Niestety, ustalono, że dzwonił z telefonu komórkowego, którego karta nie jest rejestrowana. Operator sieci nie posiada więc danych osobowych właściciela.
Z wiadomych względów ani policja, ani prokuratura nie informują o dotychczasowych ustaleniach. Przypomnijmy, że we wtorek rano ktoś zadzwonił do komendy policji w Tarnobrzegu informując, że w sądzie rejonowym znajduje się ładunek wybuchowy. W tym samym budynku mieszczą się jeszcze siedziby sądu okręgowego, prokuratur: rejonowej i okręgowej, a także Rodzinny Ośrodek Diagnostyczno-Konsultacyjny.
Zarządzono ewakuacje wszystkich osób a policjanci z zespołu minersko-pirotechnicznego przystąpili do przeszukiwania pomieszczeń. Dopiero po blisko trzech godzinach od anonimowego telefonu, akcję zakończono. Ładunku wybuchowego nigdzie nie było.
Jak ustaliliśmy nieoficjalnie, po glosie dzwoniącego można sądzić, że to młody mężczyzna. To nie pomoże w ustaleniu jego personaliów. Pomocne nie będzie również ustalenie, że dzwonił z "komórki". To telefon na kartę a nie na abonament. A kartę po zadzwonieniu z informacją o podłożonej bombie, sprawca wyrzucił.
Śledczy zastanawiają się także, jaki cel miał sprawca alarmu. Być może to był jedynie głupi żart? A może właśnie miał na celu sprawienie, by któraś z wyznaczonych na wtorek rozpraw się nie odbyła? A jeśli nawet tak, to po co?
W historii tarnobrzeskiego wymiaru sprawiedliwości było wiele fałszywych alarmów. W większości przypadków nie zarządzano ewakuacji, ale za każdym razem policyjni specjaliści przeszukiwali budynek i teren wokół.
Jeden raz - w czerwcu 2001 roku cel sprawców informujących o podłożonym ładunku wybuchowym był bardzo jasny. Mężczyzna przez ogrodzenie sądu podrzucił reklamówkę i atrapę bomby. Kiedy wszczęto alarm bombowy i na miejsce zjechało większość policjantów pełniących służbę, bomber dokonał napadu na placówkę pocztową przy ulicy Wyspiańskiego, trzysta metrów w linii prostej od sądu.
Został zatrzymany dopiero pięć lat później, kiedy wspólnie z bratem dokonał napadu na bank. Wtedy udowodniono mu dokonanie napadu na pocztę w Tarnobrzegu, Sandomierzu a także inne przestępstwa. Wyroki brzmiały: 11 lat i 7,5 roku przy zaliczeniu pobytu w areszcie. Jeden z nich najprawdopodobniej wyszedł już z więzienia.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?