Myśliwy z tarnobrzeskich kół, mieli nadzieję, że pełnia sezonu kłusowniczego już za nimi. - Kłusownictwo nasila się, kiedy ściółkę leśną i pola pokrywa śnieg - mówi jeden z myśliwych. - Wtedy jak na dłoni mają wytyczone ślady i tropy zwierząt. Dlatego sądziliśmy, że po zejściu pokrywy śniegu ograniczą swoją działalność.
Tymczasem po ostatnich dyżurach w terenie, okazało się, że kłusownicy nadal grasują po pobliskich lasach i łąkach. To co znajdują na miejscu, świadczy o tym, że zwierzyna jest łapana wyłącznie na tuszę. Kłusownicy zostawiają na miejscu odartą skórę, łeb i kończyny. Zabierają tylko mięso.
Najwięcej sideł i wnyków myśliwi znajdują w sąsiedztwie zabudowań mieszkalnych, na skraju lasów i zagajników. Prym wiodą podmiejskie osiedla Wielowieś i Zakrzów.
- Myszołowa znaleźli koledzy z naszego koła na terenach podmiejskiego osiedla Zakrzów - mówi Tadeusz Jabłoński, prezes koła Łowieckiego "Nadwiślańskie" w Tarnobrzegu. - Było tam mnóstwo sideł. W jedno z nich złapał się także bażant. Domyślamy się kto kłusuje na tamtym terenie. Niestety, dopóki nie złapiemy ich na gorącym uczynku, pozostają bezkarni.
Prezes Jabłoński, dodaje, że skala kłusownictwa w okolicy Tarnobrzega rośnie w drastycznym tempie. Coraz większa liczba likwidowanych przez myśliwych wnyków i sideł świadczy o tym, że na nielegalny połów zwierzyny, kłusownicy decydują się na terenach, które do tej pory myśliwi z koła, nazywali bezpiecznymi.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?