MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Nie żyje Jerzy Lompe, były prezes Stali Stalowa Wola

Marcin RADZIMOWSKI
Marcin Radzimowski
Jerzy Lompe ze Stalowej Woli, zasłużony działacz piłkarski i były prezes Stali Stalowa Wola utonął w Zalewie w Chotowej koło Dębicy. Miał 75 lat.

Do tragedii doszło w nocy z piątku na sobotę. Bezpośrednio przed tragedią Jerzy Lompe uczestniczył w spotkaniu członków władz Podkarpackiego Związku Piłki Nożnej.

O tym, co wydarzyło się w piątkowy wieczór dowiadujemy się od jednego z uczestników spotkania zorganizowanego w Hotelu Grand w Chotowej. W spotkaniu uczestniczyli członkowie sądu koleżeńskiego oraz komisji rewizyjnej Podkarpackiego Związku Piłki Nożnej a także zaproszeni goście - zasłużeni działacze piłkarscy. Jednym z około 20 uczestników był Jerzy Lompe, były prezes Stali Stalowa Wola i były prezes piłkarskiego podokręgu w Stalowej Woli.

NIE SPAŁ W ŁÓŻKU

- Część uczestników spotkania w piątek przed wieczorem pojechała do domów, niektórzy postanowili jednak zostać do rana i poszli spać, w większości w jednoosobowych pokojach - mówi działacz piłkarski, który woli pozostać anonimowy. - Rano, pewnie przed godziną ósmą okazało się, że pokój Jurka jest pusty. Nie odbierał też telefonu.

Wszyscy zaczęli się zastanawiać, co się z nim stało. Nigdzie na terenie hotelu go nie było. W pokoju zajmowanym przez 75-letniego byłego prezesa "Stalówki" zaścielone łóżko nie wskazywało na to, by ktokolwiek w nim spał.

Zaniepokojeni działacze piłkarscy zaalarmowali recepcję hotelu oraz ratowników strzegących bezpieczeństwa na zalewie znajdującym się w odległości około stu metrów od hotelu.
- Wszyscy poszli szukać Jurka. Ratownik spojrzał na zalew i zobaczył coś w wodzie, w odległości kilkudziesięciu metrów od brzegu. Podpłynął rowerkiem wodnym i okazało się, że to zwłoki - dodaje działacz piłkarski. - Przyjechała policja, prokurator.

JAK DOSZŁO DO TRAGEDII?

Według wstępnych ustaleń lekarza dokonującego oględzin ciała, do śmierci mężczyzny nie przyczyniły się inne osoby. W grę wchodzi więc nieszczęśliwy wypadek.

- Mogę potwierdzić jedynie tyle, że z zalewu wyłowiono ciało mężczyzny. Według wstępnych ustaleń przyczyną śmierci było utonięcie - mówi podinspektor Waldemar Mytkoś z Komendy Powiatowej Policji w Dębicy.

Co wydarzyło się w nocy z piątku na sobotę? Najprawdopodobniej Jerzy Lompe wyszedł sam z pokoju hotelowego na spacer i skierował się w stronę zalewu. Tam wszedł na pomost, stracił równowagę i wpadł do wody. W pobliżu nie było nikogo, kto mógłby pospieszyć z pomocą.
- Ten pomost nie ma barierek, więc bardzo łatwo się potknąć i wpaść do wody - dodaje uczestnik piątkowego spotkania, które zakończyło się tragicznie.

Być może w ustaleniu szczegółowego przebiegu dramatycznych wydarzeń pomocne okażą się zapisy nagrań z kamer monitoringu zainstalowanego w hotelu. Jak się dowiedzieliśmy, kamery nie obejmują jednak widokiem nabrzeża zalewu, będzie jednak być może widać, czy Jerzy Lompe opuścił obiekt sam, czy w czyimś towarzystwie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie