Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kolejne posiedzenie w procesie dotyczącym napadów na kantory. Oskarżony przyznał, że przed prokuratorem kłamał jak z nut

Marcin RADZIMOWSKI
Przez kilka godzin sąd przesłuchiwał wczoraj Artura W. - mężczyznę, który organizował pobyt stołecznych gangsterów w naszym regionie.
Przez kilka godzin sąd przesłuchiwał wczoraj Artura W. - mężczyznę, który organizował pobyt stołecznych gangsterów w naszym regionie. M. Radzimowski
- W areszcie dostałem paczkę, a w niej biustonosz, majtki, podpaskę i wazelinę - mówił Artur W. ze Stalowej Woli. Twierdzi, że nadawcą sugestywnej przesyłki był właściciel kantoru, którego W. wystawił gangsterom.

Przed sądem odbyło się we wtorek kolejne posiedzenie w procesie dotyczącym napadów na kantory w Nisku i Stalowej Woli.

Przez kilka godzin sąd przesłuchiwał we wtorek Artura W. - mężczyznę, który organizował pobyt stołecznych gangsterów w naszym regionie. Były pracownik kantoru i był skłócony ze swoim byłym pracodawcą.

- W 1997 roku był nieudany napad na tego właściciela kantoru. Ja zostałem oskarżony o udział, ale nie miałem nic z tym wspólnego i sąd mnie uniewinnił - relacjonował oskarżony. - Przez rok siedziałem niesłusznie w areszcie. No, potem żyłem z K. jak pies z kotem.

PRZYPADKOWA OFIARA

Podczas jednej z wizyt w stolicy u członków rodziny Artur W. poznał kilku gangsterów. Wtedy to właśnie padła propozycja, aby zemścić się na K. za niesłuszne posadzenie o udział w napadzie w 1997 roku i "zrekompensować" sobie pobyt w więzieniu. W 2004 roku pracownikom kantoru K. ponad zrabowano 500 tysięcy dolarów.

Artur W. przed sądem mówił też o Grzegorzu G. ps. "Gęba", który zaplanował drugi napad - na kantor należący do Andrzeja M. z Niska.

- Planowany był kolejny napad na K., ale "wykonawcy", którzy przyjechali z Warszawy stwierdzili, że nie da rady, bo jest za dużo zabezpieczeń - wyjaśniał przed sądem stalowowolanin. - Oni chcieli coś łatwiejszego.

POSTANOWIŁ WSPÓŁPRACOWAĆ

Mówił, że wówczas wskazał im kantor mieszczący się w markecie Kaufland w Tarnobrzegu. Dwaj gangsterzy dokonali rekonesansu, obserwowali właściciela, pojechali za nim do Niska. Ostatecznie jednak ofiarą napadu padł brat tegoż kantorowca, także handlujący walutami.

- "Gębę" poznałem chyba po tym, jak wróciłem z Francji, siedziałem tam w więzieniu za handel ludźmi - wyjaśniał Artur W.

Na początku śledztwa ten oskarżony nie przyznawał się do zarzutów. Dopiero z czasem postanowił współpracować z prokuraturą.

- Wcześniej bałem się odpowiedzialności karnej i ludzi, którzy bezpośrednio dokonali tych przestępstw - argumentował wczoraj. Mówił też o sugestywnej przesyłce, jaką dostał przed rokiem, gdy przebywał w areszcie śledczym w Rzeszowie. Według niego nadawcą paczki był K., okradziony właściciel kantoru.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie