MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Mieszkańcy nie chcą kabla przed oknami

Anna Kowalska
Władysław Marusiak, mieszkaniec bloku przy Alei Niepodległości narzeka na widok kabla z okna.
Władysław Marusiak, mieszkaniec bloku przy Alei Niepodległości narzeka na widok kabla z okna. A. Kowalska
Nie chcemy kabla przed oknami - denerwują się mielczanie. Irytują się mieszkańcy, złorzeczą kierowcy.

Pomiędzy budynkiem przy ulicy Skłodowskiej - Curie a blokiem przy Alei Niepodległości wisi gruby kabel. Ani mieszkańcy ani Urząd Miasta nie zgodzili się na takie rozwiązanie.
Przewód powiesiła telewizja kablowa S. TAR. Stał się on utrapieniem mieszkańców.

LUDZIE NARZEKAJĄ

- Moja żona jest sparaliżowana. Rzadko wychodzi. Okno dawało jej widok na świat. Teraz patrzy na brzydki, gruby kabel - denerwuje się Władysław Marusiak, mieszkaniec czwartego piętra bloku przy Niepodległości. - Jak można bez zgody mieszkańców, wspólnoty, kuć na dachu, niszczyć papę? Przecież my potem będziemy musieli zapłacić za naprawę zniszczeń.

Mieszkańcy zauważają, że przewód jest nie tylko nieestetyczny, ale także być może niebezpieczny. Kołysze się mocno podczas silnego wiatru, ciągle siadają na nim ptaki. - Bardzo się denerwuję, że się urwie i powybija okna ludziom. Nie wiem, czy był jakiś odbiór techniczny. Nikt nam nic nie mówi - irytuje się pan Władysław.
Zdenerwowani są też kierowcy. - Nie wiem co to za pomysł. Przecież taki kabel jest ciężki. Wystarczy burza i po naszych samochodach... - mówi pan Stefan, który parkuje przy ul. Skłodowskiej- Curie.

TELEWIZJA ODPOWIADA

Stanisław Kordas z S.TAR tłumaczy, że być może telewizja popełniła błąd nie pytając mieszkańców o zgodę. - Ale mamy zgodę Miejskiego Zarządu Budynków Mieszkalnych. Poza tym prace były wykonane zgodnie z rzemiosłem, bardzo profesjonalnie. Kabel nie może się urwać. Jeśli mieszkańcy zauważyli jakiekolwiek uszkodzenia na dachu, jesteśmy w stanie zrekompensować straty - zapewnia. Tłumaczy, że chorej mieszkance IV pietra bloku, telewizja chętnie za symboliczną złotówkę przekaże pakiet 49 kanałów.

Aby przewiesić kabel przez miejską ulicę i zaczepić u szczytu bloku telewizja powinna mieć zgodę magistratu, administracji budynków i wspólnoty bloku. - Mamy wszystkie zgody. A nawet, jeśli nie dopełniliśmy formalności, naprawimy to.

URZĘDY NIC NIE WIEDZĄ

W wydziale inżynierii miejskiej Urzędu Miasta dowiedzieliśmy się, że zgody na przewieszkę nie wydano. Administrator także niewiele wie o całej sytuacji. - Co prawda mój szef jest na urlopie i muszę na niego poczekać, by sprawę wyjaśnić, ale ja żadnego podania o zgodę nie widziałem. Zazwyczaj takie dokumenty do mnie trafiają. Gdyby się okazało, że zgody rzeczywiście nie wydano, będziemy się domagać zdjęcia kabla i naprawy szkód na dachu - mówi Ludwig Głodzik, administrator.

Mieszkańcy są oburzeni. - Absolutnie nikt mnie o zdanie nie pytał. A gdybym ja tak "na dziko" wszedł na dach domu tych, którzy to zawiesili? Co oni by na to powiedzieli? - irytuje się Władysław Marusiak.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie