Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kręci ich wojsko - młodzież ze Związku Strzeleckiego "Strzelec" (zdjęcia, video)

Zdzisław Surowaniec
Efektowne wejście z pokonaniem drzwi kopniakami.
Efektowne wejście z pokonaniem drzwi kopniakami. Zdzisław Surowaniec
W mundurach mają groźny wygląd i o to właśnie chodzi. Choć są nastolatkami, wyglądają na zawodowców ze służb specjalnych. Wytrzymują lata męczących ćwiczeń z bronią, bo to ich rajcuje. - Kręci mnie to - mówi wprost Jakub Robak ze Stalowej Woli, ze Związku Strzeleckiego "Strzelec".

[galeria_glowna]

Patriotyczne stowarzyszenie

Związek Strzelecki "Strzelec" Organizacja Społeczno-Wychowawcza - organizacja paramilitarna, jest patriotycznym stowarzyszeniem, kontynuatorem istniejącego w okresie międzywojennym Związku Strzeleckiego. Działa jako stowarzyszenie we współpracy z Ministerstwem Obrony Narodowej, Strażą Graniczną, Obroną Cywilną i Związkiem Harcerstwa Polskiego. Organizacja powstała 8 sierpnia 1990 jako Organizacja Społeczno-Wychowawcza "Strzelec", od 3 marca 1992 organizacja funkcjonuje pod nazwą ZS "Strzelec" OSW.

- Nie każdy młody człowiek może doświadczyć tego, żeby walczyć z bronią. To mnie bardzo kręci. Jestem uczniem czwartej klasy technikum mechanicznego. Mam zamiar iść do wojska. Jest trudno, czasami niektóre elementy trzeba powtarzać po kilka razy, szkolenia trwają przecież długo. Ale warto - ocenia Jakub.

OSTATNIA PRZYSIĘGA

Marcin Tubielewicz to niespokojny duszek, bardzo ciekawy młody mężczyzna. Pisaliśmy w "Echu Dnia" o nim przed dwoma laty. W Stalowej Woli odbyła się wówczas ostatnia przysięga ponad trzystu młodych żołnierzy służby zasadniczej 21. Brygady Strzelców Podhalańskich z Rzeszowa. Marcin został wówczas wyróżniony urlopem za wzorową służbę, dostąpił także zaszczytu składania przysięgi na sztandar. Po roku wyszedł z wojska i teraz myśli o wstąpieniu do narodowych sił rezerwowych. Szykuje się do egzaminu sprawnościowego w Nisku.

- Przyczyniłem się do tego, że Strzelec powstał w Stalowej Woli przed sześciu laty - przypomina. - Wiedziałem, że ci młodzi ludzie potrzebują czegoś bardziej militarnego niż harcerstwo. Miała powstać drużyna specjalna GROM przy harcerstwie, ale to nie byłoby to. I wtedy padł pomysł założenia Strzelca. Chłopaki pojechali do Tarnobrzegu, podszkolili się tam i po przeszkoleniu Adam założył strzelca jako dowódca jednostki w Stalowej Woli - opowiada.

- Ja działam logistycznie, moim zadaniem jest załatwianie funduszy, promocja - mówi Marcin o swojej roli w Strzelcu. - Jeżeli ktoś wiążę przyszłość ze służbami mundurowymi, to takie szkolenia, jakie przechodzi się w Strzelcu, są mile widziane w policji, w wojsku czy straży granicznej - zapewnia.

TALENTY MILITARNE

- Okres gimnazjalny jest najlepszy do wpajania wiedzy i umiejętności. Młody człowiek szuka swojej drogi, jak zacznie się szkolić militarnie, może coś z tego wyjść - uważa. Snuje nawet plany, że przy dużym rozwoju szkolnictwa wyższego w Stalowej Woli, być może będzie tu można rozwijać także talenty militarne.

Przyklaskuje temu prof. Janusz Cisek, dyrektor warszawskiego Muzeum Wojska Polskiego, od dwóch lat jeden z komendantów Związku Strzeleckiego "Strzelec". To rodowity stalowowolanin, były zastępca prezydenta Stalowej Woli. Jak twierdzi Marcin, przez ten związek strzelcy ze Stalowej są oczkiem w głowie komendanta.

- Podkarpacie jest potęgą jeśli chodzi o liczbę jednostek strzeleckich. Jeżeli w Polsce jest ich cztery tysiące, to na Podkarpaciu tysiąc dwieście - wylicza komendant Cisek. Jego zdaniem młodzież związana ze Strzelcem nie ociera się o chuligaństwo, a wyrabia w sobie cechy, które pozwolą złapać dobre stanowisko w strukturach mundurowych.

Czarna taktyka to bardzo widowiskowe szkolenie w mieście. Takie choćby jak akcja antyterrorystyczna. - Nie szkolimy ich na płatnych morderców, tylko żeby pomagali innym - deklaruje Marcin. Jemu przypadło także zadanie zbierania pieniędzy na kupno mundurów dla młodzieży. Kompletny mundur kosztuje trzy tysiące złotych. Wspiera ich prezydent Andrzej Szlęzak, zapędzają się po pomoc do starosty.

CIEKAWE ZAROBKI

Dowódcą stalowowolskiej jednostki jest Adam Madej, zawodowy żołnierz, związany z podhalańczykami w Przemyślu. - Do wojska trafiłem przypadkowo. Po maturze odsłużyłem wojsko i wróciłem do wojska, bo nie było pracy dookoła. A w wojsku są ciekawe zarobki - uśmiecha się.

Trafił do wojsk zmechanizowanych w Przemyślu. Wyciągam na nim jak to się stało, że trafił na siedem miesięcy do Afganistanu. - Z ciekawości chciałem pojechać na misje i pojechałem, udało się. Nie bałem się tam, starałem się o tym nie myśleć - mówi. Ale szybko się zacina, nie chce tematu kontynuować i prosi "o następne pytanie".

- Jak ktoś przychodzi do nas, to musi mieć zainteresowanie w tym kierunku. W Strzelcu mamy narzucony plan szkolenia z komendy głównej i ten plan realizujemy. Szkolimy dokładnie, pomału, staramy się, aby każdy element był doprowadzony do perfekcji, utrwalony - mówi. Miałem się o tym przekonać, kiedy we wtorkowe popołudnie pojechałem z chłopakami na obrzeże miasta, do opuszczonego budynku, gdzie brygada antyterrorystyczna miała odbić zakładnika.

STARE WYGI I MŁODZIKI

- Jest nas w jednostce trzydziestu. Dziesięciu to stare wygi, reszta to młodziki. Stare wygi to młodzież licealna, młodziki to gimnazjaliści. Czwórka "starych" przebrała się w mundury służ specjalnych, jeden z młodych miał być ofiarą, drugi terrorystą. Adam pomagał zapinać elementy wyposażenia munduru, bo chłopakom w kominiarkach na oczach było duszno i ciężko.

Piętrowy barak ledwie trzymający się kupy stał się teraz poligonem dla strzelców. Mieli wbiegać po schodach na piętro i spuszczać się po linie na parter. Ciężkie zadanie miał Eryk ubrany w maskujący kombinezon, zlewający się z zielenią. Było gorąco, a odzienie było jak futro.

Adam ustawiał strzelców, pouczał jak z krzykiem mają wchodzić do pomieszczenia gdzie terrorysta mierzył z broni do ofiary. Widać było, że chłopcy łapią wszystkie komendy. Adam pokazał im jak rozbrojonego terrorystę ustawić pod ścianą z rozstawionymi nogami i rękami.

ODBIJE SOBIE

Było to męczące nie tylko dla mundurowych. Czternastoletni terrorysta Piotr Ajrysz był tak poniewierany, że miał dość. Po kilku rozbrojeniach, powaleniach na podłogę pokryta gruzem i wyprowadzeniach ze spuszczoną głową i rękami wykręconymi na plecy, był obolały. Ale niebawem dobierze się do skóry młodszemu terroryście i odbije sobie!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie