Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mieszkanka Nowej Dęby usłyszała zarzut zabójstwa swojego 4-letniego synka

Marcin RADZIMOWSKI
W sprawie śmierci czteroletniego chłopca z Nowej Dęby. W poniedziałek matka trafiła na obserwację psychiatryczną. Od jej wyników będzie bardzo wiele zależało

Opierając się na posekcyjnych ustaleniach biegłych z zakresu medycyny sądowej, Prokuratura Okręgowa w Tarnobrzegu postawiła 41-letniej mieszkance Nowej Dęby zarzut zabójstwa swojego 4-letniego synka. Dotychczas podejrzana była o usiłowanie zabójstwa chłopca.

- Biegli wykonujący sekcję zwłok dziecka znaleźli bezpośredni związek przyczynowo-skutkowy pomiędzy obrażeniami na ciele chłopca a bezpośrednią przyczyną zgonu. Do śmierci doprowadziło duszenie dziecka, które spowodowało niewydolność krążeniowo-oddechową a następnie nieodwracalne uszkodzenie mózgu - wyjaśnia prokurator Adam Cierpiatka, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Tarnobrzegu.

41-letnia kobieta aresztowana tymczasowo, od dwóch miesięcy przebywa w Areszcie Śledczym w Krakowie. W poniedziałek rozpoczęła się czterotygodniowa obserwacja psychiatryczna podejrzanej, po której zakończeniu biegli psychiatrzy i psycholog wydadzą kompleksową opinię. Można się jej spodziewać do połowy stycznia. Od jej wyniku zależało będzie, czy kobieta w ogóle odpowie przed sądem za popełnione przestępstwo. Na razie nic nie wskazuje, by była niepoczytalna lub upośledzona umysłowo, ale w chwili zdarzenia mogła mieć ograniczona poczytalność. W taki przypadku sąd mógłby, ale nie musiał skorzystać z nadzwyczajnego złagodzenia kary.

- Podejrzana w dalszym ciągu przyznaje się do winy - dodaje prokurator Cierpiatka.
Ta tragedia rozegrała się 23 września w jednym z domów jednorodzinnych w Nowej Dębie. Rano przebywała w nim 41-letnia kobieta wraz ze swoim czteroletnim synkiem, Bartusiem. Jej mąż był w pracy (nie był biologicznym ojcem Bartusia), natomiast jej teściowa i szwagier pojechali na zakupy do Majdanu Królewskiego na targ.

Jak ustaliła prokuratura, opierając się między innymi na wyjaśnieniach podejrzanej, 41-latka postanowiła zamordować swojego synka. Najpierw dusiła go, zasłaniając dłońmi jego usta i nos a następnie zacisnęła na szyi dziecka kabel elektryczny. Bartuś nie miał szans walczyć. Chłopiec przestał oddychać, jego serduszko przestało bić.

Nie wiadomo dokładnie, po jakim czasie od tego momentu wrócili domownicy (nie było ich około 30-40 minut). Szwagier kobiety odwiązał kabel z szyi dziecka i ukrył go (w związku z tym usłyszał w prokuraturze zarzut utrudniania śledztwa) a następnie wezwał pogotowie. Ratownicy zdołali przywrócić akcję serca, ale chłopiec nie odzyskał przytomności. Zmarł trzy tygodnie później w szpitalu, do tego czasu wszelkie czynności życiowe podtrzymywała specjalistyczna aparatura.

Za zabójstwo kodeks karny przewiduje karę od 8 do 15 lat pozbawienia wolności, 25 lat lub dożywocie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie