Termin pierwszego posiedzenia tarnobrzeskiego Sądu Rejonowego w tej sprawie, nie został jeszcze wyznaczony. Proces ruszy prawdopodobnie w styczniu, do tego czasu wyznaczony sędzia zdąży zapoznać się z obszernymi aktami śledztwa prowadzonego przez rzeszowski oddział IPN.
Przypomnijmy, że proces miał się toczyć przed sądem w Stalowej Woli, jednak tamtejsi sędziowie złożyli wniosek o wyłączenie ich z rozpoznania sprawy - by nie byli posądzani o stronniczość. Jedna z krewnych osób pokrzywdzonych pracuje bowiem w tym sądzie.
Według prokuratorów IPN Jan J. piastujący w latach 50 i 60 różne stanowiska kierownicze w Milicji Obywatelskiej, ma na swoim koncie sporo grzechów. Według zgromadzonych dowodów, to właśnie on wspólnie i w porozumieniu z podległymi mu funkcjonariuszami miał przekraczać swą władze i stosować represje wobec "wrogów komunistycznego Państwa".
Oskarżony Jan J. w roku 1948 był kierownikiem Referatu Śledczego Powiatowej Komendy Milicji Obywatelskiej w Tarnobrzegu. Prokurator zarzuca mu, że w okresie od marca do maja tegoż roku wspólnie z innymi funkcjonariuszami (nie ustalono liczby i tożsamości), znęcał się nad trzema zatrzymanymi mężczyznami - Władysławem R., Mieczysławem R. i Bolesławem P.
Nie dokonali, zostali skazani
Mieli bić aresztantów przetrzymywanych w tarnobrzeskiej komendzie MO, chcąc wymusić na nich przyznanie się do popełnienia zarzucanych im czynów, w szczególności na temat ich przynależności do nielegalnej organizacji niepodległościowej i uczestnictwie w napadzie na żołnierzy radzieckich. Mężczyźni faktycznie nie dokonali tego napadu, jednak zostali przez sąd za to skazani.
Udział Jana J. w maltretowaniu aresztantów polegać miał na uczestnictwie i zlecaniu częstych przesłuchaniach tych osób, dokonywanych także nocą, podczas których podlegli mu funkcjonariusze wyzywali je słowami wulgarnymi i obraźliwymi oraz wielokrotnie bili, używając między innymi kawałków gumy z ołowianym prętem w środku oraz pistoletu. Milicjanci mieli też umieszczać niektórych zatrzymanych w specjalnej celi izolacyjnej pozbawionej jakiegokolwiek wyposażenia i ogrzewania, nie podając żadnych pokarmów i napoi.
Na posterunku w Rozwadowie
Kolejny zarzut, jaki prokurator Oddziałowej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Rzeszowie przedstawił Janowi J., dotyczy okresu od 22 do 25 stycznia 1951 roku, kiedy to oskarżony był komendantem Posterunku MO w Rozwadowie (od grudnia 1973 roku do dziś jest dzielnicą Stalowej Woli). Jak ustalili śledczy, miał doprowadzić do zatrzymania i aresztowania Wojciecha P. pomimo braku podstawy prawnej. Funkcjonariusze znęcali się fizycznie i psychicznie nad aresztowanym wielokrotnie bijąc go po całym ciele, w wyniku czego Wojciech P. zmarł.
Jan J. podczas przesłuchania nie przyznał się do popełnienia zarzucanych mu czynów. Złożył wyjaśnienia, które - w ocenie prokuratora - pozostają w wyraźnej sprzeczności z materiałem dowodowym zgromadzonym w toku śledztwa. Oskarżonemu grozi kara do dziesięciu lat pozbawienia wolności (zarzucane przestępstwa opisane zostały w Kodeksie Karnym z 1932 roku i związane są z ustawą o Instytucie Pamięci Narodowej - Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu).
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?