Puławski przyznał, że sama książka, która uchowała się z połową kartek, nie jest jakimś bezcennym egzemplarzem, bo to wydanie w komplecie na pewno jest gdzieś dostępne w antykwariacie czy bibliotece. O wartości decyduje natomiast autograf autora "Sztafety", opiewającego z zachwytem budowę Centralnego Okręgu Przemysłowego i największej inwestycji jaką były Zakłady Południowe, przechrzczone na Hutę Stalowa Wola.
Jak się Zbigniew Puławski zdołał zorientować, książka należała do inżyniera Tadeusza Drysia, pracownika zakładu gazowniczego w Sandomierzu. W pierwszym odręcznym wpisie do książki z 22 maja 1938 roku Wańkowicz podziękował Drysiowi, za ratunek na pustkowiu, kiedy jego samochód zepsuł się.
Puławski uzupełnił, że "książę reportażystów" przebywał wtedy w okolicy Sandomierza jako reporter, opisujący budowę gazociągu, który miał służyć także Hucie Stalowa Wola. Drugi raz Wańkowicz przebywał w Sandomierzu 5 października 1959 roku i wtedy ponownie, tym razem na odwrocie strony tytułowej książki, napisał "Potwierdza się z wdzięcznością po ćwierćwieczu na pamiątkę spotkania w Sandomierzu. Z serdecznym uściskiem dłoni Melchior Wańkowicz".
Muzeum Regionalne w Stalowej Woli chciałoby odkupić książkę z autografem Melchiora Wańkowicza, bo prowadzi od lat ekspozycję "COP dla przyszłości", ale Zbigniew Puławski na razie nie chce pozbywać się tego egzemplarza. Przyjechał tylko go pokazać i odjechał.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?