Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Oskarżeni o bandyckie rozboje z użyciem broni nie przyznają sie do winy

Marcin RADZIMOWSKI [email protected]
Marcin RadzimowskiOskarżony przed sądem stwierdził, że być może nieświadomie pomógł sprawcom rozboju, ale nawet dzisiaj nie jest tego pewien.
Marcin RadzimowskiOskarżony przed sądem stwierdził, że być może nieświadomie pomógł sprawcom rozboju, ale nawet dzisiaj nie jest tego pewien. Marcin Radzimowski
Żaden z oskarżonych o dokonanie bandyckich rozbojów z użyciem broni palnej nie przyznaje się do zarzutów. Ich zachowanie nasuwa pewne skojarzenia...

Aż trzech oskarżonych zdążył we wtorek przesłuchać sąd w procesie domniemanych członków zbrojnej grupy przestępczej z Tarnobrzega, dokonującej rozbojów głównie na właścicielach kantorów. Żaden nie przyznał się do zarzutów

Zachowanie przesłuchanych wczoraj trzech oskarżonych można porównać do Mizaru, Kikazaru i Iwazaru - trzech małpek zakrywających oczy, uszy i pysk, symbolu japońskiego przysłowia: "Nie widzę nic złego, nie słyszę nic złego, nie mówię nic złego"…

MIAŁEM TYLKO KONWOJOWAĆ

33-letni Mirosław R., któremu prokuratura zarzuca udział (pomógł bezpośrednim sprawcom) w rozboju na właścicielach kantoru walutowego w Staszowie (styczeń 2005 roku), nie przyznał się do zarzutu. Jak twierdzi, został wmieszany w sprawę (obciążają go wyjaśnienia współoskarżonego Tomasza K.) i o żadnym napadzie pojęcia nie miał.

- Pracowałem wtedy w dyskotece koło Połańca jako ochroniarz. Którejś soboty podszedł mężczyzna i powiedział, że ma w Staszowie do odebrania pieniądze, zapytał, czy z nim pojadę - wyjaśniał Mirosław R. - Zrozumiałem, że chodzi o większe pieniądze i potrzebuje mnie do konwojowania.

Jakiś czas później nieznajomy poznany w dyskotece zadzwonił i umówili się w Staszowie. Tam Mirosław R. miał - według jego relacji - podwieźć tego mężczyznę oraz jego dwóch kolegów we wskazane miejsce i odwieźć ich później pod jeden z bloków mieszkalnych, skąd ich odbierał.

- Nie widziałem, żeby jakąś broń ktoś komuś podawał. Oni wrócili z dużą torbą i kazali jechać w miejsce, skąd ich przywiozłem - wyjaśniał 33-latek. - Nic nie rozmawiali o żadnym napadzie. Pojęcia nie miałem o tym. Dopiero potem z gazet dowiedziałem się, że był napad na właścicieli kantoru i skojarzyłem, że to mogli zrobić ci, co ich podwoziłem. Do dziś jednak nie wiem, czy to rzeczywiście było wtedy. Nikomu o tym nie mówiłem, z obawy przed tymi ludźmi. Nie jestem w stanie rozpoznać tamtych osób, mówię prawdę i nie wymyślam niczego jak inni oskarżeni, którzy podają takie szczegóły sprzed dziesięciu lat a tego przecież nie można zapamiętać.

MILCZENIE JEST ZŁOTEM?

Milczącą linię obrony przyjął z kolei oskarżony Adrian P. z Tarnobrzega. Prokuratura zarzuca 26-latkowi bezpośredni udział w rozboju dokonanym na właścicielu kantoru w Stalowej Woli 29 kwietnia 2004 roku. Zamaskowani bandyci z bronią w ręku i zrabowali 415 tysięcy złotych. Adriana P. obciążają zeznania dwóch osób.

- Nie przyznaję się, korzystam z prawa do odmowy składania wyjaśnień. Nie będę też odpowiadał na żadne pytania - oświadczył 26-latek.

W szczątkowych wyjaśnieniach składanych w prokuraturze P. mówił, że z napadem w Stalowej Woli nie ma nic wspólnego. Zna niektórych oskarżonych (wówczas podejrzanych), ale to znajomość czysto koleżeńska.

Praktycznie niczego sąd nie dowiedział się od kolejnego słuchanego wczoraj oskarżonego, jednego z dwóch domniemanych szefów grupy - Wojciecha B.

- Nie przyznaję się i korzystam z prawa do odmowy składania wyjaśnień oraz odpowiedzi na pytania. Z żadnym rozbojem nie miałem nic wspólnego - oświadczył Wojciech B., którego obciążają wyjaśnienia trzech innych oskarżonych (sprawa jednego z nich zostanie odrębnie rozpoznana).

W czasie śledztwa składając częściowe wyjaśnienia 33-letni Wojciech B. mówił, że o śledztwie dowiedział się podczas pobytu w Wielkiej Brytanii. Przyjechał do Polski dobrowolnie, żeby dowiedzieć się, kto i w co chce go wmieszać.

Dzisiaj ciąg dalszy procesu, sąd będzie chciał przesłuchać drugiego domniemanego bossa grupy - 41-letniego Mirosława D., który już wczoraj oświadczył, iż jest niewinny.

Przypomnimy, że prokuratura zarzuca poszczególnym członkom grupy zorganizowanie i udział w siedmiu bandyckich rozbojach oraz spalenie dyskoteki w celu wyłudzenia odszkodowania. Przestępstwa miały mieć miejsce w latach 2001-2005.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie