Choć od krwawych wydarzeń minął prawie rok, pokrzywdzony do dziś odczuwa dolegliwości. W procesie nie chciał występować w charakterze oskarżyciela posiłkowego, lecz na wtorkowej rozprawie stwierdził, że ma żal do swojego byłego kolegi.
- Tego wieczoru bawiłem się w gronie kilku osób na imieninach u kolegi. W pewnej chwili zadzwonił Dariusz P. i zaczął wypytywać o naszego wspólnego znajomego, Łukasza - zeznał pokrzywdzony. - Łukasz był ze mną, ale okłamałem Darka, że go nie ma. Domyślałem się, że chce mu zrobić krzywdę.
AGRESYWNY I NIEOBLICZALNY
Pokrzywdzony podtrzymał zeznania składane w prokuraturze. Wówczas mówił, że Dariusz P. "po pijanemu był agresywny, nieobliczalny i skory do bicia", choć jemu osobiście nigdy nic nie zrobił. Aż do feralnego wieczoru - 7 marca ubiegłego roku.
- Po pewnym czasie znów zadzwonił i pytał o Łukasza, był wyraźnie zły i wiedziałem, że to źle wróży. Postanowiłem się z nim spotkać, żeby się dowiedzieć, o co chodzi z tym Łukaszem. Chciałem załagodzić sprawę - mówił wczoraj 25-latek.
"Gdzie on k… jest?!" - wykrzyknął Dariusz P., podbiegając do kolegi. "W d…!" - usłyszał. To go rozjuszyło. Jak wspominał pokrzywdzony, Dariusz P. nic więcej nie mówił tylko zamachnął się (trzymał nóż, choć pokrzywdzony go nie widział) raz, a później drugi.
- Poczułem pieczenie w klatce piersiowej. Zacząłem uciekać, przeskoczyłem przez barierkę. Chwile potem zobaczyłem, że mocno krwawię - relacjonował wczoraj 25-letni Dariusz K. - Wtedy podeszli dwaj bracia Konrad i Norbert R., poprosiłem ich o wezwanie pogotowia. Potem straciłem przytomność, nic więcej nie pamiętam.
W ocenie biegłych lekarzy sądowych, gdyby nie szybka i skuteczna pomoc lekarska, Dariusz K. by nie przeżył ataku nożownika. To zresztą nie była jego pierwsza ofiara, bo w 2001 roku Dariusz P. dokonał rozboju z użyciem noża.
"ZASZYFROWANE" PROTOKOŁY
Sąd skonfrontował byłych kolegów, bo oskarżony twierdzi (w czasie śledztwa kilkakrotnie podawał różne wersje), że został zaatakowany i w obronie sięgnął po nóż. Wspominał też, że pokrzywdzony tego wieczoru miał mu proponować ustawkę - "dżentelmeńską" bójkę. - Nic takiego nie miało miejsca - zeznał pokrzywdzony.
Przewodniczący składu orzekającego, sędzia Zygmunt Dudziński, nie był w stanie odczytać dwóch odręcznie napisanych protokołów przesłuchania, dlatego stanowczym tonem oznajmił: - Sąd zwróci prokuraturze akta, bo nie jest tutaj od rozszyfrowywania nieczytelnych zapisów. Prokuratura dostarczy protokoły napisane maszynowo.
Wczoraj w Sądzie Okręgowym w Tarnobrzegu zabrakło trójki wezwanych świadków. Dwoje z nich nie odebrało wezwania, trzeci - Norbert R. odebrał, ale nie przyjechał. Sąd ukarał go wczoraj karą porządkową wysokości tysiąca złotych i nakazał doprowadzenie go na najbliższą rozprawę przez policję.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?