Szlęzak postanowił ogłosić Stalową Wolę Jagodową Stolicą Polski. Niestety, nie będzie tak, jak w hiszpańskim Buňol koło Walencji, gdzie w ostatnią środę sierpnia zjeżdżają się ludzie z całego świata i na głównej ulicy obrzucają się pomidorami. W Stalowej Woli nie będzie obrzucania się jagodami.

- Ten teren Galicji był biedny. To, co zbierało się w lesie było bardzo cenne. Nikt nie marnował darów natury - tłumaczy Szlęzak. Poza tym, jagody barwią ubrania bardzo trwale.

Na pociechę jednym z punktów jagodowej fiesty przygotowanej na weekend będzie strzelanie jagodami z rurki do tarczy. Na kąpiel półnagich dziewcząt w jagodowym kisielu trzeba będzie poczekać, aż okrzepnie tradycja obchodzenia jagodowego święta.

Relaks albo zarobek

Czym są dzisiaj jagody dla Stalowej Woli? Jagody zbierają ci, którzy traktują to, jak relaks i ci, którzy w ten sposób dorabiają sobie do marnych zarobków. Pozostali idą na targ i kupują słoik czarnych owoców. Nie ma już tabunów rodzin pędzących o świcie do lasu w najlepsze miejsca do zbierania jagód - pierwszą, drugą, trzecią górę. Tak nazywano pagórki w lesie przy drodze w kierunku na Tarnobrzeg.

W tym roku krzaczki jagód obudziły się po długiej i mroźnej zimie. Wypuściły owalne, cienkie, zaostrzone listki. Pojawiły się białoróżowe kwiatuszki. Zawiązały się owoce, sczerniały, pokryły się fioletowym nalotem. I pousychały, bo nastało wyjątkowo suche lato. - Ściółka ma dziesięć, piętnaście procent wilgotności. Tak, jak papier gazetowy - przyznaje nadleśniczy Nadleśnictwa Rozwadów Zenon Puzia.

Jagody pousychały, trzymają się jeszcze na podmokłych terenach i w ocienionych dolinkach. Jeszcze w czerwcu za półlitrowy słoik jagód płaciło się na targu w Stalowej Woli cztery złote, teraz osiem. A i to sprzedających jest tylko dwóch, trzech.

Rankiem na jagody

- Żeby dojść do miejsca, gdzie są jagody, trzeba być w lesie o czwartej nad ranem - opowiada mieszkanka Antoniowa, wsi na północy Podkarpacia. Musi być na jagodzińcu przed innymi zbieraczami. To, co uzbiera, przywozi na targ do Stalowej Woli. Bardziej się opłaca niż sprzedać w skupie. W Antoniowie za kilogram płacą 10,5 zł albo 11,5 zł.

- Zbieram maszynką - przyznaje. Maszynka to pojemnik z drutami. Druty tworzą grzebień. Przeczesuje się nimi krzaczek jagód i owoce spadają do pojemnika. - Wydmuchuje się tylko liście, żeby było elegancko, same jagody - objaśnia kobieta. Jagody są tam, gdzie są wilgotne dolinki. Trzeba chodzić po pas w trawie. Jak był rok urodzajny w jagody, przez dzień sama zbierała wiaderko jagód, 15 kilogramów. Teraz góra siedem. Część owoców sprzedaje, resztę przerabia w domu na kompot, dżem i zamraża.

Joanna Kulpa z Malców już trzeci rok zbiera i sprzedaje jagody. Ma swoje sprawdzone miejsce w lesie na Jelni. Konkurencją jest jeszcze jeden jagodziarz, który się tam zapuszcza. Z domu wychodzi o siódmej rano. - Trzeba z czegoś żyć - mówi. Sama uzbiera dziennie siedem, osiem litrów. Mniej niż przed rokiem, kiedy przynosiła z lasu dwa litry więcej. Jagód jest mniej, ale i cena jest wyższa. Miesięcznie zarobi tysiąc złotych - przyznaje. Nie chodzi na jagody codziennie. To, co jednego dnia zbierze, sprzedaje przez drugi dzień, siedząc na schodkach sklepu na placu targowym i odmierzając jagody plastykowym pojemnikiem po kefirze.

Małe i drogie

- Jagody były już po cztery złote za słoik - przypomina kobieta, która na targ do Stalowej Woli przyjechała z Banachów, koło Harasiuk, w powiecie niżańskim, gdzie są olbrzymie lasy, grzybowe i jagodowe. - Jak kto nie ma siły, to do lasu nie ma po co iść - mówi. - Ciężko jest. Trzeba się za jagodami uchodzić, oganiać się od komarów. Owoce są na krzaczkach w bagnistym terenie - opowiada. - A te, które są teraz, to małe jagódki, rozmazujące się w rękach - pokazuje wyschnięte owoce. Nie można takich zbierać maszynką, tylko ręcznie. Jak był dobry rok, do września można było zbierać jagody.

- W tamtym roku skupowałam trzy metry jagód dziennie - wylicza Maria Kowalska, która prowadzi skup w Antoniowie. Trzy metry to znaczy trzysta kilogramów. W tym roku raz udało się skupić półtora metra, a najczęściej po 30, 70 kilogramów, w zależności od dnia. I jagody już się kończą. Podobno w górach są ładne jagody, bo tam jest więcej wilgoci.

Jest mniej owoców, ale ceny są szokujące. Ile ludzie zarabiają na zbieraniu? - Jedna babcia przez sześć godzin uzbiera pięć kilo jagód. Dostanie za to ponad pięćdziesiąt złotych - wylicza Maria Kowalska. Dodaje, że to ciężka praca, bo w okolicy Antoniowa, Ireny i Łążka ludzie muszą iść na jagody przez piaszczystą drogę.

Jagody z makaronem

- Rodziny korzystające z naszego wsparcia zachęcamy latem do zbierania jagód, do zarobkowania w ten sposób - przyznaje Maria Brzezińska, zastępca dyrektora Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Stalowej Woli. - Jagody są także świetnym uzupełnieniem wyżywienia w biednych rodzinach. Można z nich zrobić pierogi, dodać do makaronu. Są bardzo zdrowe - uważa.

Do wypuszczenia na rynek nowego specjału przymierza się Okręgowa Spółdzielnia Mleczarska w Stalowej Woli. Będzie to kwaśne mleko z jagodami, o nazwie "mlicuś". Tak na kwaśne mleko z jagodami mówili Lasowiacy i mleczarze chcą nawiązać do tej lasowiackiej tradycji.

"Mlicusia" będzie się można napić w weekend, na imprezach związanych z ogłoszeniem Stalowej Woli Jagodową Stolicą Polski. Atrakcji ma tam być co niemiara. Będzie konkurs na jagodowy przysmak, jagodowa gawęda Macieja Kuronia, rajd rowerowy na Jagodowe Wzgórza, występy artystów. Także pokaz tańca, w wykonaniu Piotra Kiszki i Joanny Jabłczyńskiej - pary, która miała wysokie notowania w telewizyjnym programie "Taniec z gwiazdami". Dodatkową atrakcją mają być repliki czarnych podkoszulek z napisem "Stalowa Wola", rozdawane zwycięzcom różnych konkursów. W takiej podkoszulce pokazał się Piotr podczas jednego z telewizyjnych występów.

A wszystko zacznie się od ogłoszenia, że Stalowa Wola została Jagodową Stolicą Polski!

Jagody poprawiają wzrok

Od dawna sok i herbata z suszonych czarnych jagód stosowane były do leczenia biegunek i niszczenia pasożytów przewodu pokarmowego. Zawarte w jagodach garbniki (7 procent zawartości) neutralizują toksyny pokarmowe i blokują wchłanianie ich przez błony śluzowe. Niebieski barwnik antocyjanowy hamuje rozwój bakterii. Świeże owoce i dżemy jagodowe działają lekko przeczyszczająco, a jagody suszone mają działanie przeciwne. Czarne jagody zalecane są dla diabetyków, gdyż zawierają substancję insulinopodobną, wakcyninę (glikozyd kwasu benzoesowego), zwaną rośliną insuliną. Jagody zawierają minimalne ilości witamin C i PP, trochę witamin z grupy B, o wiele więcej za to witaminy A (stąd ich dobroczynny wpływ na wzrok) oraz pewne ilości mikroelementów - wapnia, magnezu, fosforu, manganu, miedzi - i sporo potasu. 100 gramów czarnych jagód zawiera: 0,6 gramów białka, 14,3 grama węglowodanów, 65 miligramów potasu, 10 miligramów wapnia, 9 miligramów fosforu, 2 miligramy magnezu, 1 miligram sodu, 0,7 miligramów żelaza, 0,1 miligrama cynku, 130 mikrogramów witaminy A, 0,02 miligrama witamin B1 i B2, 0,4 miligrama witaminy PP, 0,06 miligrama witaminy B6, 22 miligramy witaminy C, 6 mikrogramów kwasu foliowego.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie