Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Na ulicach naszych miast wciąż błąkają się bezpańskie czworonogi

Katarzyna SOBIENIEWSKA-PYŁKA [email protected]
Życie w schronisku, to może nie ideał, ale lepsze to niż błąkanie się po ulicach.
Życie w schronisku, to może nie ideał, ale lepsze to niż błąkanie się po ulicach.
Trzy zagubione psy znaleźli mieszkańcy Tarnobrzega kilka dni temu. Wszelkie apele członków Tarnobrzeskiego Stowarzyszenia Przyjaciół Zwierząt "Ogród Świętego Franciszka" pozostały bez echa.

Nie wszystkie gminy radzą sobie z tym problemem. Nie radzą sobie, a powinny, bo w myśl ustawy o samorządzie właśnie na gminach spoczywa obowiązek zajmowania się bezpańskimi zwierzętami. Ale jak mają sobie radzić, skoro najbliższe schronisko dla zwierząt jest w Mielcu?

NOWA DĘBA - DOBRY PRZYKŁAD

Okazuje się, że jak się chce, to można sobie poradzić. W Nowej Dębie na terenie leśnej oczyszczalni ścieków powstało coś na wzór małego schroniska, w którym znajdują schronienie zwierzaki wałęsające się po mieście. - W tej chwili mamy tam osiem psów i jednego kota - wylicza Jakub Sudoł, prezes Przedsiębiorstwa Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej w Nowej Dębie, które jest właścicielem oczyszczalni. - Zwierzaki trafiają tam dzięki strażnikom miejskim, którzy po sygnałach mieszkańców miasta przywożą je do oczyszczalni. Zanim tam trafią odbywają obowiązkową wizytę u weterynarza.

O to, żeby bezpańskim czworonogom w Nowej Dębie działo się dobrze, dbają też mieszkańcy gminy, którzy często odwiedzają oczyszczalnię i sprawdzają, czy u zwierzaków wszystko w porządku. Wszystko po tym, jak kilka z nich uciekło z tego minischroniska. Pracownicy oczyszczalni twierdzili wtedy, że charakter psów zdecydował o tym, że wybrały wolność, a nie złe warunki, w których mieszkały. Bo do warunków, jak sami chętnie pokazują, trudno się przyczepić - nowe budy, ogrodzone kojce i pełne miski.

Mieszkańcy Nowej Dęby twierdzą jednak, że takie działania to za mało, bowiem na ulicach wciąż pojawiają się nowe zwierzaki bez dachu nad głową. Kiedy telefony do strażników miejskich nie skutkują, dzwonią do Tarnobrzeskiego Stowarzyszenia Przyjaciół Zwierząt. Na pomoc też nie zawsze mogą liczyć, bo i w Tarnobrzegu zwierzaków dużo, a schroniska nie ma.

W TARNOBRZEGU STOWARZYSZENIE

Trudno powiedzieć, jaki los spotkałby bezpańskie zwierzęta w Tarnobrzegu, gdyby nie zawiązane prawie trzy lata temu Stowarzyszenie Przyjaciół Zwierząt "Ogród Św. Franciszka", które dba o to, by zagubione czworonogi odzyskały dom albo znalazły nowego właściciela.

- Nie mamy własnego schroniska, ale mamy umowę ze schroniskiem w Mielcu - mówi Małgorzata Michalik, prezes stowarzyszenia. - Mamy też wolontariuszy, którzy udzielają schronienia czworonogom czekającym na adopcję.

Porzuconych zwierząt jest jednak tak dużo, że nie zawsze udaje się znaleźć im dach nad głową. Pocieszające jest to, że przez niemal trzy lata kilkaset zwierzaków znalazło nowy dom.

MOŻNA STERYLIZOWAĆ

Problem coraz większej liczby błąkających się psów i kotów gminy mogłyby rozwiązać sterylizując bezpańskie zwierzęta. Jednak na taki wydatek ani Tarnobrzeg, ani Nowa Dęba na razie się nie zdobyły. - W ubiegłym roku przeprowadziliśmy akcję sterylizacji, która trwała kilka miesięcy - opowiada Małgorzata Michalik.

- Wydaliśmy na nią ponad 60 tysięcy złotych, z czego większość pochodziła z budżetu państwa i trafiła do naszego stowarzyszenia w ramach Funduszu Inicjatyw Społecznych, a część z jednego procenta, który przekazali nam podatnicy. Chcemy tę akcję powtórzyć i tym razem liczymy na przychylność gminy, która podczas ostatniej akcji nie dołożyła ani złotówki. Czy tym razem się uda? Zobaczymy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie