MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Niezwykła historia rodziny z Kaczaków i profesora radiologii z Ameryki

Klaudia TAJS [email protected]
Wioletta Piechota pod okazałym dębem, który ma nosić imię Jan, po dziadku.   - Chciałabym, aby Wiliam po przyjeździe do Kaczaków mógł stanąć pod pomnikiem przyrody - mówi pani Wioletta.
Wioletta Piechota pod okazałym dębem, który ma nosić imię Jan, po dziadku. - Chciałabym, aby Wiliam po przyjeździe do Kaczaków mógł stanąć pod pomnikiem przyrody - mówi pani Wioletta. Klaudia Tajs
Wioletta Piechota z Kaczaków w gminie Baranowie Sandomierskiego, od kilu lat walczy, aby rosnący na jej posesji okazały dąb został pomnikiem przyrody. Nie może rozbić muru, jaki postawili przez nią radni i urzędnicy. Ostatnio pojawiła się nadzieja, że radni zmienią zdanie, kiedy dowiedzą się, że dzięki pierwszemu artykułowi o jej staraniach, jaki ukazał się w "Echu Dnia", odnalazł ją kuzyn za Oceanu.

W grudniu przyjeżdża w rodzinne strony swojej prababci i chciałby stanąć pod pomnikiem przyrody, który ma nosić imię Jan.

- Dlaczego Jan? Bo tak na imię miał mój dziadek - mówi Wioletta Piechota. - Nawet Wiliam, kuzyn ze Stanów Zjednoczonych napisał, że to dla niego brzmi jak poezja.

Jak stary jest dąb szypułkowy? - Ze 30 lat temu, przyjechali tu dendrolodzy z Kielc i ocenili go na około 500 lat - wspomina Kazimierz Wilk, tato pani Wioletty. - To pozostałość po Puszczy Sandomierskiej.

Moja babcia teraz miałaby 120 lat i mówiła mi, że zapamiętała, że dąb był już taki olbrzymi - dodała Teresa Wilk, mama pani Wioletty. Jak było w 1939 roku bombardowanie Chmielowa, to wszyscy ludzie z Kaczaków szukali schronienia pod tym dębem i tymi obok. Ten jeden jest tylko taki okazały.

WYJĄTKOWY OKAZ

Drzewo ma imponujące rozmiary. Ma 26 metrów wysokości, obwód pnia mierzony na wysokości 1,3 metra od ziemi to 425 centymetry a średnica pnia wynosi 130 centymetrów. O objecie ochroną prawną drzewa do urzędu w Baranowie Sandomierskim, pani Wioletta wystąpiła trzy lata temu. Z pomocą przyszli urzędnicy z tarnobrzeskiego Starostwa Powiatowego, którzy przygotowali wniosek. O sprawie pisaliśmy jesienią 2013 roku. Jan Pelczar, wiceburmistrz Baranowa zadeklarował wówczas, że osobiście zajmie się tematem i na początku 2014 roku, mieszkańcy Kaczaków, będą mieli na swoim terenie pomnik przyrody.

Miesiące mijały, a pani Wioletta i jej rodzice czekali na informacje z urzędu. Na próżno. Co stoi na przeszkodzie, aby okazały dąb z Kaczaków został objęty ochroną? - W ubiegłym roku dwie potężne akacje rosnące na cmentarzu z czasów pierwszej wojny światowej w Skopaniu, zostały wpisane na listę pomników przyrody - przypomina Jacek Hynowski, burmistrz Baranowa.

- Zaraz po tym zaczęły się wnioski o utrzymanie i konserwację drzew. Średnio roczny koszt utrzymania pomników to trzy tysiące złotych. Radni dbają o budżet, dlatego należy rozłożyć wydatki. Jeśli radni z komisji podejdą pozytywnie do tematu, to będą głosować nad uchwałą. Do tematu można powrócić już w nowej kadencji i zaprosić rodzinę na sesję, kiedy będzie podejmowana uchwała.

JAKIE KOSZTY?

Andrzej Sycz z Wydziału Ochrony Środowiska Rolnictwa i Leśnictwa Starostwa Powiatowego w Tarnobrzegu, inżynier leśnik, działacz Ligii Ochrony Przyrody przypomina, że starostwo do pomysłu objęcia drzewa statutem pomnika przyrody odniosło się pozytywnie. - Opracowaliśmy kartę inwentaryzacyjną pomnika przyrody, wraz z dokładnym opisem samego drzewa oraz środowiska, w jakich rośnie - przypomina Andrzej Sycz. - Dokumentacja wraz z wnioskiem starosty o objęcie dębu ochroną prawną została przesłana została do burmistrza Baranowa w styczniu 2012 roku. Ostatnie zdanie należało do radnych. Projekt na obrady sesji nie trafił.

Pracownik starostwa otwarcie przyznaje, że nie rozumie uporu urzędników i radnych. Zapewnia, że pielęgnacja tego dębu, nie będzie wymagała 3 tysięcy złotych, bo drzewo, mimo swojego wieku jest w bardzo dobrym stanie. - Rzadko spotka się tak stare i zdrowe drzewa - dodaje Andrzej Sycz. - W starostwie czeka już tabliczka z napisem Pomnik Przyrody. Tylko zgody radnych brak.

POŁĄCZYŁ ICH "JAN"

Skoro argumenty Andrzeja Sycza nie trafiają do urzędników i radnych, może przemówi do nich argumentacja pani Wioletty, która opowiedziała nam niesamowitą historię.

- Kiedy w październiku 2013 roku pan Marcin Radzimowski z "Echa Dnia" opisał naszą historię, materiał ukazał się w Internecie - opowiada pani Wioletta. - Kilka miesięcy później odezwał się do mnie, przez portal społecznościowy, Wiliam Spess, który jest profesorek radiologii na Washington University. W artykule była nazwa miejscowości Kaczaki i nazwisko Szlęzak. Od słowa do słowa, okazało się, że Wiliam to mój kuzyn, którego prababcia w 1903 roku z domu Agnieszka Szlęzak, wyemigrowała do Stanów Zjednoczonych. On sam przez lata szukał swoich korzeni i krewnych. Pod koniec lat 90-tych dwukrotnie był w Tarnobrzegu i nie trafił do nas. Dopiero materiał o dębie go naprowadził.

Pani Wioletta zdradza, że Wiliam będzie w Polsce na początku grudnia. Przez dwa dni będzie uczestniczył w sympozjum naukowym w Krakowie, by następnie na kilka dni przyjechać do Kaczaków. - To będzie niesamowita wizyta, do której już się przygotowujemy - zapowiada pani Wioletta. - Powiedział, że chce przejść pieszo z Kaczaków do Tarnobrzega, tak jak jego prababcia na targ chodziła. Ma bardzo dużo planów związanych z tą wizytą. Chcielibyśmy, aby do tego czasu nasz dąb został pomnikiem przyrody i nosił imię Jan. Czy to się uda? Już sama nie wiem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie