Pechowy szynobus

Wyjątkowo pechowy okazał się pierwszy podkarpacki szynobus, poruszający się na odcinku Dębica - Stalowa Wola Rozwadów, zakupiony za 4,6 mln zł. Awaria goni awarię, doszło już nawet do sytuacji, że po prostu nie wyjechał na trasę.

Producentem szynobusa jest firma "Kolzam" z Raciborza, która wygrała przetarg na jego wykonanie. Na podkarpackie tory trafił on z blisko półrocznym opóźnieniem, w efekcie czego Urząd Marszałkowski obciążył "Kolzam" karami umownymi. Mimo, że szynobus jeździ dopiero od miesiąca, ma już na koncie wiele awarii.

- Zamontowane w pojeździe czujniki wielokrotnie nie zadziałały - wyjaśnia Stanisław Nowak, zastępca dyrektora Departamentu Geodezji i Transportu w rzeszowskim Podkarpackim Urzędzie Marszałkowskim. Jego zdaniem, to efekt niedotarcia elementów w szynobusie. - Po prostu jeździ on na tyle krótko, że traktować to trzeba bardziej jako okres próbny - mówi Nowak.

Tymczasem mieszkańcy czekają na następny szynobus, który na Podkarpaciu miał się pojawić w czerwcu. Producent przesunął datę na połowę lipca, a pojazdu jak nie było, tak nie ma. Urzędnicy marszałka pocieszają, by nie przejmować się opóźnieniami. Za każdy dzień zwłoki naliczane są ustawowe odsetki, w wysokości 4,6 tys. zł. - Gdy wreszcie się pojawi, planujemy, że będzie kursował na trasie Stalowa Wola Rozwadów-Przeworsk - dodaje Nowak.

Jeszcze w tym miesiącu zostanie rozpisany przetarg na kupno kolejnych trzech pojazdów. W kontrakcie wojewódzkim na ten cel zarezerwowano 12,5 miliona zł dotacji celowej, którą Podkarpacie otrzymuje z budżetu centralnego. Szynobusy to przyszłość mniej uczęszczanych tras, bo są tańsze w eksploatacji od tradycyjnych składów pociągów aż o 40 procent. Producent, który wygra przetarg, będzie musiał je dostarczyć w czerwcu przyszłego roku. Na Podkarpaciu potrzeba 14-15 szynobusów, które zastąpią tradycyjne składy na nierentownych trasach kolejowych.

- Już połowa z tej liczby pozwoli wyeliminować z użycia lokomotywy spalinowe - mówi Nowak.