Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mam mieszkanie i jestem bezdomny, bo urzędnik sfałszował dokument - twierdzi czytelnik

Marcin RADZIMOWSKI
Archiwum
- Wymeldowano mnie z mieszkania, bo urzędnik podrobił podpis, więc niech prezydent uchyli swoją decyzję - domaga się mieszkaniec Tarnobrzega.

Miasto odpiera zarzuty: fałszerstwo dokumentu nie miało wpływu na decyzję, a jedynie to, że ten pan tam nie przebywał.

Pan Kazimierz wrócił z Hiszpanii w styczniu 2004 roku. Wtedy też dowiedział się, że... trzy lata wcześniej został wymeldowany ze swojego mieszkania w Tarnobrzegu.
- Moja obecnie była żona złożyła wniosek o wymeldowanie. Zataiła adres mojego pobytu w Hiszpanii, dlatego urząd nie mógł się ze mną skontaktować. A adres znała doskonale, bo kilka miesięcy wcześniej była u mnie na wakacjach - mówi tarnobrzeżanin. - Gdybym wiedział, że ona mnie wymelduje, to wróciłbym.

Jakby tego było mało, naczelnik Wydziału Spraw Obywatelskich Urzędu Miasta w Tarnobrzegu na jednym z dokumentów w sprawie o wymeldowanie podrobił podpis byłej żony pana Kazimierza.

- Ta osoba została skazana wyrokiem sądu, straciła też stanowisko i nie jest już urzędnikiem - mówi Paweł Antończyk z Biura Informacji i Promocji Urzędu Miasta w Tarnobrzegu. - Sfałszowanie dokumentu nie miało jednak wpływu na decyzję o wymeldowaniu.

Zanim zapadł wyrok w tej sprawie, tarnobrzeżanin odwołał się od postanowienia prezydenta (odmówił uchylenia decyzji o wymeldowaniu) do wojewody podkarpackiego. Ten nakazał ponowne przeprowadzenie postępowania administracyjnego w tej sprawie. Tak się też stało, a wynik był identyczny - odmowa uchylenia decyzji o wymeldowaniu.

- Sprawa była też przedmiotem rozpoznania przez Wojewódzki Sąd Administracyjny w Rzeszowie i Naczelny Sąd Administracyjny w Warszawie. Obydwa te organy potwierdziły ustalenia prezydenta Tarnobrzega - dodaje Paweł Antończyk. - Meldunku nie należy mylić ani utożsamiać z prawem własnościowym mieszkania. Ten pan nie przebywał przez kilka lat w lokalu, więc został wymeldowany, ale to nie znaczy, że mieszkanie nie należy do niego.

W mieszkaniu, którego nasz czytelnik jest współwłaścicielem, jego była żona mieszka z nowym mężem (zameldowała go tam). Pan Kazimierz mieszka kątem u rodziców, bo we własnym mieszkaniu nie jest mile widziany.

- Jak wejdę do własnego mieszkania, to była żona wezwie policję. Policjanci zapytają o to, czy mam meldunek. Nie mam, więc nie mam prawa tam przebywać - argumentuje Kazimierz. - Nie mogę się zameldować, bo aby złożyć dokumenty w urzędzie musiałbym tam przebywać. I powstaje błędne koło.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie